Przyznam szczerze, że o ile dwa tygodnie temu jeszcze śmieszyła mnie ta zbiorowa histeria uwypuklona na forach wszelkiej maści w formie modłów do Camerona, o tyle teraz... Wzbudza to we mnie jedynie niedowierzanie.
Nie będę już przytaczał wielokrotnie powtarzanych koronnych argumentów krytykujących ten film (które na marginesie - są w większości słuszne) dlatego skupię się na swojej osobistej refleksji...
Ten film nie jest arcydziełem. Nie chcę wdawać się teraz w spory definicyjne (vide wątek o "Dark Knight")ale w Avatarze nie ma nic, co mogłoby sprawić bym kiedykolwiek chciał zatopić się w świecie Pandory po raz drugi. No chyba że na zasadzie "Patrz synku! Kiedyś takie filmy robili... Ej nie śmiej się, to moja młodość, wiem że teraz masz lepszą rozdzielkę na wyświetlaczu IPhona!"
Typowy, efektowny (a jakże!) śliczny film wsparty niewiarygodną nawet jak na obecne czasy technologią cyfrową. Rozmach, przepych, medialny okrzyk uwielbienia i... wielka estetyczna pustka.
Ładne obrazki, niezależnie od tego jak dokładnie i pieczołowicie są przygotowane, nigdy nie nabiorą "tego czegoś" jeżeli ich techniczna doskonałość była celem samym w sobie, a o to właśnie podejrzewam Camerona.
"Ech, zrobiłem Titanica, jestem królem świata ale chyba ludzie już o tym nie pamiętają...No to im przypomnę! Tylko jak... Hmm.. Najprościej narobić hałasu, ruszyć niezłą kampanię medialną, wydać ogromną kasę na efekty specjalne, a scenariusz... Hmm...Ejże! Wczoraj widziałem z rodzinką Pocahontas!"
Odnoszę wrażenie, że ludziom brakuje dystansu. Odrobiny oddechu od tego co słyszy się w mediach, odrobiny racjonalizmu i odrzucenia tej całej histerycznej zawieruchy którą jesteśmy zalewani przez światową krytykę i nagrody, które umówmy się z roku na rok tracą swoją historyczną renomę. To normalne, że w większym lub mniejszym stopniu każdego z nas męczy społeczny dowód słuszności, ale obudzenie się po kilku miesiącach z chłodną refleksją… To nie jest miłe uczucie.
"-Czy Avatar jest piękny?
-Tak, tylko oglądaj w 3D. W przeciętnej sali kinowej to bezsens. Na kompie to już w ogóle."
Uprzedzając zarzut, wiem jakimi prawami rządzą się filmy rozrywkowe. Nie zmienia to jednak faktu że do takiego Terminatora 2 (Ups, jednak nie mam uczulenia na króla Jamesa!), Szklanej Pułapki, czy nawet niedawnego Dark Knighta wciąż wracam w domowym zaciszu. Zachwycam się wspaniałym aktorstwem (!!! a tego w mojej opinii Avatarowi brak najbardziej), wciągającą fabułą i sposobem prowadzenia akcji aż do samego końca.
Co zabawne, to wciąż są popcornowe filmy - nie zaczynam więc dyskusji w stylu "łeeeech, ja wolę filmy ambitne, najlepiej od Gutek Films, a Avatar to komercyjne zero!")
No ale nie będę się znęcał. Poza piękną oprawą wizualną i dość sprawnym przebrnięciem do napisów końcowych Avatar musi mieć jeszcze jakieś plusy...
Hmmm.. Może porywające dialogi? "Widzę Cię" może stać się hitem pokolenia dzisiejszych nastolatków którzy może przestaną wreszcie paplać do siebie "kocham Cię" nie mając świadomości znaczenia tych słów? No jakby nie patrzeć, dodatek do młodzieżowego slangu jak znalazł.
Hmmm.. Może postawimy amerykanom pomnik za to że w pewien sposób oddali w Avatarze łupieżczy charakter swojego państwa? To w końcu ważny temat polityczno-społeczny...
Hmmm... a może po prostu postawimy sprawę jasno. Avatar to tylko oda do techniki komputerowej i jej nieograniczonej potęgi?
Jeżeli ten film wyznacza nowy rozdział w historii kina to...
... cieszę się że w poprzednich rozdziałach powstało tak wiele filmów, że do końca życia nie będę musiał się martwić o to co mam obejrzeć w zimowe wieczory.
bo to było za dużo kurzu, dużo szumu....
a tak na prawdę - to istnieje tylko jedno kino w Łodzi w którym można godnie obejrzeć ten film...
Nastepnym razem weź sobie do kina podręcznik nt robienia filmów i w trakcie oglądania sobie sprawdzaj do czego można by się tu przyczepić i odchaczaj sobie ptaszkami odpowiednie linijki.
Moje osobiste zdanie jest takie, że film się nie podoba tylko ludziom, którzy nie potrafią się zatracić w opowiadanej historii, zamiast tego analizują film i tylko patrzą co tu się nie zgadza z podręcznikiem. Tracą w ten sposób spontaniczne wrażenie które się ma przy oglądaniu z otwartym i świeżym umysłem.
ale ja dziwnie się poczułem - na pierwszym seansie czytałem napisy - czułem się jakoś znużony
na drugim seansie nie czytałem napisów - i nie nudziłem się ani przez moment :)
"Odnoszę wrażenie, że ludziom brakuje dystansu. Odrobiny oddechu od tego co słyszy się w mediach, odrobiny racjonalizmu i odrzucenia tej całej histerycznej zawieruchy którą jesteśmy zalewani przez światową krytykę i nagrody, które umówmy się z roku na rok tracą swoją historyczną renomę. To normalne, że w większym lub mniejszym stopniu każdego z nas męczy społeczny dowód słuszności, ale obudzenie się po kilku miesiącach z chłodną refleksją… To nie jest miłe uczucie."
