Moja ocena 7.5. Fakt, jest to monumentalna, wizualna uczta, ale ja już miałem swojego „Avatara”… 27 lat temu, kiedy po raz pierwszy oglądałem pierwszą część „Gwiezdnych wojen”. Ktoś napisze, że to całkiem inne filmy – zgadzam się, ale w tamtych czasach (w wieku jakim byłem) lecący w pierwszej scenie statek kosmiczny wywarł na mnie ogromne wrażenie (które dziś towarzyszy wielu osobom oglądającym „Avatara”) i zapamiętam tę scenę do końca życia. Roboty, miecze, potwory, statki kosmiczne, laserowa broń to właśnie „tygryski” lubią najbardziej. Potem był „Aliens” Cameron’a i 6-krotna wizyta w kinie w ciągu 3 dni (dwa seanse dziennie pod rząd). Dzięki tym filmom odkryłem literaturę s/f (książki Kuttner’a, Lema, Herbert’a, Zelazny’ego, Aldiss’a, K. Dick’a, braci Strugackich i setki opowiadań w miesięczniku "Fantastyka"). I tu właśnie odpowiedź, dlaczego ocena 7.5. Moim zdaniem słabość tego filmu, to właśnie fabuła. Nie ma tam nic odkrywczego, nic czego wcześniej nie przeczytałem w książkach, bądź nie widziałem w filmach. Jak dotychczas, niedoścignionym wzorem filmu s/f jest dla mnie „Blade Runner” (amerykańska wersja, tę z narracją Deckert’a i szczęśliwym zakończeniem…)i właśnie było TO, to jest moja s/f-owa, filmowa dziesiątka. Doskonałość w każdym calu. Mądra, zadająca kluczowe dla każdego człowieka pytania. Pytania dotyczące ludzkiej egzystencji, sensu naszego istnienia. Piękna, wzruszająca, nowatorska opowieść, podana w cudownej wizualnej oprawie, okraszona piękną muzyką Vangelis’a. I tu właśnie jest potęga tego filmu, który w kluczowych scenach w przeciwieństwie do "Avatara", tej oprawy absolutnie nie potrzebuje. „Blade Runner” to jest dzieło które przy każdym kolejnym oglądaniu jest zawsze ucztą, po której mam łzy w oczach i ciary na skórze. To tyle o „Łowcy androidów”, bo miało być przecież o „Avatarze”. Tego właśnie moim zdaniem brakuje w ostatnim filmie Camerona – uczuć. Film ma bombardować natłokiem efektów specjalnych, i w tej warstwie sprawdza się doskonale. To solidna, wysokiej klasy porcja rozrywki, ale niestety, nic poza tym. Jednocześnie polecam „Avatara” w kinie, bo uważam, że domowych warunkach, bez technologii 3D, film w znacznym stopniu straci swoją nowatorską wizualną wartość. Oto moja subiektywna ocena „Avatara”. Gwoli wyjaśnienia, 9 w gatunku s-f / fantasy zostawiam dla „Odysei kosmicznej”, trylogii „Władca pierścieni”, filmowi „Coś”, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „Obcy - 8 pasażer Nostromo”, „Mechaniczna pomarańcza”, „Dystrykt 9”, „Starman”, czy całej serii „Star Trek’a” (to co zrobił Gene Roddenberry w Star Treku, to jest dopiero nowatorstwo i mistrzostwo w tworzeniu nowych światów). Pozdrawiam.