Napewno fenomenem w ty filmie są efekty ktore poprostu powalają.Oglądałem film w kinie i jestem tym zachwycony. Niestety tylko tym. Fabuła jest zwyczajnie prosta a jedyny przekaz to biali są źli złodzieje a niebieske małpy dobre.
Głupota w działaniach RDA poprostu powala każdego kto ma jakiekolwiek pojęcie o wojskowości. Bo kto to widzial zeby w XXI czy tam XXII wieku przeprowadzać atak idąc zwartą linią. Jeszcze te walki w powietrzu mozna przełknąc rozumiem pole magnetyczne, brak nawigacji itp. Dodatkowo razi fakt że przecież Ci ludzie to byli żołnierze którzy powini wiedzieć czym skończy sie maszerowanie w linii po dzikim lesie.
Całkowicie nie podoba mi się zakończenie filmu. Z naszego gatunku zrobiono nie dość ze kompletnych debili i to jeszcze złodziei i morderców. Nie wiem może ja już tak mam że zawsze musze stanac po stronie ,,swoich''.
Pozatym film jest do bólu przewidywalny. Gdy kaleka poznał tą Nejcośtam to wiedziałem ze sie w sobie zakochaja i że kaleka zbuntuje sie przeciwko swoim. Żeby tego nie przewidzieć to trzeba mieć chyba rozum amerykanina.
Nie rozumiem też jak sie mozna zachwycać tymi małpami. Przez nich na naszej planecie pewnie zabraknie surowców co może doprowadzić do zagłady naszego gatunku. Nie mówię że odrazu trzeba było te małpy zabijać. Tam chyba coś mówili o przeniesieniu tylko ze oni nie chcą opuścic tego drzewa domu ale mogę się mylić. Znacznie lepiej przedstawili to w filmie/bajce Terra. Planeta zamieszkana przez dzikią lubiącą przyrode rase jest najechana przez ludzi. Tylko ze tam nasza planeta już nie istnieje a my szukamy nowego domu i wkońcu sie dogadujemy. A tu ludzie w Avatarze są przedstawieni jako banda złodziei.
Film mi sie podobał ze względu na efekty i szczerze to do momentu bitwy nawet fajnie się go oglądało. Walka ras w której to ludzie są najeźdcami bardzo mi sie spodobała. Niestety dla kogoś kto interesuje się wojskiem taktyka RDA jest na poziomie średniowiecza i tego niestety nie pojmę. Dlatego 5/10
Moja ocena jest taka sama. Efekty stoją na bardzo wysokim poziomie (wprawdzie trochę z nimi przesadzili, ale i tak zrobiły na mnie ogromne wrażenie i nie mogę tego nie docenić), ale fabuła była prosta, przewidywalna i nieoryginalna. W filmie występuje podział czarne-białe, czyli absolutnie źli ludzie i absolutnie dobre niebieskie "małpy". Tego nie lubię. Nie byłam po stronie ludzi (nie lubię ludzi ;D), ale niebieskie stworzonka też mnie irytowały, wiec nie kibicowałam żadnej ze stron. Zresztą po co, i tak było oczywiste, kto wygra.
Interesuję się wojskiem i strategią, i nie mogę nie przyznać ci racji. Czasami ci żołnierze zachowywali się tak, jakby gdzieś w tym lesie pogubili mózgi (tak, niemożliwe :D). Walczyli na zasadzie "ej, chodźcie, zaatakujemy ich, po co nam taktyka?" - poprawcie mnie, jeśli się mylę, może coś przeoczyłam albo już zapomniałam.
Te zdanie ,,ej,chodźcie,zaatakujemy ich po co nam taktyka'' w 100% oddaje myślenie tych żołnierzy :D
Dodatkowo tak sobie wszystko jeszcze raz przeanalizowałem i kolejna rzecz w ich działaniu mi nie pasuje. Skoro chcieli zbombardować to drzewo to po co ta piechota do lasu? Zostawianie sobie rezerw to pierwsza rzecz którą sie wpaja oficerom na szkoleniu. A niechce mi sie wierzyć że poza tym Quartichem czy jakos tak nie było innego oficera. Ta baza była doskonale wyposażona i gdyby Ci żołnierze tam zostali mogliby sie przecież bronić do czasu przybycia wsparcia(ktos wkoncu by sie zainteresował czemu nie ma surowców) a takto poszli wszyscy ,,na hura'' i małpy z łatwoscia mogły zając baze w ktorej byli tylko cywile. Żeby jeszcze w tym filmie powiedzieli, że to zwykli ludzie ktorym daja broń za pieniadze to by bylo do przelknięcia. Ale oni wyraźnie zaznaczaja że to są byli żołnierze.
No ale przecież musiało być coś dzięki czemu niebiescy wygrają. Bo raczej trzeba mieć naprawde dużą fantazje żeby małpy mogły wygrać przy normalnym działaniu dzisiejszego wojska. Nie mówiąc o wojsku za ok.150 lat :D
Dlatego Avatar to w rzeczywistości bajka dla osób, które unikają logicznego myślenia ;D Przykład z wojskiem, bazą - gdyby nie bezsensowne zachowania "złych" ludzi, niebieskie stworzonka nie miałyby większych szans, jak już napisałeś. Bo jak mieli zdobyć bazę pilnowaną przez żołnierzy z dobrą bronią i wyposażeniem, jeśli większość z nich miała tylko łuki i tego typu broń?
Skoro to bajka, to musi być happy end, nawet tak nielogiczny, że aż głowa boli. Gdyby ludzie w tym filmie wykazali więcej inteligencji, gdyby mieli przemyślaną strategię ataku i obrony, prawie na pewno by wygrali. A tak? "Dobro zawsze zwycięży nad złem, zło jest głupie i nie myśli"...
Własnie... I dlatego też bardzo dziwią mnie ludzie którzy uznają ten film za wspaniała historie. Historie miłości i walki z rasizmem i doskonałej oprawie graficznej(z tym sie zgodze). To poprostu tak jak powiedziałas bajka. Typowa historia o miłości i walce ze ,,złymi'' A przecież takich historii jest w filmach jest bardzo dużo. Tylko sceneria sprawia że ten film sie wyróżnia ponad inne. No.. i może jeszcze głupota złych jest wybitna :D
Oboje gadacie głupoty.
Raz - ja również interesuję się militarystyką i jakoś się nie dopatrzyłem w postępowaniu ludzi skrajnej głupoty. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że mogło im się ubzdurać, iż mając przeciwko sobie dużo mniej zaawansowanych technologicznie autochtonów, taktyką się nie muszą przejmować.
