Nie chcę tutaj rozpętywać wojny, ale tutejsza postawa niektórych użytkowników, zmusił a mnie
do tego wpisu. Jeśli się z nim nie zgadzacie to w porządku. Wysłucham waszych argumentów.
Obrażając mnie nic nie zdziałacie :)
Swego czasu wdałem się w ciekawą dyskusję na forum Battleship "Ojj warto" :
http://www.filmweb.pl/film/Battleship%3A+Bitwa+o+Ziemi%C4%99-2012-
540909/discussion/ooooj+WARTO%21%21%21%21%21%21%21+10,190705 0
I w zasadzie chciałbym ją poruszyć także tutaj. Zacytuję jedną ze swoich wypowiedzi z tamtego
wątku, bo nie widzę sensu, by pisać dwa razy to samo.
"Jeśli grupka chłopców nakręci film w stodole, to jest arcydzieło, bo niszowe, bo
niekomercyjne. Gdy w film zainwestuje się większe pieniądze, zatrudni znanych aktorów i
porządną ekipę to już jest gniot dla mas. Nie rozumiem tego myślenia. Niejednokrotnie ludzie
mi pisali, że "dobry film nie potrzebuje znanych nazwisk". Może i prawda, ale czy znane
nazwiska automatycznie powodują, że film nie jest warty uwagi?
Z tymi tekstami o ambitnych filmach, to też wygodna wymówka dla twórców. Jak grupa
dzieciaków nakręci słaby, amatorski film, który nie osiągnie większej liczby wyświetleń na
YouTubie, to zawsze mogą powiedzieć, że ich film jest zbyt ambitny, aby osiągnął większą
popularność. Producenci niskobudżetowych filmów fabularnych mogą usprawiedliwiać się
podobnie. Im więcej osób im uwierzy, tym lepiej, bo nie zużywając większych środków, mogą
zdobyć spore rzesze fanów. A jeśli ich fani poczują w sobie misję nawracania społeczeństwa
to jeszcze lepiej."
Chciałbym tu jeszcze dodać, że wcale nie przekreślam takich filmów. Niszowe kino również
potrafi być wartościowe! Ale czasami odnoszę wrażenie, że ludzie pokroju "efektowne=złe" to
straszni ignoranci. Oni nienawidzą wysokobudżetowych filmów z dużą porcją efektów
specjalnych. I nie ma w tym nic złego. Dopóki nie zaczynają pisać, że nie sztuką jest zrobić
dobre efekty specjalne. BŁĄD! To jest sztuka! I w dodatku wymagająca dużo cierpliwości,
umiejętności i kreatywności! Sam worek pieniędzy nie zrobił Pandory. Do tego byli potrzebni
utalentowani ludzie! Wam się wydaje, że to takie hop siup stworzyć coś takiego? Znacznie
łatwiej i szybciej jest zrobić film w stodole, który przywołałem w cytacie.
Często pojawia się także argument, że "komputery robią za ludzi film". Znowu BŁĄD!
Powiedzcie swojemu komputerowi, żeby zrobił film. Posłucha się? Pandorę tworzyli ludzie za
pomocą komputera! Idąc tym tokiem myślenia, można powiedzieć, że to stare filmy są pod tym
względem gorsze, ponieważ większość roboty za człowieka zrobiła natura.
Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że uważam fabułę za mało ważną. To nie prawda. Ale w Avatarze
ta wtórność, którą tak mu się zarzuca, w ogóle mi nie przeszkadzała. Uważam w dodatku, że
skomplikowana fabuła zabiłaby przyjemność z wakacji na Pandorze. Ale to już tylko moje
zdanie :)
Jako błyski i trzaski jestem jak najbardziej za, ale nie znoszę komputerowych postaci, martwych oczu i sztucznych renderowanych emocji, jestem jak najbardziej przeciw.
A tak spytam z ciekawości. Komputerowe postacie Ci przeszkadzają tylko w filmach aktorskich, czy także w filmach animowanych jak np. Shrek?
O ile w nim więcej serca jak komputera to dlaczego nie, tyle że shrek'u próżno szukać emocji czy jakichkolwiek głębszych przekazów, to zwyczajnie durnowata animacja którą nie robi wiekszego wrażenia i o której nie trudno zapomnieć.
