Możecie mnie storpedować, ale nic nie poradzę. Nie rozumiem na czym polega zachwyt nad tym filmem: słabym, z banalną historią, powierzchownymi uczuciami i zdaje się proekologicznym budżetem. Pewnie te efekty są fajne, ale cóż z tego, jeśli ten film nie posiada głębi, i nie chodzi mi tutaj o głębie w 3D.
Haha, jak Drimek, który dość ostro jeździł po filmie, mimo oceny 6/10, patrzy z zażenowaniem na ostatnią krytykę filmu to znaczy, że jest źle :P
A ja nie rozumiem dlaczego się nie podoba:)
Mam tylko jedno ptanie...o co dokładnie chodzi z "powierzhownymi uczuciami"...kto niby i w którym momencie?:)
Przepraszam że kopiuję mój post, ale skoro pytasz wymaga to większej wypowiedzi.
Naczytałem się o tym filmie. Głównie były to opinie bardzo nieprzychylne m.in. że jest to kicz, który zachwyca jedynie małe dzieci i niezbyt inteligentnych ludzi. Poszedłem, obejrzałem i wyciągnąłem jeden wniosek: nigdy nie słuchać tego co ludzie wypisują.
Oglądając film byłem wyczulony na wszystkie krytykowane elementy:
- fabułę (była znana po trailerze; to że prosta nie znaczy kiepska);
- grę aktorską (nie była bardzo ambitna, ale też kpiną jest mówienie że była grą żenującą; widac było wysiłek w odgrywane postacie Na'vi - to była gra);
- słynną scenę gorszącego seksu (była to subtelna scena miłości; brak jakichkolwiek wulgarnych treści; nie był to też seks międzygatunkowy),
- muzykę (była ładnie skomponowane; śmieszne jest twierdzenie ze to plagiat Braveheart - Horner musiałby plagiatować siebie...);
- przesłanie ekologiczne i antywojenne (co w nim złego? większość filmów przesiąkniętych efektami nie ma żadnego przesłania; tutaj mamy proste podstawowe przekazy, które powinno się szanować - już teraz my nie możemy zobaczyć wilków workowatych, poza animacją, a nasze dzieci mogą znać tygrysa i niedźwiedzia już tylko z bajek Disneya),
- brak wartości (podobnie jak powyżej w przeciwieństwie do wielu filmów mamy tutaj takie wartości jak miłość, przyjaźń, szacunek dla osoby niepełnosprawnej itp. Co z tego ze to wartości proste i każdemu znane? Czy nie można ich przypominać? Każdy je zna ale o nich zapomina czego dowodem jest obrażanie się na forum);
- grafikę (naprawdę jest przełomowa. Oglądałem ostatnio Władcę Pierścieni i widac różnicę. Tam na podziw zasługuje postac Golluma, a reszta np. trolle są zrobione średnio jak na dzisiejsze czasy i mają dość sztuczną animację. W Avatarze animacja wydaje się perfekcyjna, a takiej mimiki nie było dane mi wcześniej zobaczyć. Wydaje mi się że osoby twierdzące o tym że jakakolwiek gra ma lepszą grafikę robią to złośliwie);
- brak nowości (takie połączenie jest wg mnie nowością, bo jakim filmie będący epicką produkcją z efektami specjalnymi mamy tak dobrze pokazany wątek miłosny? Nie jest on oczywiście pokazany tak dobrze jak w filmach psychologicznych ale w jakich filmach science-fiction i fantastyce mamy taki dobry wątek miłosny? Pytam gdzie? Na pewno nie w bardzo dobrych produkcjach tkaich jak Władca Pierścieni lub Star Wars, Terminatorze lub Transformers. Dodając do tego konflikt, wielką bitwę, piękny swiat wychodzi ciekawa składanka. Warto wspomnieć że bohater jest niepełnosprawny... Mieliśmy to wszystko w osobnych filmach, ale żaden nie łączył tylu różnych gatunków w całość.)