Nie rozumiem, na czym niby w tej sytuacji polega błąd w chodzeniu w linii - chyba że masz na myśli po prostu fakt, że za blisko siebie maszerowali (taktyka działania piechoty liniowej jest rzeczywiście archaiczna) - chociaż ja wcale tak nie uważam i żadnej "zwartej linii" w sensie dosłownym sobie nie przypominam. Ale ponieważ mieli formację rozwiniętą w linię, trudno było ich w tej sytuacji przeskrzydlić - w każdym razie odnosiłem w pewnym momencie wrażenie, iż część Na'vi na "koniach" stara się ich zajść z flanki, ale i tak natrafia w końcu na szpaler żołnierzy. No i poza tym - czymże to "złym" się owo maszerowanie w linii skończyło? Przegrali? Guzik prawda - Na'vi nie mogli się nawet dobrze zbliżyć, zostali zdziesiątkowani i zmuszeni do odwrotu. Najemnicy zostali stratowani dopiero wtedy, gdy cała pandorańska fauna się na nich rzuciła - a w takiej sytuacji, przy takiej ilości "mięcha", żadna formacja by ich nie uratowała.
Desant piechoty i mechów też mnie zastanawia pod kątem celowości, chociaż przypuszczam, że Quaritchowi zależało zapewne na tym, aby te wszystkie "siły" lądowe Na'vi wciągnąć do walki i zniszczyć.
Jeśli chodzi o rezerwy, to Quaritch przed atakiem wprowadził stan wojny totalnej, zmieniając niemal cały personel bazy w milicję i rozdając im broń tudzież pancerz, więc o rezerwy się nie martwił. Szczególnie że najemników wbrew pozorom także nie posłał wszystkich - w paru scenach, które do obrazu ostatecznie nie trafiły, widać nawet, jak śmigłowce próbują ewakuować ocalałych. Zaś sama baza padła nie z braku ludzi, którzy mogliby jej bronić przed (zdziesiątkowanymi, warto dodać) Na'vi, ale ze względu na wrogów wewnętrznych, głównie tych z programu Avatar ("absolutnie źli ludzie", taaa, jasne...).
Następne, co z uporem maniaka pomijacie, to bardzo niewygodny dla tych waszych głupotek fakt, że Na'vi NIE WYGRALI WALKI Z RDA. Walczyli, spowodowali pewne straty - ale NIE WYGRALI. Piszecie tu bzdury, że "małpy wygrały", podczas gdy w rzeczywistości w ogóle tak nie było - "małpy" poniosły spore straty i musiały się wycofać z walki. To potęga sił natury i miażdżąca przewaga lokalnej fauny sprawiły, że ci RDA ponieśli klęskę - a nie ich taktyczna głupota tudzież zajefajność "małp".
A to jeszcze nie koniec listy głupot, które tu wypisujecie.
"Z naszego gatunku zrobiono nie dość ze kompletnych debili i to jeszcze złodziei i morderców"
Ależ oczywiście - toż powszechnie wiadomo, że 90% naszej populacji wykazuje nadprzeciętną inteligencję, a poza tym jesteśmy gatunkiem (rasą, jak to zwykle się mówi w SF) miłującym pokój i bliźniego. Jaaasne.
Nic w tym filmie z naszego gatunku nie zrobili - żadne z poczynań RDA nie wykraczają poza to, co się w rzeczywistym świecie działo, dzieje i już chyba zawsze będzie dziać.
"Nie rozumiem też jak sie mozna zachwycać tymi małpami. Przez nich na naszej planecie pewnie zabraknie surowców co może doprowadzić do zagłady naszego gatunku"
Kolejna brednia, już do "zerzygania" tutaj powtarzana.
Jakich surowców? Na Pandorze wydobywano tylko jeden surowiec - unobtanium - i choć był naszej cywilizacji przydatny, wcale nie zależało od niego nasze przetrwanie. Ani też nie służył on wcale do ratowania ginącego środowiska naturalnego. Do tego uzależnianie ziemskiej gospodarki od unobtanium mogłoby się srodze zemścić.
"Niestety dla kogoś kto interesuje się wojskiem taktyka RDA jest na poziomie średniowiecza"
Wobec przewagi technologicznej, lepsza taktyka nie była im potrzebna. Śmigłowce wobec efektów działania worteksu i tak niewiele mogły zdziałać, zaś atak naziemny - na tę znienawidzoną przez ciebie "zwartą linię" - i tak zakończył się zdziesiątkowaniem i odwrotem Na'vi.
"W filmie występuje podział czarne-białe, czyli absolutnie źli ludzie"
Np. ci, którzy uczestniczyli w programie Avatar i byli sercem i duchem po stronie Na'vi, eh?
" Ta baza była doskonale wyposażona i gdyby Ci żołnierze tam zostali mogliby sie przecież bronić do czasu przybycia wsparcia"
Z Pandory na Ziemię leci się kilka lat. Kurs wte i wewte to już ponad dekada. Poważnie wątpię, aby byli w stanie się bronić przez cały ten czas.
"Gdyby ludzie w tym filmie wykazali więcej inteligencji, gdyby mieli przemyślaną strategię ataku i obrony, prawie na pewno by wygrali"
Nie wygraliby, bo powodem ich klęski wcale nie był brak przemyślanej strategii, tylko przytłaczająca ilość atakującej ich fauny. Nie wyobrażam sobie, jak mieliby to zwalczyć, szczególnie jeśli w tej menażerii były stwory odporne na małokalibrową broń (a nawet większą, vide 30-milimetrowe działka GAU-90, noszone przez mechy AMP). Pewnie nie mieliby nawet dość amunicji, aby całe to tałatajstwo wystrzelać.
Swoją drogą, aż dziw, że pośród tych głupot, zabrakło jeszcze jednej - tej o zrzucaniu wyimaginowanej atomówki.
Ale wlasnie z powodu tej fauny i flory taktyka linii byla zła na to środowisko czy wogóle jakiekolwiek inne. Te nosorozce (wybacz mi brak nazw w uniwersum Avatara sie nie zagłębialem) poprostu zaatakowało wystawionych jak na tacy żołnierzy.
Niektórych scen o których wspominasz sobie nie przypominam. Ale nie twierdze ze ich nie było moze poprostu oglądałeś ten film częściej odemnie i pamiętasz te sceny lepiej odemnie.
Owszem z w dzisiejszym świecie dzieje sie wiele złego i możesz byc pewny ze ja tego doskonale doświadczyłem. Chodzi mi o to ze nas przy małpach przedstawiono jako zwykłych grabiezcow. Zbyt dobitnie moim zdaniem pokazano ze naszym jedynym celem jest zarobić. To wlasnie miałem na myśli.
Teraz moge sie mylic ale unobotanium bylo potrzebne do napędu tych statków lub komunikacji z nimi(jak sie myle to mnie popraw). Ziemia juz wtedy byla zniszczona i przeludniona wiec konieczny dla naszej cywilizacji byl podbój kosmosu. Perspektywicznego brak surowca do statków kosmicznych mogl doprowadzic do upadku. Tak mi sie przynajmniej wydaje
Nigdzie nie napisałem ze nienawidzę ,,zwartej linii". Choć rzeczywiście bardzo zwarta nie była. Nam w CSWL wpajano ze maszerowanie w linii na wroga to debilizm i raczej tego sie bede trzymał.
