I setki innych genialnych filmów? Śmiem wątpić.
Czy naprawdę sądzisz że dobre filmy z przeszłości już na zawsze pozostaną najlepsze? Wciąż powstają nowe filmy - i naprawdę mogą pobić na głowę stare hity - musisz sobie z tego zdawać sprawę.
Nowe nie pobiją tak łatwo starych, gdyz starsze miały oryginalniejsze
i lepsze scenariusze, lepsza gre aktorska, klimat itp
Smiem wątpić czy np w danym gatunki klasyki zostana pobite.
Na przyklad kino gansterskie, najwieksze filmy:
Ojciec chrzestny 1 72r
Ojciec chrzestny 2 74r
Człwiek z blizną 83r
Dawno temu w Ameryce 84r
Chłopcy z ferajny 90r
Wścieklłe psy 92r
Pulp fiction 94r
Kasyno 95r
Czy którykolwiek film 1996-2010 z tej tematyki je pobił, w zyciu nie.
Zblizył sie jedynie poziomem Inflirtacja 2006r ale to nie było to samo.
Mógłbym w kadym gatunku zrobic takie zestawy by udowodnic jak dużą pzrewage mają kalsyki nad filmami z ostatnich 15-20 lat
Hans Kloss i Czterej Pancerni także fajnie się oglądało ale 30 lat temu. Niestety ale miejsce starych zajmują nowe. Na Gwiezdnych Wojnach IV sikałem po nogach jako małolat, dzisiaj trochę starszy sikam na Avatarze (żartobliwie). Myślę, ze co chwila coś nowego nas zaskoczy i nic w tym dziwnego. Porównywanie klasyków gatunku do nowości jest w ogóle nieporozumieniem.
..... a porównywanie filmów nie z tego gatunku jest jakby ciut śmieszne i mało rozsądne
Samo to, że się nad tym zastanawiasz w zasadzie ujmuje tym filmom "wielkości".
Jeśli coś jest dobre samo się wybroni, nie potrzebuje rzeszy sympatyków, którzy będą nawracać i oświecać innych.
Film jest lepszy od tych wszystkich produkcji - jest i piszę to z pełną świadomością, jest jednym z niewielu filmów, który swoją uniwersalnością i pięknem przyciągną do kin i zachwycił ogromną liczbę ludzi na całym świecie i to nie za sprawą specjalnej reklamy, tylko zachwyt widzów powodował, że do kin podążali inni.
Czy którykolwiek z wymienionych przez Ciebie filmów to osiągną? NIE
Jednak to nic im nie ujmuje, gdyż te filmy swoich fanów zdobywają z każdym kolejnym pokoleniem. Nie możesz wiedzieć czy Avatarowi się to uda czy nie, ale wystarczy poczekać, a nie bawić się w jasnowidzących jak wielu to robi.
Ciągle opieracie się o jakieś rankingi i z jakiś powodów wydaje wam się że powinny być one odzwierciedleniem wielkości filmu - na jakiej podstawie? Uważacie, że 12 sięgnie po Lśnienie i się nim zachwyci? Trochę to "nieroztropne" ;)
Macie światowe rankingi poważnych krytyków, czy Akademii Filmowej, jednak nawet wg nich różne filmy na odmienną ocenę zasługują..
Co więcej dlaczego Amerykanie mają wiedzieć lepiej od nas jakie filmy są dobre skoro filmów europejskich widzieli nie wiele - w końcu Akademia wybiera tylko spośród filmów przebranych a innych w większości nie znają.
A jednak ciągle kością w gardle wam stoi Avatar, który jest świetną rozrywką, obudzeniem dziecięcych marzeń, przypomnieniem sobie dziecięcej beztroski i zachwytu... nie odczuliście tego, prawda? ale czy odczuliście to kiedykolwiek po obejrzeniu jakiegoś filmu? jeśli nie, to nie jest wina Avatara że w was tego nie obudził.
Wiele osób krytykujących ten film do upadłego, przyznało się nie chętnie, że to nie o sam film chodzi, który nawet by ocenili między 4-7, tylko o reakcje jego widzów, że są zachwyceni, że potrafią sprawdzać każdy "niby błąd" i z satysfakcją stwierdzać, że nawet to dopracowano -
Czy stawiając ocenę jeden filmowi tylko dlatego, że nie potrafił obudzić w nas tego co w innych, lub by podwyższyć mniemanie o sobie że się nie uległo jest oceną, które chcielibyście widzieć w jakimkolwiek rankingu? Świadczy to lepiej o innych filmach i jego widzach.
Czy wysoka ocena Avatara tak bardzo wam ciąży w życiu codziennym?
Czy zawsze zgadzacie się z opinią innych, że sami próbujecie narzucać swoją i to CO powinno się innym podobać.