- postać Neytiri (pisanie o niej jak o zwierzęciu tez jest kpiną. Przecież pokazano kobietę wyglądającą nieco inaczej, ale o cechach, zachowaniach, emocjach, poruszaniu się i mimice ludzkiej. Nieraz wielu ludzi po wypadkach traci swój człowieczy wygląd ale nadal są ludźmi. Człowieczeństwo jest w nas a nie naszym wyglądzie. Za mało w nas wrażliwości nazywając postać Camerona zwierzęciem, a fascynację nią zoofilią. Wydaje mi się to swoisty eksperyment postrzegania cech ludzi. Na końcu filmu nie bez powodu na'vich nazywa się ludźmi a najeźdźców obcymi. Mimo tak prostych przekazów mało osób to dostrzega)
Spojrzałem na film: 1) jako całość, biorąc pod uwagę wszystko co Cameron ukazuje na ekranie nie rozdzielajac: ''gdyby nie efekt...'', ''gdyby nie muzyka...''. Te elementy jednak są i trzeba postrzegać film jako spójną całość; 2) jako gatunek, który reprezentuje i dopatrzyłem się w nim nowości (m.in. romans science-fiction).
Film ma co prawda braki. Przyznaję że fabuła mogła by być bardziej rozbudowana, jednak jest w tym filmie wiele świeżości. Jako film rozrywkowy wypada świetnie i zaskoczył mnie. Nie chcę nikogo oceniać jednak twierdzę że w moim przekonaniu wiele osób wyolbrzymia wady filmu. Nie wiem z jakich powodów to robią, może z powodu pokazania swojego buntu i nie przynależności do ciemnej masy. Wychodzi odwrotnie i niekiedy komicznie jak to czytam. Wiele osób krytykujących film za wartości płytkie, bezsensowne w rzeczywistosci nie dojrzało nawet do tak podstawowych i oczywistych prawd. Wydaje mi się że te przesłanie jest dla wielu za ciężkie, mimo ze usilnie twierdzą że zrozumie je dziecko. Chyba dobrze że bardzo popularny film, który dotrze do większości ludzi przypomina o tym co wiedziliśmy w szkole podstawowej ale wiele osób to zapomniało. Mam na myśli SZACUNEK do innych osób, stworzeń, poglądów i natury, tak wyraźnie podany w filmie, że niewidoczny dla sporej cześci zaślepionych krytyków. Mój kolega będąc niepełnosprawnym płakał na tym filmie ze wzruszenia, potem był we wspaniałym nastroju i stwierdził że tak pozytywnego filmu potrzebował. Pojechaliśmy razem na piwo. Cieszyłem się, że powstał taki film bardzo komercyjny, który wywołał u niego tak silne poruszenie jakiego nie widziałem u niego. Widziałem radość w jego oczach, z którą rzadko się spotykam. Rozmawialiśmy bardzo długo na ten temat. On spojrzał na to całkowicie inaczej niż ja, był wyczulony na pewne sceny które w czasie oglądania nie zrobiły na mnie wrażenia. Po rozmowie z nim zobaczyłem jak można je postrzegać. Twierdzę że film może zawchwycić i wzruszyć osoby o pewnym doświadczniu związanym z życiem. Pewne bodźce widzimy kiedy sami to przeżyjemy. Osoby które nazywają ten film pustakiem, lub szmirą bez wartości a co gorsza śmiejac się z niezaradnosci głównego bohatera powinny brać też pod uwagę odczucia innych ludzi, których łatwo można zranić... Nigdy nie wiemy co nas może spotkać. Piszę to jako fakt, mimo że wiele osób zdaje sobie z tego sprawę jako oczywistość to jednak się do tego nie stosuje łatwo wyrzadzajac komuś krzywdę za pomocą internetu. Radzę przemyśleć każde zdanie zanim się je napisze.
Bardzo słuszna wypowiedź Andrzeja.
Film ten jest wspaniały dla osób, które poważnie traktują środowisko, których boli niszczenie planety, które zachowały w sobie czynnik ludzki związany z szacunkiem dla wszelkiego stworzenia a również dla własnego ciała.