Ci ludzie byli mała częścią naszych w Avatarze i nie wpyneli na obraz naszego gatunku w tym filmie jako złego. Dla przeciętnego ogladacza jakim jestem ludzi odebrałem jako 99,99% złych.
Dobrze wiem ze leci sie pięć lat to akurat zapamiętałem. Raczej wątpię by RDA dysponowalo tylko jednym statkiem. Rownie dobrze mogły byc trzy i dostarczać sprzęt co półtora roku. Jako bardziej wciągnięty w uniwersum (znajomości chociazby nazw broni) wiesz pewnie ile ich bylo i jesli rzeczywiście byl tylko jeden to przyznam sie do błędu. Chociaz nadal uwazam,ze jednostki i sprzet stracony na,lądzie spokojnie byl wstanie sie bronić przez rok-dwa. Tym bardziej ze baza również posiadała system zabezpieczeń (a przynajmiej posiadać powinna) który obsługiwany przez tych co zginęli mógłby sie choć przez jakis czas bronić.
Nie wiem kto wymyślił teze z atomowka ale musi byc kompletnym kretynem ewentualnie miec pojecie o wojsku jak typowy gimnazjalista. Chyba kazdy ktoremu mózg choć troszkę pracuje domyśli sie ze teren zostałby skażony i wydobycie byłoby bardzo utrudnione jesli wręcz niemożliwe.
Nosorożce - znaczy Hammerhead Titanothere - szły taką nawałą, że nawet jakby rozproszyć formację, żaden z AMP by zapewne nie został "pominięty". Zresztą, te AMP i tak stały w wyraźnych odstępach, co wcale im nie pomogło. A po owych nosorożcach zleciała się reszta fauny, w tym wężowilki, które po prostu wyłapywały żołnierzy jednego po drugim.
"Niektórych scen o których wspominasz sobie nie przypominam"
Część scen pojawiła się tylko w wersji rozszerzonej (dłuższej o 16 minut), a część - jakieś 45 minut materiału łącznie - w ogóle nie została wrzucona do filmu. Niektóre z nich są raczej zbędne, ale co do innych, boleję, że nie znalazły się w Avatarze. Była wśród nich scena ataku na bazę, z której próbowano nadzorować ewakuację ocalałych żołnierzy. W międzyczasie kolesie z programu Avatar podłączyli się wszyscy do swoich drugich ciał, złapali za broń i zaatakowali ludzi przebywających w bazie, wdzierając się też do biura Selfridge'a.
Jest też scena, w której pokazano, jak cywile są ekwipowani w broń. Parker się zresztą bardzo z tego tytułu pieklił, wrzeszcząc na Quaritcha, że nie zgadza się, aby "zmieniać jego personel w pieprzoną milicję". Próbował nawet grozić pułkownikowi, stwierdzając "I can have your ass with one call". Ale zdaniem Quaritcha najwyraźniej posunął się w tym momencie za daleko, więc pułkownik niespodziewanie chwycił go za szyję - a właściwie za szyję i część twarzy - jak gdyby miał mu łeb ukręcić. Dla podkreślenia wagi takiego zachowania odpowiedział mu "You are far from Earth". Tyle że nawet w finalnej wersji pozostały ślady tej sceny, chociażby pod stwierdzeniem Patela "Jake, it's crazy out here. It's full mobilization (...) Quaritch has taken over, there is no stopping him now".
"Chodzi mi o to ze nas przy małpach przedstawiono jako zwykłych grabiezcow"
Nie wszyscy ludzie w tym filmie są źli - poza wojskowymi trepami i ekipą administratorów korporacji - z Parkerem na czele - są tu także osoby bardziej prawe, ze szczególnym wskazaniem naukowców prowadzących na Pandorze swoje prace, pod postacią Avatarów. Nie zapominajmy także o przebywających również na Pandorze, zwykłych pracownikach, którzy nie mieli nic wspólnego z agresją wobec Na'vi oraz wojną.
"Teraz moge sie mylic ale unobotanium bylo potrzebne do napędu tych statków"
Unobtanium jest nadprzewodnikiem działającym w wysokiej temperaturze i miał z tego względu właściwości magnetyczne. Statki kosmiczne natomiast są w Avatarze napędzane antymaterią, która jest trzymana w ryzach właśnie dzięki polu magnetycznemu, generowanemu przez unobtanium. Poza tym, unobtanium był wykorzystywany na Ziemi, do budowy sieci maglevów.
Unobtanium było więc szalenie przydatne, ale nie niezbędne - dostatecznym tego dowodem sam fakt, że zbudowano statki kosmiczne, które doleciały na Pandorę, zanim jeszcze wiedziano o istnieniu unobtanium. Ten minerał umożliwia po prostu łatwiejsze osiągnięcie czegoś, co i tak jest możliwe do osiągnięcia innymi, mniej wygodnymi środkami.
"Nigdzie nie napisałem ze nienawidzę ,,zwartej linii". Choć rzeczywiście bardzo zwarta nie była. Nam w CSWL wpajano ze maszerowanie w linii na wroga to debilizm i raczej tego sie bede trzymał"
Zapewne chodziło o to, że idący zbyt blisko siebie żołnierze stanowią doskonały cel dla nowoczesnych środków mordu, takich jak broń maszynowa. Stąd już podczas pierwszej wojny światowej - ba, nawet wcześniej, o ile mnie pamięć nie myli(*) - stosowano tyralierę, gdzie żołnierze tak blisko siebie nie stali i nie można było ich łatwo, szybko i masowo pozabijać.
Tyle że Na'vi takiego uzbrojenia nie mieli, więc w tej sytuacji nawet rasowa taktyka piechoty liniowej by się sprawdziła. A najemnicy z RDA i tak byli w pewnym stopniu rozproszeni (nawet Lyle pokrzykiwał do nich "watch your spacing", kiedy szli). Dopiero gdy ustawili się do strzelania, stanęli w bardziej zwartym szyku.
"Dobrze wiem ze leci sie pięć lat to akurat zapamiętałem. Raczej wątpię by RDA dysponowalo tylko jednym statkiem"
Miało ich dwanaście, ale co z tego? Samo wysłanie ISV Venture Star (którym Jake przyleciał na Pandorę, który w międzyczasie czekał tam w orbicie i który na koniec filmu wziął na pokład wypędzonych z planety Ziemian) z wieścią o bieżących wydarzeniach, to pięć lat. Kolejne lata pochłonęłoby przeorganizowanie tych transportów, zawrócenie innych statków będących już o lata świetlne od Ziemi (dodam jeszcze, że zawrócenie ich nie zawsze byłoby możliwe - te statki zużywały antymaterię podczas lotu i na Pandorze musiały uzupełnić paliwo), żeby je załadować sprzętem i zaopatrzeniem nastawionym na wojnę. Na tym zresztą komplikacje się nie kończą - te statki mają mimo wszystko ograniczoną ładowność (kilkaset ton, o ile mnie pamięć nie myli), więc naraz nie przetransportują na Pandorę zbyt wielkich sił zbrojnych.