Durnowata animacja? To bajka animowana, z jedną z bardziej oryginalnych fabuł tego typu. Zagalopowałeś się z tymi awersjami w kierunku grafiki.
Film Shrek trwa godzine i trzydziesci minut, czyli 90 minut razy 60 sekund daje nam 5400 sekund w każdej sekundzie jakieś 25 klatek, co daje 135 tysięcy klatek. Teraz obojętnie której klatki z tych 135 tysięcy byś nie właczył na każdej bedzie martwa postać bez głębi i przekazu do szpiku poligona, dlatego uważam ze to tylko durnowata animacja.
Mylisz pojęcie. Z marszu tylko dlatego, że akurat gatunek Shreka jest typową animacją, uznałeś ją za durnowatą. Pominąłeś cały aspekt znakomitego scenariusza, fabuły i doskonale parodiowanych wątków z życia, filmów itd. Dlatego owszem - sama animacja jest nieco statyczna, ale nazywanie jej tylko dlatego "durnowatą" jest po prostu kompletnym nieporozumieniem.
Zapędzasz się, temat odnosi się do grafiki a nie fabuły i scenariusza, a Shrek w swoim przekazie i tak pozostaje durnowaty, no chyba że zmotywował cię do bycia grubym pierdzącym spaślakiem, skoro tak to zapewne mamy tu do czynienia z nieporozumieniem.
No widać, że termin metafory jest niestety Tobie obcy. W tym filmie widziałeś tylko brzydką postać ogra, abstrahując od wszystkiego innego, co stanowi 99% całego filmu. Na siłę starasz się afiszować z przekorną postawą, ale dobrze - w takim razie dlaczego treść bajki Shrek jest durnowata?
W Avatar zastosowano akurat kompletnie innowacyjną technikę kreowania postaci, przelano wręcz mimikę, emocje i poruszanie się aktorów w taki sposób, że ta animacja stała się tylko cyfrowym kostiumem. Jeśli chodzi o oczy, to o algorytm zastosowany w tym filmie biją się wszystkie firmy od animacji. Jest bardzo realistyczny - przyglądnij się uważnej.
Widzaisz jak sam trafnie zauważyłeś żeby tchnąć troche życia w animowane martwe postacie muszą one być "przelane" z ludzkich by wogóle szło to oglądać. Wszystko zależy ile jesteśmy w stanie zaakceptować, ludzka twarz ma ponad 50 mięśni i nawet nie wiem jak bardzo by musiała być posrana ta twoja technologia, by je wszystkie "przelac" to i tak nie bedzie się nawet umywać do oryginału.
Wyobrażasz sobie zobaczyć lśnienie czy hannibala w wersji renderowanej ? Porażka na całej lini.
Masz jakąś niezdrową awersję do technologii... możesz to jakoś uzasadnić, bo dla mnie postawy "zamiast" w tym odniesieniu są bynajmniej pozbawione racjonalizmu. Co do samej twarzy, to choćbyś nie wiem jak kombinował, nie jesteś w stanie dostrzec pracy tych "50" mięśni, tylko najbardziej behawioralne znaczniki emocji. Akurat te elementy zostały przez odpowiednie zastosowanie markerów bezpośrednio przeniesione na renderowany kostium aktora.
Akurat przykład Hannibala niespecjalnie ma się do tego tematu, bo po pierwsze - to inny typ filmu, po drugie - pewne elementy w nim także są przerysowane (czasem do granic absurdu), po trzecie - starasz się forsować tezę "tv misyjnej", gdzie wszelkie przejawy zastosowania technologii do tworzenia obrazów, które w inny sposób są nieosiągalne, jest złe. Gdzie tu sens, gdzie tu logika...
Nikt nie twierdzi, że animacja bez człowieka będzie idealna i zastąpi aktora, ale popadanie w skrajność "nie, bo nie" i wymyślanie na siłę jakiś negatywnych określeń, jest co najmniej niepoważne.