Oglądałam film parokrotnie, także w 2D, które nie umniejsza wartości filmu.
Trzeba mieć w sobie pewną czystość, żeby tę wartość zauważyć.
Trzeba WIDZIEĆ.
„Widzę cię” znaczy „poznaję i przyjmuję, uznaję twojskość i nie ujmuję ci jej.”
Niepełnosprawny kolega dostrzegł.
Uwagi wasze są cenne i ten film oczywiście ma przesłanie, tylko jest ono tak oczywiste jak hamburger w McDonaldzie. Moje oczekiwania po prostu były zupełnie inne niż wasze. Wiem że to film komercyjny ale bardzo często nawet takie kino jest często inteligentnie zrealizowane, by zaspokoić każdego widza. Avatar jest prosty w interpretacji i nie muszę się wysilać, szkoda bo lubię. Ma cieszyć oko i tyle, a mnie to nie wystarcza, dlatego nie mam się czym zachwycać. Bardzo często piszecie że ten film ma braki, niech ktoś wreszcie nazwie co to są za braki, a odkryje ze przez nie, ten film nigdy kultowy nie będzie.
A to że promuje ekologiczną przestrzeń to ok, bo to zdrowe i dobre dla świata, ale promuje też miłość pustą i fizyczną pozbawioną wyższych uczuć i więzi intelektualnych, taką jaka teraz jest modna i taką jaką młodzi ludzie rozumieją.
Wiecie jak się ogląda to dzieło, jak by się czytało kosztorys produkcyjny tego filmu. A wrażenie mam takie jakby ten kosztorys był stworzony z grantów (nie tylko unijnych ;))) Czyli musimy mieć 500 baniek, a więc 300 na efekty, 100 baniek mamy od WWF i tym podobnych organizacji PROEKO więc trzeba o jakiejś symbiozie człowieka z naturą powiedzieć i jeszcze mamy wykluczonych społecznie niepełnosprawnych to 50 baniek wystarczy, żeby uświadomić ludziom że są potrzebni i jeszcze podstawy sukcesu amerykańskiego kina czyli: miłość, przyjaźń, seks, przemoc, akcja no i kasa, ale przecież ona wcale nie jest taka ważna, bo ważne są wartości– patrz koszt produkcji filmu. Każdy ten film ocenia po swojemu, pozwólcie i mnie, a dla mnie sztuka filmowa to kompletnie coś innego niż Avatar.
Jeżeli ktoś potrafi zachwycić się prostotą, nie znaczy wcale, że zazwyczaj nie lubi się wysilać.
Ale o to mniejsza. Zastanawia mnie natomiast rzecz inna, bo powtarza się w komentarzach a wcale z prawdą zgodna nie jest.
Mianowicie: „…promuje też miłość pustą i fizyczną pozbawioną wyższych uczuć i więzi intelektualnych, taką jaka teraz jest modna i taką jaką młodzi ludzie rozumieją.”
Mógłbyś to szerzej rozpisać?
Co dokładnie świadczy o pustej a w dodatku fizycznej miłości?
Tych dwoje rozumie i rozpoznaje siebie o wiele lepiej niż większość ludzi po setkach przeintelektualizowanych rozmów.
Ale na jakiej podstawie sądzisz, że ich miłość jest tylko fizyczna i pusta? Jeśli spędzał(a)byś* z chłopakiem/dziewczyną przez 3 miesiące (tyle Jake był na Pandorze) całe dnie, to raczej też byś coś poczuł(a) :)
*Nie mogłem wyłapać twojej płci :P
Przede wszystkim do zbliżenia fizycznego dochodzi między nimi dopiero po inicjacji Jake’a.
Jest między nimi wzajemny respekt, podziw, współpraca, cierpliwość, wola i umiejętność czerpania z siebie.
Zabawne w tym wszystkim jest jeszcze to, że Avatar wcale nie promuje ani przyjaźni ani miłości w popularnym rozumieniu tych pojęć i praktykowaniu tych ideałów.