Nazywasz Avatara filmem nielogicznym - tymczasem jest on tak naprawdę jednym z sensowniejszych i bardziej spójnych filmów w swoim gatunku (czego się w ogóle nie docenia, bo "uweeech, ja chciałem zaskakującej historii, bueee!"). Im bardziej się zagłębia w lore, tym bardziej widać, jak całość jest przemyślana, pomimo prostoty właściwej historii. Nawet rozmaite detale - pokroju kamiennych łuków nad Drzewem Dusz - mają swoje wytłumaczenie.
"Nie wiem kto wymyślił teze z atomowka ale musi byc kompletnym kretynem ewentualnie miec pojecie o wojsku jak typowy gimnazjalista. Chyba kazdy ktoremu mózg choć troszkę pracuje domyśli sie ze teren zostałby skażony i wydobycie byłoby bardzo utrudnione jesli wręcz niemożliwe"
Tezę z atomówką powtarza całkiem sporo osób. Ale nie, problemem nie jest skażenie - wystarczy rozdać ludziom kombinezony antypromienne i tyle. Skażeniu i tak nie uległaby cała planeta, a samo wysadzenie Drzewa Dusz atomówką tak naprawdę doprowadziłoby ostatecznie do zagłady Na'vi.
Nie. Problemem jest fakt, iż najwyraźniej sporo osób - pomimo prostoty fabuły Avatara, na którą tak ujadają - nie zrozumiało jej w pełni, przykładowo nie ogarniając, że operację na Pandorze prowadziła prywatna korporacja, a nie jakikolwiek rząd. I że była to stricte kolonia górnicza, a nie operacja inwazyjna. I że ci kolesie w mundurach, to nie jest wojsko, tylko najemnicy zatrudnieni przez korporację, którzy występują tam w roli ochrony, a nie armii inwazyjnej - i którzy mają tylko taki sprzęt, jaki wolno było korporacji kupić (i jaki chciała kupić - bo po co nabywać ekstremalnie drogi sprzęt, skoro chodzi tylko o ochranianie małej kolonii górniczej, a nie operację wojskową na wielką skalę?). I dalej - jest sobie na Pandorze korporacja, prywatna firma - i rozmaici kretyni twierdzą, że ta prywatna firma ma własny arsenał nuklearny, którego może w każdej chwili użyć przeciwko Na'vi. Akurat by takiej prywatnej firmie ktokolwiek sprzedał broń masowego rażenia. Nie wspominając już o tym, że jak tylko próbuję sobie coś takiego wyobrazić, śmiech pusty mnie ogarnia. Już to widzę: "dajcie nam bomby kasetowe, atomówki, bombowce stratosferyczne, bo ci z łukami i strzałami mogą pokonać śmigłowce i mechy". Śmiechem by ich tam zabili i zadzwonili do psychiatryka.
(*)W bitwie pod Little Big Horn, gdzie padł Custer, żołnierze też mieli walczyć tyralierą - ale spanikowali i, ignorując rozkazy, zaczęli podług instynktu stadnego gromadzić się w grupy
Jesteś poprostu o wiele bardziej zaawansowany w tym uniwersun odemnie (ja obejrzałem tylko podstaweke i to raptem dwa razy) dlatego po tych nowych faktach musze przyznać Ci część racji.
Uważam, ze te zwierzęta mógłby miec trudnośc z pokonaniem wszystkich AMP jesli byłby one odpowiednio rozmieszczone tzn. w dużych a nie kilkumetrowych odstępach. Nadal jednak razi mnie podstawowa sprawa czyli wogóle walka na lądzie. Napisałeś ze to miałobyc doszczentne wybicie małp. Ale w jakiejkolwiek operacji zawsze bierze sie pod uwagę środowisko(środowisko Pandory bylo szczególnie nieprzyjemne) . W Avatarze w kwestii walk na lądzie zignorowano środowisko i zrzucono spory oddział ,,dla hecy" - i to jest właśnie ta razaca głupota RDA
Scen tych nie oglądałem wiec nie bede sie co do nich stosunkowal bo jakos nie wyobrażam sobie komentowania czegoś czego nie widziałem
O możliwości buntu nie pomyslalem. Aj zabardzo wieze w to ze trzeba przedewszystkim stać po stronie swojego klubu,narodu,rasy a w przypadku Avatara gatunku. Z możliwościa buntu upadek bazy jest naprawde logiczny niestety nie ma go w filmie.
Tylko ze wykorzystując ,,tradycyjne" metody byłoby to o wiele trudniejsze tudziez droższe. Dla ludzkości byłoby to poważne utrudnienie w dalszej eksploracji kosmosu i mogłoby to doprowadzić wkoncu do upadku gatunku. Przecież nie da sie żyć na Ziemii której ekosystem umarł a nowy dom jest potrzebny ,,na wczoraj" -tak przynajmiej zrozumiałem sytuację na Ziemii
Co do tyraliery to w filmie tylko AMP ja stosowały. Żołnierze a raczej najemnicy skupieni byli w grupkach wokół mechow a one stały oddalone od siebie o kilka metrów(mechy wiec tworzyły tyraliere ale piechota juz nie). Stały wiec raczej w zbitych grupkach ktore tworzyły rozciągnięta linie ognia. A jak taki nosorozec wpadł w taka grupkę to wiadomo co dalej.
Ale wlasnie te ISV transportowaly sprzet potrzebny do obrony bazy. Czyli siłę żywą i amunicję. Dopiero po 10 latach po dotarciu sprzętu ofensywnego mozna byłoby przejsc do kontrofensywy. Ktora jesli miałaby odpowiednie dowodztwo i kompetentnych żołnierzy/najemników zagnalaby małp spowrotem w te góry. Bylaby to napewno kampania bardzo trudna ale możliwa do powodzenia.
Zgłębiajac sie w historię mozna rzeczywiście dostrzec logike ktorej brakuje film science-fiction. Ale dopiero gdy sie to głębiej pozna. Jestem jednym z tych których efekty tak zachwyciły ze z fabułe pojmowal powierzchownie. Nie zagłębiajac sie i nie pytając co? Jak? Dlaczego? . Bez faktów ktora przedstawiłes film jest tylko pokazem głupoty RDA ktore na pierwszy rzut oka działa ,,na odwal sie" co zauważyłem zarówno ja jak i moi koledzy z jednostki z którymi cztery lata temu oglądałem ten film w kinie. Owszem co do sprawy włączenia sie do akcji zwierząt i zdrady,szanse RDA znacznie spadły ale nadal przy odrobinie logiki byliby w stanie te wojnę wygrać. Ale zeby to zrobić trzeba by całkowicie przerobić film od momentu decyzji ataku na to drzewo-boginie.
