Mdła i niezbyt oryginalna fabuła, zbytnie stawianie na wizualność tego "dzieła" sprawiają, że film traci na wartości. Można doszukać się wielu nawiązań do innych - starszych produkcji, co bynajmniej nie wpływa pozytywnie na odbiór filmu. W pewnym momencie oglądania czułem się lekko znużony (nie mylić z rozczarowany) i sam nie wiem co zmusiło mnie do obejrzenia całości. Może wpłynął na to fakt, że bardzo lubię Camerona za jego "Otchłań" i "Terminatora"... Nawiasem mówiąc z ostatnio oglądanych pozycji polecałbym bardziej "The Hurt Locker", "Invictus" czy też "Up in the Air" - bardziej oryginalne:)
No niestety, oryginalność jest, ale tylko wykonania. Stare historie połączone w jedną, spójną całość i naprawdę wyjątkowo upiększone ;) Mi film wyjątkowo się spodobał, nie do końca wiem czym najbardziej mnie urzekł ;] Pięknymi krajobrazami, magią świata czy wątkiem miłosnym (powtarzalnym aczkolwiek w ciekawym wydaniu).
Filmy mają swoich widzów, nie można zrobić uniwersalnego, który spodoba się każdemu. Nie wiem czy oglądałeś go w 3D, daje sporo do obrazu. Czy "Hurt Locker" jest oryginalny, nie sądzę - wojna, konflikty i wszystko co z nią związane zostało już opowiedziane na wszystkie możliwe sposoby, niemniej produkcja obowiązkowa do obejrzenia. Jedno muszę przyznać, że faktycznie w Avatarze postawiono na stronę wizualną w maksymalnym stopniu, niektórych może to trochę przytłaczać, no ale to jest indywidualna sprawa.