To co w Avatarze ubodło mnie najbardziej to fakt, że twórcy nawet nie próbują udawać, że film ma jakieś wyższe ambicje i podążają tropem najbardziej utartych schematów jakie istnieją.
W Avatarze podział na dobrych i złych jest bardzo prosty: Navi to dobrzy, armia z ziemi jest zła. Wychodzi na to, że wśród wszystkich obecnych na Pandorze żołnierzy, jedyną osobą z sercem jest Trudy, a reszta to bezmózgie, bezduszne potwory, które niszczą wszystko na swojej drodze, nie dbając o czyjeś cierpienie i śmierć. Jest nawet taka scena, w której zły pułkownik przedstawia innym swoją strategię na wojnę, mówi, jak to ma zamiar rozgnieść niebieskich tubylców na proch, a słuchający go żołnierze kiwają głowami z mściwymi minami. Nie wiem jak można przedstawiać ludzi w takim świetle. Ile jest na całym świecie organizacji pomagających biednym i potrzebującym, ile razy widzimy w internecie zdjęcia żołnierzy z misji w Afganistanie którzy bawią się z tamtejszymi dziećmi albo ochraniają cywili. Film może i miał na celu ukazanie tej okrutnej strony ludzkiej natury, ale zrobił to w sposób najpłytszy i najbardziej jednowymiarowy, jak to tylko było możliwe.
Ale nawet i pozytywni bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Są po prostu dobrzy i stoją po stronie Navi - i to są ich najważniejsze cechy.
Zaraz odezwą się głosy, że jest to typowe kino rozrywkowe i nie powinno się od filmu oczekiwać górnolotnych treści. Ja jednak wymagam od twórców, aby byli z widzem szczerzy i nie próbowali obrazu nastawionego tylko i wyłącznie na zarabianie pieniędzy przebierać za jakiś skłaniający do refleksji moralizator o głębszym przesłaniu.
"W Avatarze podział na dobrych i złych jest bardzo prosty"
Och, straszne. Co prawda Avatar po prostu należy do filmów jasno pokazujących walkę dobra ze złem - więc czepianie się tego faktu to jak czepianie się komedii, że jaja sobie robi ze spraw poważnych. Ale zawsze można liczyć na internetowych "znawców", którzy w ramach owego "znawstwa" będą domagali się czegoś więcej w filmie do tego nie przeznaczonym.
"Wychodzi na to, że wśród wszystkich obecnych na Pandorze żołnierzy, jedyną osobą z sercem jest Trudy, a reszta to bezmózgie, bezduszne potwory"
Żołnierze to żołnierze (zresztą nawet nie żołnierze - już - tylko najemnicy) - oni od tego są, aby wykonywać rozkazy i zabijać, a nie filozofować i zastanawiać się nad moralną stroną swoich poczynań. W dodatku ich kontakty z tubylcami ograniczały się do potyczek zbrojnych i nie mieli żadnej możliwości poznać ich dogłębnie od innej strony (co innego Trudy, która pozostawała blisko ludzi z Programu Avatar i przez to obserwowała ich pracę tudzież kontakty z Na'vi). Oczekiwanie mnóstwa humanitarnych zachowań od takich ludzi jest więc tylko i wyłącznie twoją pomyłką, a nie błędem w fabule.
Poza tym najemnicy byli tylko częścią personelu Hell's Gate. Reszta to cywile, którzy chcieli po prostu żyć i robić swoje - wcale do Na'vi negatywnych uczuć nie żywili, bo nie mieli ku temu powodu. Oraz załoga wcześniej wspomnianego Programu Avatar, która jednoznacznie opowiadała się po stronie Na'vi.
Pisząc więc takie bzdury sam spłycasz fabułę filmu i dokonujesz zwyczajnych przekłamań.