Co do tych detali mam jedno drobne pytanko. Drzewo Były połączone ze sobą niczym nerwy a mózgiem byla bogini. Wiec mogli wpływac na rośliny ale nie na zwierzęta. Jak wiec wpłynęła na zachowaniem np.nosorozcow? Może(lub pewnie) cos przeoczylem.
Teza ze skażeniem byla pierwsza jaka mi przyszła do głowy. Same kombinezony również maja swoje ograniczenia. Przynajmniej te dzisiejsze. Dodatkowo dochodzą koszta wydobycia ktore by znacznie podskoczyły.
Doskonale wiem ze to tylko banda byłych żołnierzy dla których najważniejsza wartościa stał sie pieniądz a nie wojsko z prawdziwego zdarzenia. Dlatego w Avatarze 2 najchętniej zobaczylbym armię jakiegoś ziemskiego państwa. Wyszkolona,świetnie wyposażona i co najważniejsze z odpowiednim dowdztwem(chyba ze z nich tez zrobi sie patalachow).
Napewno ta korporacja ma mnóstwo ograniczeń co do sprzętu a napewno nie posiada uzbrojenia nuklearnego. Tak jak powiedziałeś żaden rząd/prezydent/premier/Fuhrer czy inny Generalssimus nie wyda zgody na użycie broni nuklearnej przeciwko niebieskim małpom z łukami.
Dla mnie teza użycia broni nuklearnej w Avatarze jest poprostu kretynska i jesli cos takiego sie wydarzy chociażby AV2 to wstane i wyjde z kina. Głupota tez ma swoje granice.
*tak bylo cos takiego ze pozbijali sie w grupki i złamali szyk gdy zobaczyli nacierajacych indian bo ponoc wyglądali jak diabły. Tak to opisano w książce która czytalem ale ze to bylo dobre 10 lat temu to niezbyt dobrze pamiętam. Tyraliere stosowano wcześniej jako forme zwiadu. I to chyba juz podczas amerykańskiej wojny o niepodległość
Witam.
"Drzewo Były połączone ze sobą niczym nerwy a mózgiem byla bogini. Wiec mogli wpływac na rośliny ale nie na zwierzęta. Jak wiec wpłynęła na zachowaniem np.nosorozcow?"
Nie jestem specem od flory Pandory, ale wydaje mi się, że wszystkie zwierzęta miały linki którymi Naavi się podłączali do nich. Było pokazane, że podłączali się także bezpośrednio do sieci na ziemi, podczas próby przeniesienia świadomości na stałe do avatara, więc możliwe, że zwierzęta też się tak podłączały, specjalnie lub przypadkowo np. podczas snu.
To ma sens bo byla taka scena w ktorej przy pomocy tych warkoczy sie łączyły. Dziekuje za odpowiedź.
Ty, jesteś zawodowym żołnierzem? Hm, w sumie to chętnie bym z tobą na ten temat parę słów zamienił...
"Uważam, ze te zwierzęta mógłby miec trudnośc z pokonaniem wszystkich AMP jesli byłby one odpowiednio rozmieszczone tzn. w dużych a nie kilkumetrowych odstępach"
A ja ci już mówiłem, że to nie była kwestia formacji - młotogłowów było aż nadto, by poszczególne AMP wytłuc - niezależnie od tego, jaką by formację przybrali. Garstka mechów kontra fauna całego księżyca, która ma naturalny pancerz wytrzymujący ostrzał ze zwykłej broni - aż mi głupio, że śmiem wątpić w rezultat takiego starcia. Zresztą, młotogłowy tak czy inaczej się na AMP wydawały skupiać - całkiem sporo zwykłych piechociarzy ich szarżę przetrwało, przez co byli później wyłapywani przez wężowilki.
"W Avatarze w kwestii walk na lądzie zignorowano środowisko i zrzucono spory oddział ,,dla hecy" - i to jest właśnie ta razaca głupota RDA"
Ależ nie zignorowano - Pandorę przecież badano od dawna i wiedziano, jaka tam fauna żyje - a że nie spodziewano się, iż nagle postanowi na nich zaszarżować, to już inna sprawa. Znasz takie przypadki, żeby wszystkie zwierzaki z danego obszaru się skrzyknęły i jednomyślnie zaatakowały jakiś wojskowy oddział? Wątpię, bo takie rzeczy się nie zdarzają - to i nic dziwnego, że się zagrożeniem ze strony fauny szczególnie nie przejmowano i nie spodziewano się takiej nagłej szarży - bo i jak mieli się spodziewać? Ci z programu Avatar mówili wprawdzie o możliwościach Eywy, ale zostało to przecież potraktowane jak zwykłe zabobony.
Dzisiaj obejrzałem film ponownie i jak na to zwróciłem uwagę, to piechociarze rzeczywiście idą trochę za blisko siebie. Tyle że Quaritch posyłał ich - jak mu się zdawało - tylko przeciwko tubylcom z łukami. Czy jest zatem aż tak dziwne, że podeszli do tej operacji nonszalancko? Szczególnie że nawet owa nonszalancja nie zadecydowała o ich porażce - tylko rzeczona napaść lokalnej fauny w ilościach przekraczających ich możliwości obrony.
"Tylko ze wykorzystując ,,tradycyjne" metody byłoby to o wiele trudniejsze tudziez droższe"
Tja, bo tanie jest opieranie tego o minerał wart dwadzieścia baniek za jeden kilogram. Przynajmniej nie rafinowany - bo taki już przetopiony to kosztuje dwa razy tyle (a surowce do celów przemysłowych się przecież wykorzystuje w tysiącach, jeśli nie milionach ton). Do tego trzeba go sprowadzać z innej planety, co też tanie nie jst - a jedynym jego dostawcą jest RDA, co w zasadzie daje na dłuższą metę całą gospodarkę do kieszeni tej firmy.
"Ale wlasnie te ISV transportowaly sprzet potrzebny do obrony bazy. Czyli siłę żywą i amunicję. Dopiero po 10 latach po dotarciu sprzętu ofensywnego mozna byłoby przejsc do kontrofensywy. Ktora jesli miałaby odpowiednie dowodztwo i kompetentnych żołnierzy/najemników zagnalaby małp spowrotem w te góry."