Avatar właśnie mówi obiegowemu pojmowaniu tych spraw: stop.
Nie ma w nim miejsca na idiotyzm ludzkich zachowań, deklaracji, sentymentalizmu.
Promowane są układy uczciwe i bez niedomówień. Nie ma mowy o wdzięczności czy zobowiązaniach. Rzeczy się dzieją. Jake uczy się wypierania głupiej kurtuazji na rzecz twardej uczciwości i postrzegania rzeczy, jakimi naprawdę są.
Neytiri szybciej zabiłaby Jake’a niż dopuściła do siebie, zanim nie rozpoznałaby jego autentycznego pojmowania rzeczy istotnych, zgodnych z biegiem natury.
Jake musi najpierw zasłużyć sobie na przychylność Neytiri.
A dla mnie to ważny film – obrazowo ukazujący, jak bardzo rzeczy przenikają się i wzajemnie od siebie współzależą. Czy można prościej opisać np. więź?
okk, zgadzam się z osobą powyższą i jeszcze powyższą. mi się ten film strasznie podobał ;] ma to coś :)
Całkowicie zgadzam się z wypowiedzią pana Andrzeja. Podczas oglądania filmu zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest arcydzieło pod względem fabuły, że wiele cech filmu to zapożyczenia (np. podczas bitwy, gdy Na'vi pomalowali twarze na barwy wojenne, miałam wrażenie, że oglądam Indian). Mimo to Avatar wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wg mnie jest świetnym odświeżeniem znanych wątków - niby już to kiedyś gdzieś było, ale jednak jest inne. Film porusza ważne problemy i przypomina o znanych, lecz często zapominanych wartościach. Mam nadzieję, że ten przekaz dotrze do tłumów ludzi, którzy oblegają kina by obejrzeć Avatar i zachwycają się filmem. Mam tu na myśli głównie przekaz ekologiczny. To jedno z ostatnich (ostatnie?) ostrzeżeń, nim zniszczymy przyrodę jak ludzie na Avatarze (w czasie gdy dzieje się akcja filmu na Ziemi nie ma już roślinności). Może ludzie wychodząc z kina pomyślą: "Jaka ta Pandora piękna. Tyle tam mają czystej przyrody. Zróbmy tak samo na Ziemi".
Ja może zapożyczę link od kolegi Ras Democritusa:
http://tygodnik.onet.pl/37,0,40763,stworzenie_swiata_jako_galaz_sztuki,artykul.h tml
Całość będzie dostępna w środę bodaj.
Najbardziej zapadły mi w pamięć (i w serce) słowa Neytiri wypowiadane przy pogrzebie jednego z Na'vi (gdy uczyła Jake'a) - każda porcja energii, z jakiej korzystamy jest pożyczką i będzie kiedyś zwrócona. Niby to oczywiste, że energia krąży w przyrodzie, ale wcześniej jakoś sobie tego nie uświdamiałam, nie widziałam tak tego. Ten film zmienił mój punkt widzenia. Pięknie ukazuje harmonię przyrody (a człowiek jest przecież jej częścią).
"Nie rozumiem na czym polega zachwyt nad tym filmem"
Bo jest w 3D i ma prześliczne efekty specjalne i grafikę.
No i poza tym ma "całkiem niezłą", wzruszającą do łez fabułę (choć fabuła przecież nie jest wcale ważna!! po prostu zjadliwi krytycy tego nie pojmują), istotne przesłanie, cudowną, wcale-nie-kiczowatą muzykę Hornera, przepięknej urody piosenkę końcową, no a poza tym nie zauważyłeś? Toż to REWOLUCJA, przełom w kinie. Jak można nie zauważać takich rzeczy? Przecież wszyscy o tym mówią.
To mało?
;)
Nie potrzebowalam tego filmu zeby zrozumiec jak wazne jest srodowisko, wiez, energia itp. ale jesli jakas osoba dzieki temu zastanowi sie 3 razy zanim rzuci papierek na ulice to ok-jestem za