Możecie wytykać że ten film to #spacepocahontas i że fabuła słaba i że oklepane i milion razy było. Możecie krytykować wyeksportowane pomysły nie pierwszej świeżości (np. archetypy bohaterów) Możecie atakować zbyt nachalne przesłanie - "Ekologia jest super"
Ale oglądając tę produkcję nie można się nie zachwycić pięknem przedstawionego świata i efektami specjalnymi. Mimo 8 lat od premiery nadal żaden inny film go na tym tle nie przebił. Jeśli nie mogliście oglądać go w 3D w kinie to żałujcie, niestety straciliście jedno z największych doświadczeń filmowych w tym wieku. "Wejdź i się niczym nie przejmuj" taki był slogan na szybie kina gdy nowe zostało otwarte w moim mieście. Według mnie po to są filmy żeby wejść, usiąść przed ekranem i dać się porwać, zapomnieć o naszej szarej egzystencji a następnie wyjść, oddać się refleksji i z każdego seansu coś mentalnie wynieść (a przynajmniej się starać) Akurat #avatar był niesamowitym doświadczeniem filmowym i idealnie wpisał się w to czym powinno być kino (dla mnie, to moja opinia i mój wpis) dlatego tak mi się podobał. Podobał mi się też design niebieskich kosmitów którzy tam występowali, podsumowując ( ͡° ͜ʖ ͡°)
ciekawe czy dożyję do części drugiej?