Wciąż mówisz tylko o małpach (chociaż Na'vi bardziej koty przypominają), a ja ci mówiłem - musieliby z całą planetą walczyć, a to już trochę za wiele jak na konwencjonalne środki. Jak to się mówi? "I Herkules dupa, kiedy wrogów kupa" - żadna strategia ich nie uratuje, jeśli amunicji nie mieliby zapewne nawet wystarczająco wiele, aby taką ilość "mięcha" wystrzelać.
"Owszem co do sprawy włączenia sie do akcji zwierząt i zdrady,szanse RDA znacznie spadły ale nadal przy odrobinie logiki byliby w stanie te wojnę wygrać"
No, ja sobie tego nie wyobrażam.
"Dla mnie teza użycia broni nuklearnej w Avatarze jest poprostu kretynska i jesli cos takiego sie wydarzy chociażby AV2 to wstane i wyjde z kina"
To akurat mało realne, bo rozwalenie Drzewa Dusz - zakładając, że ono znów byłoby pierwszorzędnym celem - oznaczałoby powolną agonię ekosystemu Pandory. W tym Na'vi. Poza tym, jak Na'vi mieliby atak nuklearny zwalczyć?
"tak bylo cos takiego ze pozbijali sie w grupki i złamali szyk gdy zobaczyli nacierajacych indian bo ponoc wyglądali jak diabły"
Nie słyszałem, żeby tak wyglądali. Słyszałem natomiast, że Indianie mieli miażdżącą przewagę liczebną i byli, jak na ironię, lepiej w tej bitwie uzbrojeni. Kawalerzyści Custera nosili wtedy zwykłe jednostrzałowe karabiny, do których trzeba było ręcznie włożyć nowy nabój po wystrzale - a Indianie mieli na przykład całkiem sporo wielostrzałowych Winchesterów i tym podobnych pukawek.
Wątpisz w to? Posłuchaj wychowałem sie w wojskowej rodzinie i od pieluchy byłem z wojskiem związany. W wojsku również skończyłem. Bardzo nie lubie jak ktos podważa cos z czym jestem związanym całym sobą na podstawie wypowiedzi w internecie.
Oczywiscie ze nie mieli by szans walczyć z calym księżycem. Napewno nie z tym sprzętem i wyszkoleniem. Wpełni sie z Toba zgadzam. Chodzi mi nie o zwycięstwo lecz o PRZETRWANIE. Sprzet i siła żywa stracona w ten szarży i w ataku innych zwierząt mógłby pomóc w obronie bazy przynajmniej przez jakis czas. Wątpię by znając, jak sam mówisz faune i związane z nią zagrożenia nie byliby przygotowani. Dodając tezę o buncie to i tak moja teoria bierze w łeb.
Naukowcy wiedzieli o zagrożeniu ale żołnierze to olali. Czyli ruszyli kompletnie nie przygotowani na ewentualne starcia z fauna. Niechce mi sie wierzyć ze byli az tak pewni siebie. Ale musze obejrzeć film jeszcze raz i dokładniej przeanalizować działania RDA.
W takim razie dlaczego żadna inna firma/rząd nie proboje wydobywac na własną reke? Skoro przecież mozna zbudować statek o napędzie konwencjonalnym i bedzie to równie drogie?
Mowie o malpach bo dla mnie to małpy. Kwestia mojego rasizmu(choć troche specyficznego) jest złożona i wiąże sie z pewnymi okresami w życiu o których nie mam zamiaru nikomu opowiadać.
Założyłem poprostu ze na Ziemii istnieje sprzęt który mógłby małpy i resztę fauny pokonać. W filmie pominięto np. artylerie ktora mógłbym sporo namieszac. Nawet te mlotoglowy nie przetrwalyby uderzenia z nawet dzisiejszej ,,Dany", nie mówiąc o artylerii z XXII wieku. Równiez większe AMP czy nawet cos w rodzaju ogromnego czołgu (jak te od wycinki drzew). Moze robie błąd ale staram sie umiescic na Pandorze dzisiejsza armię i dochodzę do wniosku ze prowadziłaby sobie znacznie lepiej
Nie mogliby zwalczyć. A przecież zanim film powstał i tak juz wiadomo kto wygra. Atak nuklearny przeprowadzony przez jakis ziemski rząd jeszcze do przelkniecia. Przez prywatną firmę to glupota jakich mało
Co do Little Bighorn to moge sie całkowicie mylić książkę czytałem za gowniarza i moglem cos zapomnieć/przeoczyć. Tym bardziej ze przecież autor tez mogl dodać cos od siebie wiec z tymi diabłami to byc moze nie dokonca prawda.
Wcale tego nie podważam, po prostu jestem lekko zaskoczony - bo z początku przypuszczałem, że tylko interesujesz się militarystyką, a nie że zajmujesz się tym zawodowo. Ja się tym tylko pasjonuję - służby wojskowej uniknąłem (pewnie bym tam zresztą nie wytrzymał psychicznie).
Wspomniałem o ewentualnej zamianie kilku słów, bo zajmuję się amatorską "tfurczością" w konwencji militarnego SF i mam wykreowane na jej potrzeby uniwersum. Tyle tylko, że brak własnych doświadczeń z wojskiem trochę mi w tym przeszkadza. Czytam teksty tej tematyce poświęcone (głównie te traktujące o 2WŚ), oglądam dokumenty i filmy wojenne (prawdziwe filmy wojenne, a nie takie gówna jak na przykład Pearl Harbor - gdzie "asy lotnictwa" latają po linii prostej i mimo to nie są zestrzeliwane przez siedzące im na ogonie Zera), ale to wciąż jest "rzeczywistość przefiltrowana" (jak moje własne wypociny:P). Stąd chciałbym wciąż wiedzieć o całym mnóstwie spraw - nawet takich trywialnych, jak typowy rozkład dnia, typowy reżim ćwiczeń, jaki żołnierz dzisiaj wykonuje, jakie obecnie warunki panują w kwestii wiktu, przydziału ubrań (jak mój starszy się szkolił w podchorążówce, to mieli tylko jedną bieliznę na cały tydzień i jeden mundur na całą służbę - ale czasy mogły się przecież zmienić), wysokości żołdu, czy też... możności spożywania alkoholu. Oraz tego, jak się te odzywki przełożonych, poniżające rekrutów (w filmach - vide Full Metal Jacket), mają do rzeczywistości. No i tak swoją drogą - jak ze swojego punktu widzenia oceniasz stan naszych własnych sił zbrojnych :P. Pod tym względem też znajduję sporne informacje.
"Naukowcy wiedzieli o zagrożeniu ale żołnierze to olali. Czyli ruszyli kompletnie nie przygotowani na ewentualne starcia z fauna"
Czy olali... No, naukowcy powiedzieli im mniej więcej tyle: "boginka Na'vi istnieje i macie się strzec jej magii". Nic więcej nie wiedzieli, bo wątpię, aby wnikliwie przeglądali ich prace pod tym kątem. No, kto by w to uwierzył tak na słowo?
