AVATAR=2/10=KIŁA Niestety, ale AVATAR to najgorszy jak do tej pory film Camerona, który oglądałem. Dystrykt 9, oprócz efektów, jest pod każdym innym względem lepszy, mimo to był nominowany do Złotego Globu tylko za scenariusz.
Byłem na seansie 3D w kinie i pomimo, że pierwsze 20 minut robiło wrażenie to już w połowie wiedziałem dokładnie co się będzie dziać dalej (zadnego zaskoczenia, zadnej ciekawej akcji), potem była już tylko NUUUUDDDAAA, a przez ostatnie 20-minut podczas scen bitewnych (same efekty też nie powalają, już lepiej "tłukli się" w I EPIZODZIE STAR WARS, wprodukowanym ponad 10 lat temu) po prostu zasypiałem i ziewałem i nie mogłem się już doczekać, kiedy się ten film skończy. Sama historia jest zresztą totalnie naciągana, nudna, głupia a postacie nieciekawe. Jeżeli ktoś twierdzi, że Avatar go zachwycił, wzruszył to niech obejrzy sobie TAŃCZĄCEGO Z WILKAMI Costnera i porówna z najnowszą wersją "Pocahontas w 3D" Camerona.
Swoją drogą ta technologia 3D też nie robi aż takiego wrażenia jak mi się wcześniej wydawało, obraz w tych okularach był trochę przyciemniony, czasami niewyraźny i mdły (podczas niektórych scen można było się przekonać, jak wygląda świat oczami "daltonisty" ;)), z kolei w niektórych momentach lepiej oglądało się ten film bez okularów.
Pod koniec filmu jedna osoba na sali kinowej siedząca niedaleko mnie zwymiotowała, zresztą nieważne z jakiego powodu to zrobiła, w każdym razie dokładnie wyraziła w ten sposób to, co myślałem (i myślę do tej pory) o tym filmie.
P.S. 1: Za tak kiepskie aktorstwo (na co reżyser ma ogromny wpływ) ja tam bym mu Złotego Globu za reżyserię nie dał.
Tym tekstem o wymiotowaniu rozbawiłeś mnie na resztę dnia :D Dzięki...
Natomiast cieszy mnie to, że nie napisałeś: "Nie podoba mi się, 1/10", ale w jakiś sposób próbowałeś swoją ocenę uzasadnić. Brawo.
Oscary nie dostaje sie bo się dużo zarobiło tylko za to jak się zrobiło a dużo zarobił bo jest świetnie zrobiony.
ty byś nie dał - ale na szczęście nigdy nie będziesz miał na to wpływu. jak można być takim człowiekiem! skrytykowałeś dosłownie każdy aspekt tego filmu...
nie karmić...
Nie rozumiem niby czemu fabula byla przewidywalna.
Fabula byla rozbudowana pelna detali ktorych nie kazdy widzial.Bo sie nie wciagnal w ten film.
Uwazam ze trzeba miec troche wrazliwosci oraz potrafic kochac druga osobe zeby zrozumiec i czuc ten film.
Mimo jak to piszesz prosta fabula no owszem widzialem bardziej skomplikowane ,ale tym bardzie brawo za jak mowisz przewidywalna fabule ,ktora tak wciaga ,ze jak to niektorzy pisali nie zdazyli wziasc luka coli.
Na tym wlasnie polega magia tego filmu.
Gdyby dawali oscary za to ile film zarobi, to Avatar by dostał oscara w każdej kategorii, nieważne czego by dotyczyła :)
"Oscary nie dostaje się bo się dużo zarobiło tylko za to jak się zrobiło”
Odp.: Oficjalnie tak, ale jakimi kryteriami naprawdę kieruje się większość członków akademii to już tajemnica poliszynela. "Titanic" też znowu aż taki „superancki” nie był, a mimo to zgarnął ich sporo.
"Mimo jak to piszesz prosta fabuła no owszem widziałem bardziej skomplikowane ,ale tym bardzie brawo za jak mówisz przewidywalna fabule, którą tak wciąga ,ze jak to niektórzy pisali nie zdążyli wziać łyka coli."
Przez pierwszą połowę tak jest, ale później jest już tylko gorzej aż do chodzi do samego dna. A co do coli: ja tam nie miałem problemów z jedzeniem swoich "fast foodów", a jakieś dziewczyny co siedziały obok mnie przez cały czas coś tam żuły, chrupały i siorbały, a po seansie było tyle pustych pojemników po popcornie, że ho ho
"Uważam ze trzeba mieć trochę wrażliwości oraz potrafić kochać drugą osobę żeby zrozumieć i czuć ten film."
Na Dystrykcie 9 pod koniec chciało mi się płakać jak bóbr. Poza tym generalnie lubię filmy "kiczowate, ale z fajnymi efektami" i typy filmów dla tzw. "prymitów" z aktorami jak S. Seagal czy Jason Statham, a mimo to Avatar mnie zanudził, z tym filmem naprawdę jest coś nie tak. Szkoda, że producenci filmowi uważają, że dzisiejsi widzowie to "ludzie, którym myślenie podczas oglądania filmów boleśnie przeszkadza". Do tych producentów należy juz niestety zaliczyć p. Camerona.