... a minęły już dwa dni od seansu. Jest prawie jak mówi Jake:
"Everything is backwards now, like out there is the true world and in here is the dream..."
... kurcze... też tak macie ?? ;)
Wiem, że są tacy których film nie rusza i nie ruszy żeby nie wiem co...
Ale mnie wzięło na poważnie... jakaś cząstka mnie została na Pandorze... i będę musiał wrócić do kina jej poszukać. ;) I to z pewnością nie jeden raz...
Pozdrawiam Noworocznie i życzę więcej takich wrażeń jak na Avatarze.
No uzaleznia mnie chyba tez chyba uzaleznil :| Od kilku dni po tym filmie nie moge przestac o nim myśleć ... ;) nie wiem czy to dobrze :P
Żadnej jeszcze film nie wywarł na mnie tyle emocji. Film rewelacyjny, wspaniały, polecam każdej osobie! Byłem na 3D, poprostu czułem że ja w tym filmie jestem, że to się dzieje naprawde. Aż żal było wychodzić z kina, gdy film się skończył. Chciałem poprostu tam zostać w tym nowym świecie. Nie chciałem wrócić do szarej rzeczywistości. A wątek miłosny dodał jeszcze dodatkowych emocji. Aż sam chciałem być Jake Sully xD Film godny polecenia! To najlepszy film jaki dotąd oglądałem.
Szczerze to poważnie rozważam decyzje o ponownym pójściu do kina na film Avatar 3D. Do tej pory ciągle o tym filmie myślę (może przesadzam, ale tak zadziałał na mnie ten film). Jak ponownie pójdę do kina, to znów będę odczuwał chęć zostania w świecie Pandory. A wiadomo, że to nie będzie możliwe, a co za tym idzie - smutek po rozstaniu się z Pandorą i nie chciany powrót to szarej rzeczywistości. I co tu robić?
Iść, czy nie iść? Mimo wszystko chyba pójdę :) Pozdrawiam. 10/10
P.S. napisałem już to w swoim stworzonym temacie, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Szczęśliwego nowego roku :)
Niestety (?) Cameron stworzył tak piękny, utopijny i realistyczny świat, że ciężko wrócić po nim do normalnej rzeczywistości ;)
Też tak mam i też zamierzam iść do kina jeszcze raz :D
Najlepszy film w moim życiu ... jeszcze żaden tak mi nie zrobił w głowie sajgonu ... po prostu kocham ten film :) i żałuje że to tylko film . A Neytiri to wrr...
Przed seansem myślałem że to fajna opowieść o śmiesznych smerfach w lesie.
Teraz wydaje mi się że to my ludzie jesteśmy śmieszni.
Dokładnie. Też tak myślałem, a teraz uważam ze Neytiri jest piękna, bo piękno drzemie nie w tym co widizmy na pierwszy rzut oka.
byłem drugi raz i tak jak mówisz, smutek powrocil na nowo :) pozdrawiam i
lece trzeci raz niedlugo
Zgadzam się z tematem. Wróciłem drugi raz z seansu i przyznaję że jestem równie zachwycony. Avatar jest pięknym wizualnie filmem i piękna opowieścią. Jestem zachwycony pięknym światem Pandory, efektami specjalnymi towarzyszącymi filmowi cały czas, idealnie skomponowaną ścieżką dźwiękową i przede wszystkim postacią Neytiri, która wyszła najlepiej ze wszystkich bohaterów pod względem pokazania jej stanów emocjonalnych, mimiki i zachowania... Fabuła jest dość przewidywalna, ale mimo prostego scenariusza idealnie trzyma się kupy łącząc się z oprawą muzyczną i wszystkim co widzimy na ekranie, co wpływa na odbiorcę. Wybaczam tą przewidywalność fabuły i momentami powtórki ze scenariusza za wspaniale pokazany świat planety, klimat i przede wszystkim możliwość zapomnienia na ponad 2 godziny o całej masie spraw życia codziennego. Oceniam filmy pod względem gatunku i tym czy pozostaje w pamięci po seansie. Nie każdy obraz filmowy musi być głęboko refleksyjnym, egzystencjalnym dramatem na temat naszego bytu o czym zapomina coraz więcej głośnych na necie ''krytyków'' i ''znawców światowej kinematografii''. Jest jednak coś o czym zapominają osoby piszące że