"W takim razie dlaczego żadna inna firma/rząd nie proboje wydobywac na własną reke? Skoro przecież mozna zbudować statek o napędzie konwencjonalnym i bedzie to równie drogie? "
Z tego, co pamiętam, to RDA jest na chwilę obecną najbogatszą firmą i stać ją po prostu na takie imprezy - zresztą, załatwiła sobie, zdaje się, monopol na handel międzyplanetarny na mocy umowy z ICA (Interplanetary Commerce Administration) - która zresztą nakłada z drugiej strony na RDA zakaz posiadania broni masowego rażenia i ogólnie ograniczenia w kwestii tego, ile może mieć broni oraz najemników. Zresztą, ów monopol RDA to zapewne wpływ pierwszej wersji scenariusza, według której RDA nie było pojedynczą firmą, tylko kartelem, w skład którego wchodziło ileś tam korporacji - wspólnie prowadzących operacje na Pandorze (rozwinięcie skrótu było zresztą inne - wtedy "Resource Development Alliance", teraz "Resource Development Administration").
"Założyłem poprostu ze na Ziemii istnieje sprzęt który mógłby małpy i resztę fauny pokonać. W filmie pominięto np. artylerie ktora mógłbym sporo namieszac. Nawet te mlotoglowy nie przetrwalyby uderzenia z nawet dzisiejszej ,,Dany", nie mówiąc o artylerii z XXII wieku. Równiez większe AMP czy nawet cos w rodzaju ogromnego czołgu (jak te od wycinki drzew). Moze robie błąd ale staram sie umiescic na Pandorze dzisiejsza armię i dochodzę do wniosku ze prowadziłaby sobie znacznie lepiej"
Poradzić by sobie z pewnością poradziła lepiej, ale i tak stanęłaby przed fundamentalnym problemem w postaci walki z fauną całego świata. Pół biedy, gdyby to była fauna na poziomie "naszej" - ale skoro mowa tu o takich bydlakach, których strzał z działka 30 mm nie rusza...
Trudno się dziwić, że artylerię pominięto - w końcu to raczej sprzęt, jakiego się używa w operacjach wojskowych na pełną skalę, a tutaj, jak wspomniałem, była tylko armia najemników, która miała ochraniać kolonię i nic ponadto. Więc po co im artyleria?
Z AMP to zresztą inna sprawa dyskusyjna, której jeszcze się nie dotknęliśmy - taka, że używanie wszelkiej maści mechów do celów wojennych jest... kontrowersyjne.
"Co do Little Bighorn to moge sie całkowicie mylić książkę czytałem za gowniarza i moglem cos zapomnieć/przeoczyć"
Nic nie sugeruję - mówię po prostu to, co mnie o tym wiadomo. Książki temu poświęconej nie czytałem, ale oglądałem (kilkakrotnie, bo były powtórki) dokument, który dość wyczerpująco o tej bitwie traktował - mówili, ilu było Amerykanów, a ilu Indian, jak byli uzbrojeni, gdzie były ich pozycje, jak minutę po minucie się rozgrywały wydarzenia (określali nawet pozycje poszczególnych żołnierzy po odnalezionych łuskach). Generalnie zadecydowało to, że Indian były tysiące, a ludzi Custera nieco ponad dwustu. No i chyba jeszcze była kwestia tego, że Indianie dobrze wykorzystywali teren i dobrze się kryli.
Troche za ostro zaregowałem. Poprostu jakoś dziwnie dostrzegłm w twoim pytaniu zarzut kłamstwa. Owszem jestem zawodowym żołnierzem.
Jeśli chcesz to mogę poodpowaidać aktualnie mam przepustke do 26 wiec jeszcze troche czasu mam. Sam nie wiem dlaczego tak zaregowalem. Troche mnie poniosło.... . Ja już w wieku 15-16 lat wiedziałem że trafie do wojska i chciałem sobie załatwić jak najbliżej domu. Tak też trafiłem po służbie zasadniczej do Garnizonu Kraków i stacjonującej tam 6 Brygady Powietrzno-Desantowej (Dawnej 6 Brygady Desantwo-Szturmowej). Pytaj wiec o co chcesz a ja postaram sie jak najdokładniej odpowiedzieć. Jak cos to napisz mi wiadmość z pytaniami.
Pearl Harbor to bujda jakich mało. W tej tematyce to polecam Tora! Tora! Tora! jesli oczywiście nie oglądałes jeszcze.
Masz racje każdy by to raczej olał. Bo dla ludzi którzy się tym nie zajmowali, coś takiego jak boskie drzewo czy inne to poprostu głupoty lub fantazje ,,jajogłowych''.
Tak tak jest najbogasztą firmą ale chodzi mi o fakt statków konwencjonalnych i ich ewentualnej cenie. Jeśli RDA posiadała umowę na monopol to wszystko by wyjaśniało. Surowiec ten napewno był bardzo potrzebny i z jego posiadaniem nasz gatunek miałby łatwiejszą drogę do przetrwania.
Moim zdaniem żolnierze(a właściwei najemnicy) wraz ze swoimi dowódcami całkowiecie olali wiele scenariuszy z fauną. Przed każdą operacja przeprowadza sie gry wojenne i to zwykle po kilkanscie razy. Na Pandorze wylądowali bez oceny zagrożenia ze strony fauny. A przecież Ci najemnicy byli byłymi żołnierzami czyli napewno mieli zaliczone podstawowe szkolenie taktyczne(Ja to miałem już w 2007 odrazu jak zdecydowałem sie na zawodowego). Szczególnie Quartich jako dowódca powinien wiecej myślec.
Rzeczywiście artyleria mogła im nie byc zupelnie niepotrzebna do obrony kolonii. Jednak napewno w ewentualnej walce odegrała by dużą rolę. Kwestia jest taka że poprostu RDA była bardzo pyszałkowata. Uznajaca małpy i faune(chyba też) za słabego przeciwnika co jest moim zdaniem głupotą. Znaleźli sie przecież w zupełnie obcym środowisku ,a ktos tam chyba mówił (chyba jakis naukowiec) że wszystko na księżycu jest zabójcze. To jest kwestia niezrozumiałej głupoty która zaprezentowało nam RDA.
Pamiętasz może nazwe tego dokumentu? Chętnie bym go sobie obejrzał. Z tego co mówisz to ja pamietam tylko kilka faktów a chętnie bym sobie wszystko przypomniał. Książka która czytałem traktowała ogolnie o wojnach toczonych przez USA od wojny secesyjnej do IWŚ i Little Bighorn nie było aż tak szczegółowo zaprezentowane
O, czyli zdarzało ci się zapewne latać na C-130? :) Myślałem też o śmigłowcach - Mi-8 (oraz ich dalsze wersje) i Mi-24, ale te pierwsze mają chyba ci z kawalerii powietrznej, a te drugie chyba w ogóle w innych jednostkach służą. Przynajmniej o ile mi wiadomo.