Wiecie w czym ten film jest najlepszy, w tym że z wiele osób obnażył w ich własnej hipokryzji. Każdy chce mieć prawo do własnego zdania, opinii na jakiś temat - ale przy filmie wielu okazało się zwykłymi tyranami którzy wiedzą "lepiej" i jeszcze żądają posłuchu tylko dlatego że wymienią kilka "ważniejszych" dla historii kinematografii tytułów... ważniejszy, kpina większość to filmy, które pomiędzy 70-90 rokiem dostały lub były nominowane do Oskara - oto wasz wyznacznik, mało kto wskazał na inne filmy :/
( o, przepraszam jeden był nominowany do złotych malin za najgorszą reżyserię ;)
Dwie rzeczy, pierwsza. Tylko upośledzony baran będzie porównywał Avatara do filmów gangsterskich. Dwa. Chociażby In Bruges, film sprzed roku czy dwóch, jest znacznie lepszy od tych wiecznie wałkowanych "klasyków".
"Oczywiste, jednak ten film raczej nie jest lepszy od tych wszystkich produkcji."
Ciekawe pod jakim względem chcesz w ogóle porównywać Lśnienie czy Kasyno do Avatara? Bo ja tu nie widze podstaw do żadnych porównań.
Jak już porównywać to do filmów SF (w tym samego Camerona jak ALiens czy Terminator 2 które jak dla mnie są od Avatara lepsze), ewentualnie do fantasy (Star Wars, Lord of The Rings).
Hmm...
Gdybym miała do wyboru: iść jeszcze raz do kina na Avatara, czy iść znów na Chłopców z ferajny - wybrałabym to pierwsze.
Lśnienie czy Avatar - też wybralabym Avatar.
Mimo że wymienione przez Ciebie filmy mi się podobały, to są to po prostu stare kotlety, które - moim zdaniem - nie są nieśmiertelne. Dla kolejnych pokoleń, gdy nasze nie będzie już istniało - tacy Chłopcy z ferajny będą tylko starym, nieważnym filmem, którego większość nie będzie nawet kojarzyć. Bo będą nowe, lepsze filmy.
Poza tym - porównanie nie jest trafne. To są różne gatunki. Pod jakim względem lepsze? Przesłania? Dobrze wiesz, że gdyby taki Avatar powstał np. 30 lat temu, to dziś właśnie jego uważałbyś za klasyk absolutny. Wydaje mi się, że obecnym natłoku filmów, powtarzających się schematów fabuł i efektów specjalnych - zbyt surowo ocenia się nowe filmy.
O, np. kwardylogia Zabójczej Broni jest 20 razy lepsza od tych nudnych jak flaki z olejem staroci.
No tu się muszę z tobą zgodzić. Nie wiem skąd się to bierze, że wyliczając filmy lepsze od Avatara jego przeciwnicy biorą zawsze takie, które mają z sci fi tyle wspólnego co Moda na Sukces z Rambo.
Nie chodzi tylko o porównanie gatunków (chociaż też).
Chodzi o to, że wymienione przez Was filmy nie są dla każdego.
Pomijam już że niektóre są stare i obecnie trudno spotkać osobę która je dobrze zna (np. To wspaniałe życie).
Część wymienionych przez was filmów to filmy typowe dla mężczyzn (ja jako kobieta nie lubię filmów gangsterskich lub filmów akcji i nie znam dziewczyn ktore uwielbiają ten gatunek).
Tak samo jak nie każdy lubi horrory ("Lśnienie").
Natomiast Avatar trawia do wszystkich - do kobiet i do mężczyzn, do dzieci i do dorosłych, do wielbicieli romansu (wątek miłosny), przygody, s-f (obce planety, eksperymenty genetyczne), fantasy (smoki), dramatu (wojna, przemoc, śmierć), wielbicieli grozy (straszne, krwiożercze stwory) i do każdego estety.
No z tą grozą to przesadziłaś :P Avatara ciężko jest porównać do filmów, które wymieniłeś. Czy jest lepszy? Pewnie nie. Ale gdybym miał wybierać film, który obejrzeć po raz drugi to Avatar wygrałby niemal z każdym filmem (no między Władcą Pierścieni i Gwiezdnymi Wojnami byłoby mi ciężko wybrać), bo nigdy nie oglądałem filmu z taką przyjemnością, nigdy mi tak szybko czas przy filmie nie zleciał (no poza którymś Harrym Potterem, bo na nim zasnąłem).
oj, nie przesadziłam :)
Ja się bałam tych stworów, szczególnie w dwóch scenach: gdy Jake odpalił pochodnię i okazało się że jest otoczony przez hieny (brrr...) oraz gdy uciekał przed tym ogromnym czarnym (brązowym?) stworem z wielkimi zębami. Ściskałam wtedy z całej siły ramię swojego faceta.