każdy wątek i motyw scenariusza, fabuły już były gdzieś w jakimś filmie. Nie trzeba szukać daleko. Mianowicie jest nam podane na samym wierzchu tacy. Mam na myśli sam fakt Avatar, program Avatar. Nie było jeszcze w żadnym filmie takiego schematu: ludzie w celu szpiegowania obcej cywilizacji (będąc lepiej rozwinięci technologicznie od niej) tworzą genetycznie ciała obcych aby ludzcy operatorzy mogli nimi sterować zyskując przychylność wroga. Fakt tego podłączania się w ciała innej rasy i sterowanie nimi umysłem jest czymś nowym. Nie można tego łączyć z Matrixem, gdyż operator i ciało są w tym samym świecie, a powód jak i cel są zupełnie różne od Matrixa. Czy to już gdzieś było? Nie sądzę. Tak więc główny motyw przewodni filmu jest czymś nowym.Przekaz filmu zależy od nas samych, czego oczekujemy od seansu. Dla mnie przekaz ''Avatara'': ekspansjonizm w połączeniu z cywilizacyjno-technologicznym postępem w celu osiągnięcia korzyści materialnych prowadzi do zapomnienia, upadku i braku poszanowania dla wielopokoleniowej tradycji oraz kultury mniejszych, słabszych etnicznych społeczności. Jako kino Sci-Fi ''Avatar'' wypada wg mnie bardzo dobrze. Jeszcze lepiej wypada jako epicka baśń, która potrafi trzymać w napięciu, zafascynować widza i wzbudzać na widzu różne uczucia i odczucia. Film przyjemnie się ogląda od początku do końca nie patrząc na zegarek i o to w tym wszystkim chodzi.
dzisiejszej nocy nie przespałem przez avatar
takie widowsko ,muzyka i ten cały świat się wydaję tak denny co do tamtego pokazanego w avatarze
a uczucie jest niebywałe bo po chwili od zakończenia filmu nie można o nim zapomnieć
Tak ten film uzależnia, zmienia światopogląd i psychikę.
Też chciałbym drugi raz pojechać na Avatara tylko że tym razem będę wiedział by nie kupować popcornu ;p
Swoją drogą nieźle się wieczorami słucha soundtracka.
Oj przed snem to jest coś niesamowitego :)
Słucham go od premiery non stop praktycznie
Utwór "Into The Na'Vi World" jest chyba najlepszy na Soundtracku (nie jest na wszystkich, bo to tylko bonus) i szkoda, że ten motyw nie jest przewodnim
No właśnie... z pewnością Avatar ma swoje słabości... ale są niczym w porównaniu co CAŁOŚCI obrazu ;)
Ja do następnego seansu przetrwam chyba tylko wyszukując w internecie wszystkiego co możliwe na temat filmu i Pandory ;). Żeby po prostu być cały czas trochę w kontakcie z tamtą rzeczywistością.
Oczywiście nie zamierzam nikomu na siłę udowadniać, ze film jest rewelacyjny, każdy ma prawo do swoich własnych odczuć. Mnie się tylko wydaje, że Ci którzy traktują ten film chłodnym "szkiełkiem i okiem" wiele tracą i nigdy nie poczują magii tego filmu... a może nigdy i magii samego kina. Bo przecież koniec końców, dlaczego to kina ciągle wracamy - po tą magię przecież ;)
A Avatar ma jej pod dostatkiem i potrafi zasiać ją w widzu bardzo mocno :)
Mógłby trwać i 3 godziny z kawałkem (gdzie są wyciete sceny? dawać je do wersji kinowej!). Pierwszego dnia byłem 2 razy pod rząd i prawie wogóle nie czułem znużenia. Do tej pory nie mogę się otrząsnać. Kolejna wizyta w kinie nieunikniona.
Mam dokładnie to samo. Od 3 dnie nie mogę przestać myśleć o filmie. Jest w ,,Avatarze " coś magicznego i dla ludzi z duża wyobrażnia może on okazać się mocno uzależniający;-) Pozdrawiam
Jeszcze trochę i będą tworzone lecznice dla uzależnionych od Avatara :) Jak nic będę ich pacjentem :D
Jak wstałem z fotela pierwsza myśl jaka mi przyszła to by zrobić sobie w końcu ten łuk...
Avatar zawdzięcza swój sukces dzięki wspaniałym wizualnym efektom, pięknej wzruszającej opowieści i postaci Neytiri - czyste piękno.