Za to z danych na stronie waszej jednostki wynika, że to wy między innymi dostaliście Spike'i.
Jeśli chodzi o wiadomość, to nie mogę jej wysłać, dopóki nie jesteśmy na liście znajomych. Wraz z tym postem, wysyłam zaproszenie. Część pytań już znasz, zapodałem je poprzednio.
"Pearl Harbor to bujda jakich mało. W tej tematyce to polecam Tora! Tora! Tora! jesli oczywiście nie oglądałes jeszcze"
No, pewnie, że oglądałem - bo to raz? :) Niestety, nie mam go w swojej kolekcji DVD, więc oglądałem tylko wtedy, gdy akurat w telewizji leciał.
Z innych klasyków kina wojennego, to oglądałem też m.in. Bitwę o Anglię, Bitwę o Midway, Okręt (te trzy filmy mam obecnie w swojej kolekcji i żeby było zabawnie - oglądałem je już wtedy, gdy do pierwszych klas podstawówki chodziłem. Tak, już wtedy miałem świra na tym punkcie), O jeden most za daleko, Stalingrad (te filmy też w kolekcji, ale oglądałem je później), Żelazny Krzyż, a z innej beczki - Czas Apokalipsy, wcześniej wspomniany Full Metal Jacket czy też Pluton. Z takich nowszych i bardziej "holiłudzkich", to Szeregowca Ryana (którego także mam na płycie), Byliśmy Żołnierzami, Black Hawk Down czy też Wróg u bram.
"Pamiętasz może nazwe tego dokumentu?"
He, jak wpisałem tytuł na google, to mi wyskoczył sam dokument na YT:
http://www.youtube.com/watch?v=Y8bDcD81AiY
Niestety, bez tłumaczenia. Polski tytuł brzmiał, o ile mnie pamięć nie myli, po prostu: "Ostatni bastion Custera".
Na wstępie uprzedzam, że dużo w tym dokumencie gadania o tym, w jaki sposób zbierali i interpretowali ślady po bitwie - np. te łuski (każdy karabin zostawia swój unikalny ślad zamka na łusce, więc dobierając te łuski, które miały identyczne ślady, mogli prześledzić ruchy pojedynczych żołnierzy - a także Indian).
Cholera! Obejrzałem ten film i okazuje się, że to jednak nie jest ten dokument, o którym mówiłem. Nosi ten sam tytuł, ale to nie to.
Latałem w życiu na trzech samolotach. CASA-ch i Antkach-26 z 13 Eskadry Krakow-Balice i własnie na C-130 np podczas ostatnich ćwiczeń na pustyni błędowskiej 5 Sierpnia. Ale to już raczej z Avatarem nie związane i dalsza część rozmowy proponuje na prywatnych wiadomościach :)
Filmy te w większości ogladałem i bardzo je sobie cenie. Nie oceniłem ich tutaj jeszcze bo musze sobie dokladnie przypomnieć. Ale naprzyklad ,,Czas Apokalipsy''. W sumie to niezłą masz kolekcje tych filmów :)
Obejrze ten program. Angielski mam w miare opanowany wiec dam sobie rade ;) A tego co ty ogladałes poszukam jeszcze może znajde :)
Dziękuję za głos rozsądku. Od dłuższego czasu to jedyny temat w tym podforum, w którym można zobaczyć rozsądną i logiczną dyskusję.
Jak sam zauwazyles , wojsko stosowalo taktyke bitewna z czasow wojen napoleonskich. Otwarta bitwa, oficerowie dzentelmeni i kompletna ignorancja przeciwnika... Skoro San Marino potrafilo to wykorzystac osmieszajac nasza reprezentacje na boisku, to czemu nie moga tego wykonac niebieskie malpo-robalostwory i to w 3d?
Polecam mały ekseryment. Zamień kolor skóry z niebieskiego na czerwony. Inną planetę na inny kontynent. Unobtainium na złoto. I na koniec przenieś akcję o kilkaset lat wstecz. Koloniści mieli podejście takie samo jak Ty do owych "małp". "Mimo iż mówią, myślą i czują jak ludzie to nie są ludzie bo różnią się od nas kulturą i obyczajowością - to nie ludzie to dzicy (i tu wystarczy wykazać kilka różnic anatomicznych, opisać "małpę", Indianina czy nie-aryjczyka". Oczywiście wielu ludzi jak Ty stanie po stronie "swoich", powie że tych innych trzeba przesiedlić lub zabić. (Nawiasem mówiąc najbardziej znanym przedstawicielem takiego stanowiska jest J.Goebbels). Pomyśl teraz o wszystkich pomordowanych Indianach, o mordach w czasie drugiej wojny światowej (gdzie dla zwykłego zysku, dla ziemi ginęły miliony "nie-ludzi" i powiedz mi, że film kłamie posługując się taką analogią.
Przepraszam że tak późno ale jak to sie mówi służba nie dróżba.
Czytajac Twoja wypowiedz odniosłem wrażenie że uważasz mnie za jakiegos naziste, poplecznika ideologii Hitlera i Goebbelsa. Otóż mylisz sie z pomysłami tych panów nie mam nic wspólnego. Byli poprostu zbrodniarzami. Choć doceniam to, że byli doskonałymi kreatorami propagandy.
Jak napisałem wcześniej Unobtainium odebrałem jako surowiec konieczny do dalszego rozwoju i ocelania naszej planety. Dlaczego tak sądze można przeczytać wyżej. Moim zdaniem analogia nie jest do końca prawdziwa choć zawiera w sobie dużo prawdy. Zawrówno konkwistadorzy jak i Niemcy działali z innych pobudek niż (moim zdaniem) ludzie w Avatarze. Hiszpanie robili to z chęci zysku (jak napewno część ludzi w filmie) a naziści? Hitler musiał mieć wroga którego obwini za przegrana Niemiec w I Wojnie Światowej. Pozatym był szaleńcem który zaraził swoją nienawiścia miliony Niemców. Ja nie nienawidze Na'vi. Uznałem je za coś z czym sie całkowicie nie utożsamiam i co odebrałem jako przeciwnika w drodze do rozwoju naszego gatunku. Nie bujam w obłokach i nie wierze że życie w cudownym świecie bez konfliktów. Swoje przeżyłem i jestem pewny że funkcjonowanie dwóch gatunków o całkowicie innej kulturze przy jednoczesym konflickie interesów nie jest możliwe . Tak jak nie możliwe byłoby funkcjonowanie Katolicyzmu i Islamu w jednym państwie w proporcjach 50 na 50. Nie przemawiaja do mnie argumenty typu ,,oni sa u siebie''. Świat jest taki że silniejszy zawsze wyzyskuje słabszego. A w tym fimie na upartego to słabszy musiał wygrać.