No nie był to strach jak np. na Ringu, że nawet długo potem bałam się telewizora ;) ale i tak adrenalinka podskakiwała.
A tak na marginesie - w scenach w powietrzu (latanie na smokach) i gdy biegali po tych konarach, a pod spodem 2 km przepaść, natomiast rzędy krzeseł w kinie ułożone były w ten sposób że naprzeciwko moich stóp byłą głowa osoby siedzącej niżej (czyli też miałam wrażenie że przede mną nie ma nic) - miałam wrażenie że sama jestem nad przepaścią i za chwilę spadnę :)
I tak w niecały rok Avatar wyleci poza 100 imdb bo aż tak sie ludziom ten film nie podoba jak niektórzy tu sugerują.
Kazdy cos jest wymagajacym filmem obejrzy ale nie bedzie jak sie rozwodziłn ad tym filmem bo przynajmniej z 300-400 jest lepszych.
Mówie to z pełnym przekonaniem mimo ze film widziałem 2 razy w kinie
Imax i sie podobał to w porównaniu do najlepszych filmów
zwłaszcza z złotego okresu 1940-1980 jest sporo gorszy.
Oczywiscie takze duzo lepszych jest z 1930-1940 i 1980-2009
Racja kiedy przejdzie cała ta paranoja i ludzie będą oglądać Avatara głównie na pc, oceny pójdą w dół.
Ocena z IMDB jest o tyle bardziej wiarygodna ponieważ:
"For this top 250, only votes from regular voters are considered."
tak szczerze powiem, że nie interesuje mnie gdzie zleci, na które miejsce w ogólnych rankingach, w moim sercu będzie jeszcze długo jak żaden film do tej pory.
Masz coś co lubisz? co nastraja Cię pozytywnie? lubisz jak ludzie z tego drwią ?
Do Sighma:
Skoro mówisz ze Avatara lubi kazdy a kino gansterskie głownie meżczyzni to tym bardziej na uwage zasługuje fakt ze na imdb film nie preferowany przez kobiety ma tak wysokie noty
Jednak statystyki głebsze pokazuja ze rozsiewasz niepotwerdzone twierdzenia, bo kobiety jednak i tak wysoko oceniaja takie filmy
jesli sa bardzo dobre:
Ojciec chrzestny 1 ocena 9,2 męzczyzni 9.2 kobiety 8.7
Ojciec chrzestny 1 ocena 9,0 męzczyzni 9.1 kobiety 8.6
Chłopcy z ferajny ocena 8,8 męzczyzni 8.8 kobiety 8.6
Dawno temu w Ameryce ocena 8,4 męzczyzni 8.5 kobiety 7.7
człowiek z blizną ocena 8.2 męzczyzni 8.2 kobiety 7.6
Avatar ocena ocena 8.6 męzczyzni 8.6 kobiety 8.6
"rozsiewasz niepotwerdzone twierdzenia"
No proszę Cię...
Popatrz na stosunek ilości głosów mężczyzn do ilości głosów kobiet.
Np. Ojciec chrzestny: głosowało 287 tys mężczyzn i tylko 33 tys. kobiet.
Ojciec chrzestny 2: 170 tys. mężczyzn, 17 tys kobiet.
Chłopcy z ferajny: 156 tys. mężczyzn, 15 tys. kobiet.
Czyli średnio - na 10 oglądających takie filmy : 9 jest mężczyzn, 1 kobieta.
Tym samym moja teoria się potwierdza - takie filmy oglądają głównie mężczyźni, więc prosze nie pisz że się mylę.
Przy Avatarze również przewagę mają głosy mężczyzn, ale mniejszą niż w w/w filmach.
Casablanca
100 tys. głosów mężczyzn, 21 tys. głosów kobiet
Sunset Blvd.
33 tys. mężczyzn, 7 tys. tys kobiet
Jest 5 razy więcej głosów mężczyzn niż kobiet a można powiedzieć że to kino bardziej kobiece niż męskie.
Ale jednak stosunek:
1 kobieta na 9 mężczyzn
ZNACZNIE się różni od
3-4 kobiety na 7-6 mężczyzn
Chyba coś Ci się pomyliło ponieważ powinno być:
1 kobieta na 9 mężczyzn
1 kobieta na 5 mężczyzn
Czyli mamy około 50% różnicy przy diametralnie różnym kinie. Wynika z tego że kino męskie ogląda o połowę mniej kobiet niż kino kobiece co (w stosunku do mężczyzn) co aż taką wielką różnicą nie jest.