To raczej ty odbierasz zbyt ofensywnie. Animacje wcale nie poszły do przodu jak może ci się wydawać, dziesiątki lat temu bez komputerów bardzo dobrze sobie radzili, ale do tego byli potrzebni artyści którzy ze zboczoną dokładnością ręcznie malowali każdą klatkę animacji, tak samo tła były recznie malowane. W dzisiejszych czasach jak sam zauważyłeś upraszcza sie wszystko do granic możliwości przechwytując ruchy, skanując obiekty by błyskawicznie otrzymać gotowe bryły do obróbki. Za dawnych czasów wkładano w to serce, talnet i wcale nie mowie że dzisiaj tego nie trzeba ale kiedyś kazda klatka to było małe dzieło sztuki, dzisiaj na gotowym modelu np. Sheck'a mozna załawtić trzy części i swiąteczne dodatki, a efewkty oświetlenia, tła czy animacji przerabiane są same, gdy spasiony grafik wpieprza kolejne ciastka.
"gdzie wszelkie przejawy zastosowania technologii do tworzenia obrazów, które w inny sposób są nieosiągalne"
Coż za brednie, w latach siedemdziesiątych HR Giger pokazał taką klase, że do dzisiaj jego obrazy są używane do designu elementów tła w takich filmach jak prometeusz i zapewne prometeusz 2. Nawet nie wiadomo ile by nad tym grafików siedziało z trylionami tranzystorów to i tak nawet nie bedzie sie umywać do oryginału, a to tylko jeden z przykładów.
Pixelshadery i teraflopy nie przebiją geniuszu, dlatego sztuczny przekaz pozostanie sztucznym przekazem.
Odnośnie tego malowania, można wbijać gwoździa butem, ale jak mamy młotek, to chyba takie uproszczenie jest dużo bardziej skuteczne. To, że kiedyś męczono się ręcznie nad wszystkim, to tylko efekt braku narzędzi, jakie są teraz. Animacja komputerowa jest jak wszystko formą narzędzia i musi być odpowiednio wykorzystana. Ja dziwię się takiej zatwardziałej antypatii na wszelkie nowości, bo akurat ten film jest przykładem artystycznego wykorzystania możliwości kreowania cyfrowego świata i to naprawdę na najwyższym poziomie. Kolejna rzecz, to chyba nie widziałeś ile pracy, serca i niesamowitej wyobraźni muszą wkładać twórcy dobrych animacji komputerowych, a ich zasób wiedzy i doświadczenia jest imponujący. Wszystkim oponentom wydaje się, że to kaszka z mleczkiem - błąd, mazanie klatek na papierku w porównaniu z tym to zabawa kredkami. Obecnie także jest to dzieło sztuki i bzdurą jest ciągłe powtarzanie jednej z największych durnot, ze skrajnym imbecylizmem, że "to zrobił komputer". Takie ględzenie dowodzi tylko braku zielonego pojęcia o tej tematyce i artykułowaniu postawy "nie, bo nie", jakby utrata reliktu przeszłości wiązała się z jakąś tragedią osobistą. Natomiast z tym "spasionym grafikiem" to zwyczajnie przeginasz. Pracowałem kiedyś nad prostymi modelami w 3D studio, już na tym etapie trzeba sporo się nauczyć i mieć wyobraźnię, a co dopiero do bardziej zaawansowanych prac.
Są nieosiągalne i możesz sobie gadać na przekór ile wlezie, to niczego nie zmieni. Nie jesteś w stanie uzyskać ujęć i zdjęć klasycznymi metodami, takie jak przykładowo lot Ikranem. Poza tym widać kompletnie nie wiesz, jak powstawał ten film, bo akurat plener i sceneria była mocno wzbogacana roślinami, duża część elementów bazowała na odtworzeniu naszej natury. Co do samego "sztucznego przekazu" - to się kupy nie trzyma, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Animacja, grafika i wszelkie zabiegi tego typu w filmie są do stworzenia środowiska, w który toczy się dana historia, jak ktoś będzie uparcie i przekorą zwracał tylko na to uwagę, to jak niestety w twoim przypadku, nie dostrzeże niczego poza tym. Wybacz, ale poziom irracjonalnego uprzedzenia, jakim epatujesz tutaj jest na tyle wydatny, że źródło tej całej awersji jest niestety dość trywialne. Niestety subiektywny pejoratywizm w tym aspekcie pozostanie Twoim problemem, nie próbuj go usprawiedliwiać w taki sposób jak wyżej.
