Film Jamesa Camerona ma na pewno urok nowości, możliwość oglądania fantastycznego świata Pandory w trzech wymiarach, z niezwykle sugestywnym złudzeniem głębi i przestrzeni, robi duże wrażenie. Gdy wpadają na nas potężne cyborgi, a migoczący pył opada nam na twarze, pojęcie magii kina zyskuje całkiem nową definicję. Jednak gdy pierwsze zauroczenie mija, można zauważyć, że w efektownym (choć przy bliższym przyjrzeniu się również trochę tandetnym) opakowaniu kryje się niestety banalna zawartość przygotowana ze zmiksowanych szalenie dziś modnych idei - ekologia plus filozofia New Age, do tego szczypta alterglobalizmu oraz odkurzone hipisowskie hasło "Make love, not war" i mamy gotowy przepis na komercyjny hit. O ile jednak w animacjach popularnego japońskiego reżysera Hayao Miyazakiego (z których Cameron zaczerpnął nie tylko graficzną wizję alternatywnego świata, ale również większą cześć światopoglądowej podbudowy) widać szczere zaangażowanie i "oddech" metafizyki Wschodu, w "Avatarze" to już raczej wyłącznie obliczona na zysk chłodna kalkulacja. Wyświetlanie obrazu "Nausicaa z Doliny Wiatru" Miyazakiego zostało zabronione w kilku krajach, ponieważ film przedstawił palący społecznie problem katastrofy ekologicznej, ale właśnie na tym przykładzie widać jak bardzo czasy się zmieniły, obecnie opowiadający o tym samym "Avatar" nie budzi już najmniejszych kontrowersji, wręcz przeciwnie wpisuje się doskonale w obowiązującą (i krępującą) poprawność polityczną. Romantyczna wizja kultury, w której człowiek harmonijnie współistnieje z przyrodą (w "Avatarze" to pozaziemskie "indiańskie" plemię Na'vi) jest kusząca, ale też niestety bardzo uproszczona, oderwana od realiów i tak naprawdę ma wartość makrobiotycznego ciasteczka, które jest nie tyle produktem ekologicznym, co produktem marketingowym.
Szkoda wielka że dobre filmy,jak i konstruktywna krytyka czy też poparta argumentami pozytywna opinia,tak łatwo giną w odmętach nic niewnoszących,często wulgarnych i chamskich wpisach.
Takich wyważonych,krytycznych zdań jest więcej,ale znikają zawsze tak szybko jak się pojawiają.