Nie martwcie się, to dopada ludzi na całym świecie. Tylko świadczy o potędze tego filmu. Ja muszę przyznać, że po pierwszym seansie film mi w głowie tak nie siedział, jak po drugim razie...
To był najbardziej oczekiwany film mojego życia, od roku czytałem bez przerwy wszystko co się da na jego temat, więc tym bardziej ciesze się, że potrafi tak oddziaływać. Gdyby ten film był tylko bardzo dobry - byłby największym moim filmowym rozczarowaniem.
Ja tam coś widziałem, że plagiat Delgo etc, później coś reklamowali, że jakiś tam LG jest idealny do oglądania Avatara (na 4 calach, ahahahah)
I kiedyś mi kuzyn zwrócił na niego uwagę, wchodzę na filmweb i patrzę z niedowierzaniem: 9,3, wchodzę na imdb, bo wiem, ze u nas są oceny zawyżane często, ale: 9,1
Nie zwracajcie uwagi na trolli i nic im NIE ODPISUJCIE to ucichną z nudy. Oni mają uciechę gdy ktoś się z nimi kłóci.
Skupmy się w jednym z tematów, żeby temat Cameron i impotencja - siedlisko hejterów nie był non stop na górze bo zniechęca ludzi do obejrzenia filmu, którzy pierwszy raz tutaj wchodzą.
W niedziele bylem pierwszy raz... Potem chodziłem jak naćpany nie mogąc wyjść z wrażenia i zafascynowania tym światem, we wtorek poszedłem ponownie- może już bez nuty zaskoczenia, ale dalej pod ogromnym wrażeniem zaaplikowałem sobie nową dawkę tego narkotyku- teraz nic przez cały dzien nie robię jak ściagam screeny, trailery w full hd oraz inne fragmenty, przeglądam wywiady, recenzje, sposób zrealizowania tego filmu, technikę wykonania, wywiady z aktorami... Masakra, ale taka pozytywna :)
Po nowym roku idę 3 raz! :D
Ja czułem się tak samo jak wy. Po zakończeniu pierwszego seansu czułem się w miarę normalnie, jednak po powrocie poszukałem na deviantarcie neytiri ;) Po 2gim razie zakręciła mi się w oku łezka, ale piekło przyszło dopiero w domu. Słuchając soundtracka przed snem dosłownie poleciały mi łzy. Przez następne 3 dni czułem się co rano jak przysłowiowy "pobity na kacu", nie chciało mi się żyć na tym świecie, jakby cząstka mnie została właśnie w tym nieistniejącym świecie. Natomiast wczoraj wszystko całkowicie się zmieniło, na filmie łzy poleciały małym strumieniem po policzkach, powrót do domu pociągiem przebiegł bardzo chłodno, jednak łzy znowu zaczęły lecieć na przy wybranych utworach. Nie wiem co o tym myśleć, pierwszy raz film wywarł na moje emocje taki wpływ.
Pomogę Ci - idź się lecz.
Nie, nie jest to uszczypliwa uwaga, każdy psychiatra podzieli moje zdanie.
Przecież ten film poza grafiką jest przeciętny, za pięć lat każdy film będzie miał lepszą i co na każdym będziecie płakać?
Wiesz... myślę, że kolega nie przeżywał w/w emocji z powodu efektów i grafiki... ;)
Obawiam się jednak, że trudno może być to Tobie wytłumaczyć... trochę jakby ślepemu tłumaczyć co to są kolory ;). "I nie, to nie jest uszczypliwa uwaga"... ;), po prostu każdy ma inną wrażliwość, co nie znaczy, że należy go od razu leczyć u psychiatry.
A jesteś po psychiatrii ze się spytam? :) Moze najlepiej pod kinem poustawiać po 10 ambulansów na seans?