Jak efekciki wychodzą na pierwszy plan, a nie są jedynie urozmaiceniem, to filmidło jest skreślone na starcie, tym bardziej, że w przypadku tej komerchy fabuła jest po prostu fatalna w każdym aspekcie. Doceniam prace grafików i gratuluje im umiejętności, ale lepiej dla nich, by wzięli się za gry komputerowe aniżeli pchali się do świata filmu. Avatary i inne tego typu produkcyjniaki są kinematografii zbędne.
Dokładnie. Efekty specjalne powinny być dodatkiem do filmu, a nie film dodatkiem do efektów. Avatar jeszcze się broni, ale ten szmirogniotokaszanoshit 2012 jest nie do oglądania.
"2012 to już kompletna mogiła. Tam nawet efekty są słabe."
Nie przesadzaj, o nim można powiedzieć dużo złego, ale efektów specjalnych słabych nie ma.
Nie przesadzajmy z tym "tylko dodatkiem", kino od zawsze parało się tworzeniem iluzji dla widza, bo to właśnie ową magię tworzy - obrazy, które powstają wyobraźni. Są filmy o złożonej treści, są też takie, które po prostu mają bawić i pokazywać efektowne sceny. Fakt, że 2012 w fabule i generalnie treści ociera się kpinę, ale na raz do obejrzenia jeszcze ujdzie, dla tych efektów zagłady - nie są złe.
Jedni wychodzili z "Atlas Chmur" inni z innych filmów - kwestia upodobań. Niemniej same elementy animacji graficznej w 2012 do złych nie należą, resztę przemilczę...
"Avatary i inne tego typu produkcyjniaki są kinematografii zbędne."
Jedna z większych bzdur, która kompletnie nie ma racjonalnego uzasadnienia. Akurat filmy tego gatunku mają przenosić widza w zupełnie inny świat, a kreacja Pandory jest obecnie najbardziej spektakularnym majstersztykiem graficznym w historii kina. Dodatkowo klasyczne archetypy dobrze komponują się z całością, ale widać kreujesz się na kogoś, kto amputował sobie empatię i poczucie estetyki, w imię jakiejś "misji". Co do aluzji w kierunku grafików... nie wiem, czy nastała moda na kompromitowanie się takimi durnymi tezami z powodu sukcesu tego obrazu, czy po prostu głupie awersje są formą karmienia własnego ego... w imię takiej postawy kino ma być szare, nudne i bez wyrazu? Przesiąknięte tylko pseudo-psychologicznym bełkotem, którego większość w prozie życia ma po dziurki w nosie? No bo do tego swoje poglądy tutaj sprowadziłeś - chcąc, nie chcą. Graficy, animatorzy, scenarzyści i cała grupa twórców są tam, gdzie być powinni. Nawet głupawe filmy typu 2012, które są synonimem kiczu mają swój urok, chociażby pośmiać się można z owej groteski i popatrzeć na dość nietypowe wizje katastroficzne.
Tak masz rację przenoszą nas w inny świat i w Avatarze ten świat mi się podobał. Boję się jednak do czego to prowadzi. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby cokolwiek robiły za nas maszyny, teraz wszystko jest zmechanizowane. Wiem to dobrze, bo jest nam łatwiej, ale jednak człowieka nie da się zastąpić we wszystkim. Do czasu kiedy animacje były tylko w bajkach i przenosiły dzieci w wyimaginowany świat fantazji, gdzie wszystko jest możliwe nie miałam żadnych zastrzeżeń, ale teraz próbujemy domalować emocje, łzy i cierpienie do niebieskich stworków. Mnie to nie rusza, nie wzrusza, to tak jakbym miała się wzruszyć tym, że lew zabił zebrę. I wiem, że mówiłeś, że chodzi ci tylko o świat przedstawiony w tym filmie, ale w takim razie dlaczego dopisali do niego taką fabułę, która ma jednak wzruszyć widza, ma skłonić do refleksji?
