Zieloni to bankierzy i ich sługusy, politycy. Niebiescy to Słowianie. Klan przedstawiony w filmie to konkretnie Polacy. Durze drzewo, na którym mieszkają to Drzewo Światła Świata. Rzecz, na której zależy zielonym to ograbienie ziemi niebieskich z czegoś co normalnym Nawi nie jest do niczego potrzebne i sami chętnie by to najeźdźcom oddali gdyby tylko się wynieśli i nie ranili ich wspólnej matki Mokrej Ziemi, Mokoszy. Niestety zieloni są przekonani o własnej wyższości. Prezentują podejście nacjonalistyczne kosztem niebieskiej cywilizacji, by samemu wywyższyć się. Co w dłuższej perspektywie prowadzi do zniewolenia niebieskich oraz dalszego wykorzystywania ich wyszukanymi sposobami jak wpajanie żądzy posiadania niepotrzebnego by przywiązywać ich do kieratu życia na kredyt. Przedtem następuje mord na tych, którzy mają siłę przeciwstawić się złu oraz w porę ujrzeli prawdziwą twarz zachodu. Widzimy tutaj powiązanie z dziejami mordu na Prusinach dokonanego przez teutoński Zakon Czarnego Krzyża za przyzwoleniem, uważającego się za jedynego prawego, Watykanu. Kiedy zieloni realizują swój zamiar, przyroda umiera, ludzie tracą wolność a na końcu pojawia się smutek oraz niegasnąca nadzieja, która w drugiej części przerodzi się w powstanie listopadowe. Niestety nie będzie to koniec walki o wolność. Dwie części to za mało dla rozpędzonej maszyny biznesu. Wszystko zakończy się po dwóch wiekach okrągłym stołem i pozorną wolnością w zrujnowanym świecie. Rozwiązanie konfliktu znajdzie swoje miejsce w części trzeciej gdzie powrócą stare obyczaje oraz wiedza a wróg nigdy nie urośnie na tyle by zagrozić szczęśliwemu życiu Nawi, która to nazwa przypadkiem jest zbieżna ze Słowiańskim określeniem na świat duchów. Powinni raczej zwać się Jawi od Jawy - świata, w którym mieszkamy posiadając ciało.
Dla pełnego obrazu należy pamiętać o znaczeniu kolorów. Zielony to szmal, niebieski to wolność. Oczywiście Avatar to scenariusz dawno temu napisany dla filmu o Pocahontas przerobiony pod wymagania dzisiejszego kina masowego. Z racji ponadczasowego wątku film żyje po skończonym seanse, ale tylko przez chwilę i wyłącznie w głowach tych, którzy potrafią jeszcze myśleć. Reszta opuszcza kino zaślepiona powidokami nie potrzebnych efektów oraz poczuciem dobrze spędzonego czasu. Są jeszcze wiecznie narzekający, ale im nie mam zamiaru poświęcać więcej ponad zwyczajną wzmiankę.