Pierwszy raz styczność z tym filmem miałam w wieku 9 lat, gdy tata zabrał mnie do kina na niego. Zauroczył mnie nie tylko dość prostą fabułą i łatwą w przekazie ale i tymi smaczkami graficznymi ( modlitwa do Drzewa Przodków itp.). Niedawno oglądałam go w telewizji i wspomnienia odżyły oraz to samo zauroczenie, jednak zaskoczeń już niestety nie było. Co nie zmienia faktu, że nadal ten film jest u mnie dość wysoko oceniany.
Czemu jednak nie dałam maksimum?
Z prostej przyczyny, film cudny ale na tytuł arcydzieła nie zasługuje. Nie ma jakiegoś konkretnego powodu jeżeli chodzi o sam film.
Pozdrawiam! ;)