Postrzeganie każdego z nas będzie w zróżnicowane, jeśli chodzi i interpretację samej treści filmu - niemniej trzeba podejść do tego z pewnym dystansem. Komputer to teraz taka dużo lepsza sztaluga, płótno i farby - to narzędzie, dające lepsze efekty pracy kreatorów fikcyjnych obrazów na ekranie, no bo na tym opiera się zasadniczo sztuka kinowa. Natomiast tutaj też widzimy bardzo pozytywny aspekt ewolucji kina, gdzie właśnie aktor jest tym źródłem emocji, jedynie ubrany w kostium cyfrowy. Właśnie tutaj widać, jak bardzo twórcy chcą przenieść jak najwięcej detali z ekspresji emocjonalnej i gry prawdziwego człowieka na postać fikcyjną i że sam algorytm matematyczny oraz komputer tutaj tego nie zastąpi. To jest w zasadzie takie pierwsze podejście w tym zakresie, więc bądźmy dobrej myśli.
No właśnie, dużo lepsza... Z tym bym polemizowała. Ja chyba jakaś staromodna jestem, ale dla mnie dużo lepsze jest płótno i może nie idealny, ale jednak piękny obraz niż komputerowa animacja. I rozumiem, że trudno się to tworzy, że jest to forma sztuki, ale jednak nie jestem do tego przekonana. Może jeszcze nie trafiłam na ten jeden film animowany, który by mnie przekonał. Ale to jest tylko moja subiektywna opinia. Może za kilkanaście lat filmy będą tworzone tylko taką techniką i nie będę miała innego wyjścia jak tylko je polubić :) A tak z ciekawości, to aktorzy normalnie grali w tym filmie i później byli "obrysowywani" [czy jak to tam nazwać :)] czy źle zrozumiałam?
Aktorzy mieli na sobie kombinezony telemetryczne z markerami wektorowymi, które wiernie przenosiły całe zachowanie danej postaci. Twarz była oznaczona bardzo dużą ilością tych markerów, aby nawet ruchy mięśni mogły zostać wiernie przeniesione na postać cyfrową. Animacja sprowadza się w tym przypadku tylko do, jak wcześniej pisałem, kostiumu. Jedynie poprawiono nieco ruch oczu, ale akurat ten algorytm jest fenomenem, o który bije się sporo studiów graficznych.
Tutaj taki krótki filmik, jak to wygląda od zaplecza: https://www.youtube.com/watch?v=1wK1Ixr-UmM
Dlatego właśnie uważam to za dobry kierunek, ponieważ nie ogranicza to aktorów, a wręcz rozwija ich możliwości. Druga rzecz, to świat wykreowany w nowym systemie. Nie stanowi on statycznego tła, tylko przestrzenne środowisko, w którym umieszczono całość akcji. Na taką skalę zostało to użyte w zasadzie po raz pierwszy i efekt jest imponujący, oraz subiektywny. Także pokazuje to wysoki poziom aktorów, którzy musieli ułożyć w wyobraźni sceny, by odpowiednio wyrazić dane emocje.
Wow! To całkowicie zmienia spojrzenie na film. Ludzie musieli się naprawdę napracować, żeby stworzyć tak interesujący obraz filmowy. Pomyśleć, że cały czas byłam nieświadoma tego, że w tym filmie grają prawdziwi aktorzy. Co nie zmienia faktu, że wolę klasyczne kino :)
Bardzo dobrze powiedziane i zgadzam się w 100 %.A Battleship bardzo mi się podobał.
Ja nie mam nic przeciwko efektom 3d, lepiej jak są, niż ich nie ma -wiadomo. Ale drażni mnie, że tak wiele jest wypowiedzi na forum, że Avatar nic sobą nie reprezentuje prócz efektów. Nie zgadzam sie z tym i boli mnie to osobiscie ze czesc ludzi na ten film patrzy tylko oczami a nie sercem.
Ja również uważam Avatara za poruszający film. Ale jak u kogoś nie wywołał żadnych emocji, to niech chociaż doceni efekty specjalne :)