Heh ja moge tylko powiedziec tylko to ze moim zdaniem Cammeron chcial pokazac jacy to ludzie sa materialistami(Nie wszyscy) i wogole zabiegani... Ta Pandora to raj ktorego kazdy by chcial byc wszyscy sa bracmi i siostrami... Ogolnie chce dodac do roznych opini ten co uwaza ten film za duzy szajs tylko efekty to jest wlasnie materialista bo kazdy czlowiek powinien pomyslec co jest naprawde wazne czy kupienie samochodzika za 5 mln zrobic sobie ryj z plasitku zeby sie swiecic czy to zeby miec wlasna wiare i bawic sie zyciem ,znalesc milosc przyjaciol stworzyc rodzine... Pewnie sa sa tez tacy ludzie co wlasnie tak maja ale to czastka i na moje gdyby wszyscy ludzie tacy byli to mozliwe ze i nasz swiat by wygladal jak raj...:) Pozdrawiam to na tyle;d mnie wzruszyl ten film ,pokazal jaka nasza jest cywilizacja wredna no ale nie mysle o tym normalnie zyje;d bo i tak sie ciesze zyciem i nie jestem materialista :P;)
Mam zamiar się wybrać drugi raz na seans i właśnie na takie emocje liczę. Już teraz słuchając OST nie moge sie powstrzymać. I właśnie takie uczucia pokazują wielkość tego filmu.
mam dobre wieści :) Po oblookaniu aukcji na all znalazłem taką na której oferują film Avatar w wersji BluRay . Nie chodzi mi o cenę . Jest nie istotna .Ale zwraca uwagę fakt że premiera filmu na BluRay jest .... dopiero 14 lutego 2010 :) . Na aukcji widzę napis "wysyłka po 14 lutego 2010". Czyli prawie dwa miesiące , a do końca aukcji pozostało około 8 dni. Coś tu nie gra? Pirat jakiś ? Skąd by miał już na BR Avatara i to w polskiej wersji ? I jeszcze jedno : film musi być nagrany w wersji 3D czy to funkcja odtwarzacza BluRay ?
a konkretnie ? bo mi się jakoś kojarzy cała sprawa z niezbyt legalnym zbytem . Czy to możliwe by te krążki BR były finalnie z regionem z USA ?
Jeśli wyślą Ci je z dniem premiery to dlaczego niby od razu nielegalny zbyt? Daj linka, albo sprawdź co znaczy pre-order.
Mam podobne zdanie. :) Niedługo na moim blogu w profilu pojawi się obszerna recenzja, którą właśnie piszę.
chodzi mi że już teraz oferują (i sugerują że już mają ale wysyłają nie wcześniej jak 14 lutego 2010) . czyli mógłbym , o ile mieszkałbym w tej samej miejscowości , pójść do kolesi co to sprzedają i od ręki dostać płytę , by już nie musieli wysyłać ( a ja czekać) ????
Oj, już się nie mogę doczekać dodatków i rozszerzonych scen!!!
Ale pewnie kupię na DVD bo blu raya nie mam ;(
O boże czyli nie tylko mnie...
Kurde wczoraj byłem 2 raz i chcę jeszcze..
Co chwile oglądam trailer.. ;)
Jak będzie na DVD... och biada rachunkom za prąd ;P
jeszcze myślę że z 2 razy będę w kinie...
Może naciągnę jakąś laskę??
Od razu jak wróciłem po seansie na necie szukałem wiadomości czy to wszystko możliwe...
Dupa bo Pandora to księżyc który jest tak łysy jak nasz...
Nie ma co wierzyć że jutro wyrośnie tam Domowe Drzewo itp...
Po za tym akcja filmu odgrywa się w XXII wieku, nie dożyje... ;(
Chociaż chodzą plotki że za niedługo będzie można przedłużać życie :)
Co chwile jadąc samochodem, leząc już w łóżku, myślę sobie że chce tam być !
Nie ukrywam że czasami dopada mnie łza w oku ;-)
Ehhh ten film to naprawdę coś pięknego non stop słucham też soundtrack z filmu według mnie najlepsze utwory to "The destruction of Hometree" tak mniej więcej od 5:40 jest super moment a zresztą co się będę rozpisywać wszystkie są genialne xD
z takim jakby dzwonem, prawda? owszem, ta muzyka wraz ze sceną zniszczenia drzewa podziałała na mnie najmocniej, gdy byłem pierwszy raz w kinie.
Oj, ja się na pewno od niego uzależniłam. Nie myślę już prawie o niczym innym, słucham muzyki z niego. I tak mnie dziwnie wciska w sercu. Byłam już w kinie na nim dwa razy, a nadal nie mogę się otrząsnąć. Za niedługo idę trzeci raz, i to pewnie nie będzie ostatni w tym miesiącu. "Avatar" urzekł mnie do głębi. Cała Pandora jest tak pięknie zrobiona, że naprawdę zapomniałam że jestem w kinie.
ja tez jestem zakochany w tych jak by na to nie patrzec cudownych obrazach z PANDORY o niczym innym nie moge myslec ;)