"Jest nawet taka scena, w której zły pułkownik przedstawia innym swoją strategię na wojnę, mówi, jak to ma zamiar rozgnieść niebieskich tubylców na proch, a słuchający go żołnierze kiwają głowami z mściwymi minami"
Fałsz. Pułkownik nic o ścieraniu na proch w tamtej scenie nie mówił, tylko podkreślał zagrożenie ze strony Na'vi i fakt, że należy mu się przeciwstawić. W później przedstawionym planie też nie mówił o "ścieraniu na proch", tylko o zniszczeniu świętego dla tubylców miejsca, co miałoby całkowicie złamać ich morale (oczywiście spowodowałoby to konsekwencje dużo poważniejsze, ale Quaritch - a tym bardziej jego podwładni - nie zdawał sobie z tego sprawy). Oczywiście sami najemnicy pewnie byli zestrachani tym, że Na'vi gromadzą taką armię, toteż krzepiące były dla nich słowa Quaritcha, że "terror zwalczą terrorem" - stąd zresztą owo przytakiwanie i kiwanie głowami. Ale to oczywiście na myśl ci nie przyszło? No cóż, brawo. Oklaski. Pogratulować. A potem tacy włażą na fora i pitolą, że to film jest płytki...
"ile razy widzimy w internecie zdjęcia żołnierzy z misji w Afganistanie którzy bawią się z tamtejszymi dziećmi albo ochraniają cywili"
Ile razy widzimy, jak do tych cywili strzelają ze śmigłowca, albo też poniżają, a nawet torturują jeńców...
"Ja jednak wymagam od twórców, aby byli z widzem szczerzy i nie próbowali obrazu nastawionego tylko i wyłącznie na zarabianie pieniędzy przebierać za jakiś skłaniający do refleksji moralizator o głębszym przesłaniu"
Gdzie niby w filmie coś takiego było? Nie zmyślaj już. Przed chwilą twierdziłeś, że film jest wykreowany w sposób całkowicie jednowymiarowy, a zaraz potem twierdzisz, że jednak były próby robienia z tego moralizatora pełną gębą. Przeczysz sam sobie, co jest niezłą wisienką po tych bzdurach, jakie wcześniej napisałeś.
@Der_SpeeDer bardzo konkretna i precyzyjna odpowiedź, lepiej bym tego nie napisał. Widzę że podobnie odebraliśmy przekaz tego filmu ;) .
+1 dla ciebie.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale nie podoba mi się agresywny ton Twojej wypowiedzi. Ja w swojej nie krytykuję nikogo komu film się podoba
Daj sobie spokój, za dużo tu agresywnych świrów i chorych psychicznie (anty)fanów.
O punkcie widzenia możesz mówić kiedy się sprzeczasz czy ryż jest lepszy od makaronu. Kiedy podajesz konkretne TEZY w stylu "film jest płytki" to nie mogą być one względne tylko prawdziwe lub nieprawdziwe. A jeśli za swoimi tezami stawiasz 6 argumentów z których 6 jest po prostu błędnych (bo wynikają albo z niewiedzy albo o świecie albo fabule filmu) to nic dziwnego, że wypowiedź kogoś innego nabiera agresywnego tonu, a to, że nikogo nie krytykujesz nie ma nic do rzeczy.
Dodam jeszcze trochę od siebie:
"ile razy widzimy w internecie zdjęcia żołnierzy z misji w Afganistanie którzy bawią się z tamtejszymi dziećmi albo ochraniają cywili"
Bo ci żołnierze nie walczą z Afgańczykami, tylko z Talibami, pomagają jak mogą, bo Afgańczycy mimo, że nie biorą udziału w wojnie to ponoszą jej największe koszty. W Avatarze natomiast cywile należą do wrogiej frakcji.
"Ile jest na całym świecie organizacji pomagających biednym i potrzebującym,"
Triple fail.
1° Na'vi nie potrzebowali pomocy (żywności, lekarstw itd) tylko pokoju! Widziałeś kiedyś organizację wymuszającą zaprzestanie działań wojskowych... ba OTWARTEJ WOJNY?
2° Nawet gdyby z tych "organizacji" stacjonował w Hellgate to co mógłby zrobić? Nadać wiadomość z prośbą o pomoc. W Avatarze sama podróż na Pandorę trwa 6 lat, czyli kilkanaście razy dłużej niż trwał ten konflikt.
3° Przecież Hellgate należy do korporacji, a prom gdzieś musi wylądować, tak więc można by było tych działaczy po prostu nie wpuścić.