Każdy, kto wchodził w temat "Chiński szajs dla ruskich", to zna moją opinię o filmie. Chodzi mi o co innego - minęło w zasadzie pięć lat od premiery tegoż filmu, a wojna fanowska wciąż trwa. Pewnie zara wyleje się na mnie fala hejtów typu: „przecież sam prowokowałeś, a teraz chcesz zgody”. No i tą zgodę mi chodzi – owszem, nie każdemu film się podoba (np. mnie), ale czy o to tu chodzi? Jak ja to lubię mówić: „O gustach się nie dyskutuje”. Wchodząc pierwszy raz na forum spodziewałem się raczej różnych ocen, ale widać tylko 10 albo 1. Przez takie posty taki fajny portal (choć newsy pisane są chyba przez dziecko z AD/HD) traci w opinii powszechnej. Czy naprawdę chcecie, by Filmweb był portalem, na który wchodzą gimbusy, trolle i niedorozwoje? Rozumiem, że jeden uważa Avatara za arcydzieło, drugi za porozumienie – ale bez przesady, nie mówię, żeby się w ogóle nie wypowiadać, ale żeby mówić z sensem i z głową. Bo czytając, jak fani wyzywają antyfanów od trolli i jak antyfani wyzywają fanów od niedorozwojów, to totalnego facepalma chcę sobie strzelić (mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli). Hejterzy: nie wyzywajcie od razu fanów od debili, których można byle czym kupić. Fani (w szczególnych przypadkach psychofani): nie wyzywajcie hejterów od zwykłych trolli, chociaż niektórzy zasługują sobie na takową opinię… No oczywiście na świecie było by nudno, gdyby nie było kłótni, ale to już jest wojna. Oczywiście nie zabraniam wyrażać opinii (i tak nie mam do tego uprawnień), ale z kulturą i szacunkiem do drugiej grupy. Pozdro.