James Cameron wraca do kina po 12 latach przerwy od czasu wyreżyserowania Titanica. Jego nowa propozycja nazywa się AVATAR. Bije on wszelkie rekordy oglądalności. W mediach co chwilę możemy coś o nim usłyszeć. Jest również głównym faworytem w wyścigu po Oscary. Czy ten film rzeczywiście jest tak doskonały i rzeczywiście zasługuje na Oscara? Moim zdaniem nie.
Avatar dzieje się w dalekiej przyszłości. Nie będę rozwodził się nad samą fabułą, bo pewnie wszyscy już ją znają. Chciałbym skupić się na samej strukturze. Wiecie, mężczyzna wysłany na zwiad nieznajomego terenu spotyka obce plemię. Z początku nie układa się między nimi, ale potem zaczyna się przyjaźń. Przyjmują go do swojego grona, a on zakochuje się w jednej z tamtych kobiet. Tak bardzo się z nimi utożsamia, że w ostatecznie bitwie, wystęuje przeciwko swojej rasie. Czyż to nie brzmi znajomo? Ależ tak! "Tańczący z Wilkami" z 1990 roku miał dokładnie w ten sam sposób poprowadzoną fabułę! Tak naprawdę dzieło Jamesa Camerona można uznać "Tańczącym z Wilkami z przyszłości".
Do czego zmierzam ? Ano do tego, że Avatar nie jest niczym oryginalnym. Efekty 3D widziano już w innych filmach, aktorstwo "motion capture" jest już od dawna wykrozystywane w grach, a muzyka czasami wręcz może kojarzyć się z Titaniciem !
Nie mówię, że dzieło Jamesa Camerona jest jakimś złym filmem, o nie ! Ogląda się go przyjemnie i nie żałuje się straconego czasu. Nie ulega jednak wątpliwościom, że jest przereklamowany. Z pewnością nie zasługuje na Oscara.
A własnie że jest oryginalny:
1. Pierwszy raz ludzie są złymi najeźdźcami na obcą planetę
2. Pierwszy raz widzimy człowieka w ciele kosmity
W pewnym sensie człowiek też był złym najeźdźcom właśnie w "Tańczącym z Wilkami", kiedy chciał zniszczyć kulturę, dobytek i samych Indian.
Ale Indianie to też ludzie i akcja działa się na Ziemi, a tu my napadamy na obcą planetę, dotychczas zawsze było na odwrót
zły człowiek najeżdżający dobrego człowieka.. taki motyw był w 10 milionach innych filmów
ale zły człowiek najeżdżający dobrą rasę z innej planety to jednak nowość
Avatar cofa nas i kinematografię jeszcze dalej - do czasów braci Lumiere, kiedy kino miało na celu tylko zadziwić ludzi obrazem, przy braku treści. Avatar sprowadza kino do roli fotoplastykonu - ot, można pójść i popatrzeć sobie na obrazki - nic więcej
Patrz co pisałem wyżej. A jeśli Avatar to bezfabułowe efekciarstwo to co powiedzieć o 2012 czy Transformers 2
Widzę co napisałeś - naprawdę, trzeba było wielkiego umysłu Camerona, żeby zamienić Indian na kosmitów - niesamowite! Co do 2012 czy Transformersów - nikt nie uważa tych filmów za wybitne arcydzieła i nie biją one rekordów box-office'u, w związku z czym są niegroźne. Dopóki filmy takie jak Avatar czy Transformers są postrzegane jako czysta rozrywka - nie ma problemu, sam lubię czasem na taki film pójść. Gorzej, jeśli taki film znajduje uznanie wśród krytyków i przynosi gigantyczne zyski - znaczy, że z kinem i publicznością jest coś nie tak.
Po pierwsze zwróć uwagę na to, że Avatar nominowany jest przede wszystkim w kategoriach technicznych. Jest reżyseria i film, ale nie spodziewam się, że je zgarnie.
Po drugie, nie traktuj szkieletu fabuły jako całego filmu. Poza tym, taka historia jest raczej historią uniwersalną, i mimo, że nie mam przykładu, założę się, że była wykorzystana w wielu innych filmach (Pocachontas choćby). Po trzecie, takiego 3D nie było nigdy, i nigdzie. Stereoskopia została wykorzystana po raz pierwszy właśnie tutaj. Po czwarte, motion capture to motion captur. W Avatarze mamy do czynienia z preformance capture, a ten był do tej pory wykorzystany u Golluma, no i nie na taką skalę. Zasługuje na wszystkie statuetki z tych technicznych, a z resztą ? To już wybór akademii.