Film ogląda się dobrze pomimo że fabuła Avatar'a jest przewidywalna jak w filmach Disneya. Ale nie o fabułę tu chodzi, podobnie jak nie o treść piosenek w Disco-Polo. Nie zgodzę się iż przesłanie tego filmu ma coś wspólnego z Irakiem. To nadinterpretacja, w rodzaju szkolnego "co autor miał na mysli" - powiem wam co miał na myśli - "...237 mln$ musi się zwrocić...", a potęga czarnego charakteru kontra odwaga i determinacja uciśnionych to klasyka kina! I co? Chcecie powiedzieć że całe kino, od z górą 100 lat jest aluzja do Iraku?