I komu tu brakuje dystansu?
coco222, ja wcale nie szukam minusów na siłę. Jest gorzej - moim zdaniem ten film poza fajerwerkami komputerowymi i ich świetnym wykorzystaniem nie ma żadnych większych plusów ;)
Potrafię niekiedy zatracić się nawet w bardzo trywialnej historii. Tutaj jednak nie mogłem oprzeć się niepokojącemu wrażeniu, że ktoś poszedł w tym wszystkim baaardzo na skróty. Nawet najpiękniejsza bajka powtarzana dwa razy staje się jedynie ładniej opakowaną kalką.
Lolkku, imponujące! Nie wiem jak to zrobiłeś, ale udało Ci się mnie rozgryźć! Jesteś geniuszem psychoanalizy. Tak - mam dramatycznie nudne życie i jestem po ośmiu rozwodach. Dziewiąty jest w trakcie, bo moja aktualna żona nie akceptuje mojej niechęci do Avatara ;( No ale radzę sobie, odbijam sobie na maluczkich pouczając ich ;)
Tak na marginesie, zanim kolejny człowiek Kot zaryzykuje twierdzenie że jestem zaciekłym, agresywnym antyfanem - 6/10. Uczciwie, zgodnie z moim sumieniem.
Coś w tym filmie chyba jest bo produkujesz się na tym forum!!!Ale skoro ten film jest niewiele wart to co tu robisz człowieku????:)))
Są ludzie ,którym ten film się szalenie podoba i w nosie mają Twoje pseudoanalizy!!Ale nie!!Przecież Ty jesteś ten wiedzący i napiszesz maluczkim(pouczysz ich ) co jest wartościowe a co nie!!!!!
Z tym filmem jest jak z miłością,która jest głupia i ślepa a Ty po prostu się nie zakochałeś:))))I nie ma tu znaczenia ani wiek ani wykształcenie!!!
Myślę ,że masz bardzo nudne życie:(((
To nie nowy rozdział w historii kina, to gwóźdź do jego trumny.
Ja tego nie rozumiem - czemu ludziom tak niewiele dzisiaj potrzeba, żeby się zachwycić? Kiedyś jak wchodziła taka Casablanka czy coś, to ludzie mieli obiekcje i wypowiadali się dość chłodno, a dzisiaj odwrotnie - takie Bękarty, Avatar, czy - wybacz założycielu tematu - Mroczny rycerz, wywołują skrajne, bezkrytyczne uwielbienie. Ludzie, zrozumcie, że te filmy są przeciętne, czy naprawdę tak trudno to skapować?
Nowy rozdział w historii kinematografii to był np. MATRIX.
avatar nie wnosi nic nowego do historii kina.
filmy 3D kręcone sa już od kilku lat, tylko przy tym jest tak głośno, bo ten hajs w niego wsadzony musiał zarobić na siebie.
Masz na myśli przyrodnicze filmy puszczane w Imaxie? Rybki na ekranie?
Czy moze krwawe walentynki, gdzie od czasu do czasu coś wyskakiwało z ekranu? :)
A głośno jest dlatego, że film zrobił piorunujące wrażenie. Jeden człowiek zaczął polecać film drugiemu i tak poleciało jak lawina. Reklame film miał taką jak większosć filmów, trailery, spoty telewizyjne. Ale jednak inne filmy nie odbiły się aż takim echem.
A czyja to sprawka ,że jest głośno o tym filmie??? Ja myśle ,że to zasługa anty-fanów ,którzy wiecznie zakładają nowe tematy:))))
Reklama to ma wpływ na weekend otwarcia a tak niskie spadki w kolejnych dniach są spowodowane tym ,że ludziom ten film się bardzo podoba i chodzą po kilka razy!!!!!!!
Żadna reklama nie zatopi Tytanica Avatar zrobi to sam:)))))
coco222, ja wcale nie szukam minusów na siłę. Jest gorzej - moim zdaniem ten film poza fajerwerkami komputerowymi i ich świetnym wykorzystaniem nie ma żadnych większych plusów ;)
Potrafię niekiedy zatracić się nawet w bardzo trywialnej historii. Tutaj jednak nie mogłem oprzeć się niepokojącemu wrażeniu, że ktoś poszedł w tym wszystkim baaardzo na skróty. Nawet najpiękniejsza bajka powtarzana dwa razy staje się jedynie ładniej opakowaną kalką.
Lolkku, imponujące! Nie wiem jak to zrobiłeś, ale udało Ci się mnie rozgryźć! Jesteś geniuszem psychoanalizy. Tak - mam dramatycznie nudne życie i jestem po ośmiu rozwodach. Dziewiąty jest w trakcie, bo moja aktualna żona nie akceptuje mojej niechęci do Avatara ;( No ale radzę sobie, odbijam sobie na maluczkich pouczając ich ;)
Tak na marginesie, zanim kolejny człowiek Kot zaryzykuje twierdzenie że jestem zaciekłym, agresywnym antyfanem - 6/10. Uczciwie, zgodnie z moim sumieniem.