I znów sie mylisz Sighma
15-33tys to wystarczajaca duza ilosc by wiedziec ze srednia głosów kobiecych jest dość rzetelna.
A stosunek głosów meskich do kobiecych jest zawsze wyraznie na korzysc
męzczyzn obojetnie od gatunku filmowego.
Albo męzczyzni orzeczywiscie ogladaja wiecej filmów od kobiet
albo po prostu częsciej wchodza na takie strony dać ocene i wyrazic opinię.
Człowieku co ty piszesz? Wiadomo jest że filmy o gangsterach, bo wyłącznie te podałeś do porównania są rzadziej preferowane przez kobiety. Dlaczego nie powórnasz Star Wars lub Władcy Pierscieni co? Im bliżej do Avatara niż Scarface lub chłopaczków. podałeś wyłącznie filmy gangsterskie. To tak jakbym zestawił listę gier na której będzie ejdna strategia, a reszta to strzelanki. nie sądzisz ze porównywanie do siebie różnych gatunków nie ma sensu? Tym bardziej że kilka przedsatwicieli jednego typu a ostatni zupełnie inny.
No jeśli mówimy o kinie fantasy to Avatar napewno nie jest lepszy od wielu produkcji klasyków gatunku np.
1. Obcy
2. Terminator 1,2
3. Gwiezdne wojny
4. Matrix
5. Łowca androidów
6. 2001 Odyseja kosmiczna
7. Bliskie spotkania 3 stopnia
8. Tron
9. Mucha
10. Coś
itp.
Naprawde te filmy są o wiele lepsze i mają w sobie nie tylko cudowne jak na swoje czasy efekty ale i świeżość oraz oryginalność.
No a porównanie Avatara do Ojca chrzestnego, Kasyna lub Lśnienia to szaleństwo, tak jakby porównać DeNiro z Mroczkiem;)
Taaaa... fajnie że Coś jest horrorem w tle science-fiction, a Mucha jest cienka.
Która część Star Wars? Mroczne widmo? :D
"napewno" - bo co, bo Ty tak mówisz? To nie skrzypce czy wino, to jak (nie ujmując nic kobietom) jak baba - im starsza tym gorsza. Nie jest zła, ale ja wolę młodsze. To Avatar wniósł dużo świeżości do kina, otworzył wielu ludziom oczy na pewne sprawy, dał poczucie wolności, jest jak latanie.
Autorze tematu słyszałeś kiedyś o gatunkach filmowych? Jak sądzę po temacie to raczej nie, a moze obiło ci się o uszy lecz nie dotarło do końca...
Jak można porównywać epicki film rozrywkowy do filmu gangsterskiego lub horroru? Na co dzień porównujesz ze sobą aparat cyfrowy do telefonu? Jak już chcesz porównywać to pod względem efektów specjalnych lub zdjęć Avatar jest lepszy. Na filmy trzeba patrzeć wg gatunku a nie za każdym razem fabuły.
P.S. Chłopaczki na tle podobnych gangsterskich filmów są niezwykle wtórne.
to najczęstrza obrona fanbojów... PRZECIEŻ TO S_F itp.. a potem dają
takiemu 10/10...
Czegóż Wy chcecie, obrońcy tradycyjnego kina?
Świat idzie naprzód, "Avatar" jest tego "kinowym" dowodem. Czy jest lepszy od starszych produkcji... Pod względem efektów? Na pewno. Pod względem technicznym? Na pewno. Może nie ma już tej zachwycającej fabuły, przemyślanego scenariusza, klimatu... Kiedyś był Hendrix, teraz jest Feel. Kiedyś był Film, teraz jest "feelm", to wszystko. Wzrusza, zachwyca - na chwilę (no, nie taką chwilę, ponad dwie godziny...). Tylko co będzie, kiedy zejdzie z ekranów kin i włączając go na własnym, nie dającym takich efektów odtwarzaczu DVD(+telewizor 36") stwierdzimy, że genialny był tylko wtedy, kiedy oglądaliśmy go w kinie? Porozmawiamy o tym na forum, kiedy za pół wieku ktoś nadal będzie twierdził, że "Avatar" to dzieło wszech czasów. Jak dla mnie? To nadal tylko "feelm". A "Ojca Chrzestnego" włączę sobie również za dwadzieścia lat i podejrzewam, że obejrzę z przyjemnością.
Nie chcę jednak wystawiać jednoznacznej oceny lub opinii, bo wydaje mi się, że w kwestii tego "Arcydzieła!" istotny jest fakt, że nie oceniamy filmu, tylko... hm. postęp techniczny? Whatever. Na pewno nie chodzi o Kino.
No właśnie, a nie wiem jak dla was, ale dla mnie w filmie najważniejszy
jest scenariusz i gra aktorska...