Na seans udałem się w 30 grudnia minionego już roku do kina IMAX Orange
w Krakowie. W teorii warunki do cieszenia się efektami, którymi miał
uraczyć mnie ten film były idealne. A jednak...
Prawie wcale nie czułem głębi trójwymiarowej! Nie wiem, czy ja mam jakiś
defekt mózgu, czy IMAX nie potrafi dobrze wyświetlić filmu w technologii
3D, czy twórcy Avatara po prostu dali ciała.
Owszem, były sceny (zwłaszcza w dżungli) podczas których 3D było łatwo
dostrzegalne. Latające owady, pojedyncze źdźbła trawy. Bardzo trudno
było mi natomiast dostrzec trójwymiarową głębię w sytuacjach, kiedy na
ekranie było kilka postaci (np. wojskowy briefing, czy sceny rozmów
kilku osób przy pierwszym połączeniu się głównego bohatera z własnym
avatarem). Również sceny walki wypadły mizernie, chociaż starałem się z
całych sił dostrzec to 3D. Wszystko było dla mnie płaskie, tylko
momentami mogłem wyraźnie dojrzeć, że któraś z postaci znajduje się w
innej płaszczyźnie niż pozostałe. Generalni 3D tego filmu wielkie
rozczarowanie. Wcześniej w trzech wymiarach widziałem jedynie film na
temat lądowania na Księżycu i głębia w tym filmie robiła o niebo lepsze
wrażenie! Również polskie napisy były bardzo niewyraźne - osobiście nie
miałem problemu ze zrozumieniem filmu jedynie go słuchając, ale po
seansie wiele osób na tą kwestię narzekało.
Przejdźmy do fabuły. No cóż, moje pierwsze skojarzenia - pewnie jak
większości - było takie: przecież to kopia "Dances with Wolves"!
Niestety Cameron dokonał zlepku fabularnego z kilku innych filmów, nie
przedstawił praktycznie nic nowego - oprócz pokazania planety jako
jednego samoświadomego organizmu, tego chyba jeszcze nie było (a jeżeli
było, to na znacznie mniejszą skalę).
Szczęka mi opadła, kiedy próbowano dokonać "przeszczepu" świadomości Dr
Grace. Opadła z zachwytu? Bynajmniej. Ta zielenina w którą była
oblepiona umierająca bohaterka sprawiła, że chciało mi się naprawdę
głośno śmiać! Śmierć można pokazać, ale kawałka nagiego cyca już! Jakieś
to typowo amerykańskie...
Plenery oczywiście były przepiękne, Pandora boska i po zakończeniu
seansu rzeczywiście nie miałem jeszcze ochoty opuszczać tego świata.
Mimo wszystko jestem zawiedziony tym filmem, miałem nadzieję, że
wprowadzi coś nowego do gatunku (jak choćby Blade Runner czy Odyseja
Kosmiczna), tak się jednak nie stanie.
7/10
Witam. Co nowego wprowadził do gatunku s-f: Blade Runner czy Odyseja
Kosmiczna ? Serio chciałbym wiedzieć bo s-f oglądam już od 25lat.
Ponawiam pytanie:
Co nowego wprowadził do gatunku s-f: Blade Runner czy Odyseja
Kosmiczna ? Serio chciałbym wiedzieć bo s-f oglądam już od 25lat.
Być może, gdyby nie tak intensywne reklamowanie tego filmu przed jego premiera i zapowiedzi o tym, że będzie to przełom w światowym kinie, wszyscy uważali by Avatara za dzieło w pełnym tego słowa znaczeniu. Niektórzy najpierw napalili się na ten film słysząc, że będzie lepszy od Titanica, że będzie to coś nowego w technice 3D i po obejrzeniu szukali wad tego filmu. Czegoś, co możnaby zarzucić. Oczywiście bez reklamy by nie było takiego zainteresowania ale myślę, że dobrze byłoby pójść na film o którym nie wie się aż tyle. Może wtedy rozpatrywałoby się go bardziej pod względem zalet. Mimo to sukces Avatara jest ogromny i ciężko znaleźć nawet kilka poważnych wad porównując go do innych filmów z ostatnich lat. Przez reklamę właśnie porównuje się go nie wiadomo do czego. A zalet jest tak wiele, że lista nie kończyłaby się. Moim zdaniem film jest rewelacyjny a efekty 3D są na dobrym poziomie, choć nie zaprzeczam, że znalazłby się film z większa głębią. Mimo wszystko Cameron stanął na wysokości zadania i stworzył wielki film, w którym zakochały się miliony ;D
przeczytaj sobie kolego na czym polega 3D w Avatarze i dlaczego film jest przelomem w 3D:
http://film-fx.blogspot.com/2009/12/recenzja-avatar-powinni-tego-zabronic.html
i dopiero wystaw ocene.
sorry chodzilo o tego linka:
http://film-fx.blogspot.com/2009/12/dlaczego-czowiek-ma-pare-oczu-gdy.html