Już drugi raz byłem na filmie 3D i drugi raz miałem problem z tą całą techniką. Próbowałem zakładać okulary trójwymiarowe na okulary, pod okulary i w ogóle bez zwykłych okularów, ale żaden efekt nie był zadowalający. Rzadko dostrzegałem prawdziwy trójwymiar, zawsze coś było rozmazane, a jedyną rzeczą, którą widziałem naprawdę dobrze, były napisy :/ Po jakiejś półtorej godziny zaczęły mnie boleć oczy i głowa. W sumie moja bezokularowa dziewczyna miała podobny problem, więc nawet nie wiem czy to wina okularów. Ktoś miał jeszcze taki problem?
Przecierałeś okulary? Moje były całe usyfione i miałem podobny efekt - lekko rozmazany obraz.
no były brudne, ale to nie o to chodziło. swoją drogą ludzie mogliby się ogarnąć. "jak nie moje, to pierdolę" <_<
w cinema mają przecież cyfrowe projektory które nie powinny męczyć wzroku,
w filmie za nie było dużej głębi,
chodzi o to że obraz był rozmazany na seansie?
Nie tyle rozmyty, co po prostu trudno było mi się skupić na całym obrazie, bardziej na tylko jednym elemencie. I raczej nie dostrzegałem wtedy efektu 3D. A obraz rozmazywał się nam przy większej akcji, kiedy na ekranie było dużo ruchu.
Zainwestuj w szkła kontaktowe :D
Swoją drogą z 3D z podwójnymi okularami (swoje i trójwymiarowe) nigdy nie miałem problemu ;)