Witam.
Na początek chcę zaznaczyć, że założyłem ten temat z myślą o DYSKUSJI, konstruktywnej debacie, a nie jakimś miernym wypocinom w postaci wyzywania, obrzucania się nawzajem błotem tylko po to, żeby pokazać, że moja racja jest najmojsza, a wszyscy to i tak są ble.
A więc czas rozpętać piekło. Tytuł tematu jest dość prowokacyjny, ale tak naprawdę chciałem nim zwrócić uwagę na to, że błyskotka czasem może okazać się mierną zabaweczką. Moje zdanie nt. "Avatara" jest takie, że publika zachwyca się nim, ponieważ jest prosty, jak najbardziej schematyczny, a przy tym wiele na ekranie błyszczy - wszystko co ma dobry film! Otóż nie, to nie są atrybuty dobrego filmu. Śmiem wyciągać taką tezę, ponieważ nie mogłem się nadziwić, a wręcz popadłem w głęboką depresję nad niskimi wymaganiami filmowymi Polaków, gdy ujrzałem niegdyś "Avatara" na 7 miejscu w Top Świat. To, że jest popularny, to nie znaczy, że jest lepszy od "Człowieka z blizną", "Ojca Chrzestnego" czy chociażby "Króla Lwa". Skrzyżowanie Pocahontas z Warcraftem i typowy amerykański schemat: dobro-zło moim zdaniem nie ma prawa plasować tego filmu na tak wysokim miejscu. Na szczęście ciągle leci w dół w rankingu :P
Uważam, że ten film osiągnął taką popularność, bo jest jak tania, plastikowa prostytutka. Duże piersi, długie nogi, ciasna... yhm i gra muzyka! Tylko do łóżka! Każdy się przespał, ogromny orgazm i wszyscy zadowoleni. Teraz jednak nikt nie pamięta, że ta prostytutka jest bardziej pusta w środku niż pień baobabu. Mam nadzieję, że w końcu ta tania zgrabna panienka wszystkim się z nudzi i zamiast seksu do łask wrócą ciepłe pocałunki z nie mniej pięknymi, a przy tym mądrymi, wygadanymi, znającymi swoją wartość i nie sprzedającymi się publice kobietami.
Na koniec powtórzę raz jeszcze: ROZWIŃMY D Y S K U S J Ę, A NIE WZAJEMNE OCZERNIANIE SIĘ. Pogadajmy, może dojdziemy do jakichś wniosków.
Pozdrawiam ciepło.
Dobrze, że usilnie postanowiłeś utrzymać ten film w ramach dyskusji bez
flame'u, lecz uważam, że Ci się to nie uda (na filmwebie jest za dużo
hmmm... bydła). Z całym szacunkiem, film nie jest "pusty", zwróć uwagę na
głęboki wątek miłosny (Miłość ponad podział: kulturowy, wyznaniowy, rasowy
itp.), ukazanie pewności siebie ludzi, wręcz buty, a nawet tego do czego są
zdolni w pogoni za pieniędzmi. A poza tym ciekawie było widzieć człowieka
jako tego "złego". Jak dla mnie efekty są miłym, cieszącym oko dodatkiem.
"wróć uwagę na głęboki wątek miłosny (Miłość ponad podział: kulturowy, wyznaniowy, rasowy itp.), ukazanie pewności siebie ludzi, wręcz buty, a nawet tego do czego są zdolni w pogoni za pieniędzmi"
Zgoda, ale to jest odtwórcze - tego typu wątki zostały już ukazane w tysiącach i myślę, że w bardziej poruszający sposób.
Szerze mówiąc to nie zauważyłem tam tej miłości ponad podziałami. Jake przybiera postać tego śmiesznego, niebieskiego humanoida i w zasadzie staje się nim. Przyjmuje ich całą kulturę i wierzenia; tak więc nie są oni zróżnicowani ani rasowo, ani kulturowo, ani wyznaniowo.
Ukazanie pewności siebie ludzi i ich buty, jest dość wtórne. Pogoń za pieniądzem jest tu, w mojej opinii, tylko częściowa. Tak na prawdę przecież całym dziełem zniszczenia kierował ten komandosik, który miał gdzieś pieniądze, a chciał po prostu sobie postrzelać w dżungli.
Ogólnie film jest NIEWYOBRAŻALNIE schematyczny i ogólnie cała ta intryga jest zdecydowanie mierna. Jednak wystawiłem Avatarowi wysoką ocenę, a to dlatego, że jest po prostu dobrą rozrywką. Ogląda się to całkiem dobrze, lekko. Odstresowuje. No i efekt jest jednak niesamowity. Cały świat wygląda fantastycznie i ogólnie ten film warto obejrzeć właśnie dla tych wrażeń zmysłowych. Ot poprostu jak fajerwerki na 4. lipca: ładne, kolorowe, robią wrażenie, ale to tylko troche prochu wystrzelonego w powietrze. Zdecydowanie odradzam traktowanie efektów specjalnych jako jedynie dodatku do fabuły ;-)
QUARTICH TO SWÓJ CHLOP STRZELAŁ DO NAVI BO TO ZACOFANCE !!!!TEPIC CZEBA TAKICH .JA BYM CHETNIE WYTEPIŁ WSZYTKIE ZACOFANE PLEMIONA AJAK DOSC POBŁAZANIA ZACOFANCOM.lICZY SIE AMERYKA,JAPONIA,CHINY,EUROPA A NIE DZIKUSY NIEUBRANE
"Śmiem wyciągać taką tezę, ponieważ nie mogłem się nadziwić, a wręcz
popadłem w głęboką depresję nad niskimi wymaganiami filmowymi Polaków, gdy
ujrzałem niegdyś "Avatara" na 7 miejscu w Top Świat."
Pomyślałam wtedy to samo, jak zobaczyłam Avatara na tak wysokim miejscu.
Właściwie to załamałam się, jakim cudem ten film, aż tak się spodobał...
Na początek może jedna sprawa, nie porównujmy filmu do wymiaru materialnego przedmiotu, bo to jest bez sensu. Ilość elementów zawarta w filmach jest bardzo duża, mówię tutaj o rożnych produkcjach, więc mówienie sprowadzanie tego do "plastikowej laleczki" jest uproszczeniem dalece nieracjonalnym.
Zastanawiasz się, skąd popularność filmu, przebijająca klasyczne produkcje. Otóż bierze się to z dość prostego powodu - proza życia, jaką przychodzi nam pokonywać codziennie i zmagać się z szeregiem problemów jest scenariuszem częstokroć tak ciężkim, że ludzie szukają azylu od tego. Przeniesienie się do innego świata, jednak podświadomie dość bliskiego naszemu, uruchamia może proste i banalne, ale najsilniejsze uczucia i to też jest czynnikiem wpływającym na tak dużą sympatię w stosunku do obrazu Avatara.
Chciałby zaznaczyć jeszcze jedno - odnośnie ciągłego przytaczania "Ojca Chrzestnego". Zaczyna się powolne sprowadzanie tego filmu do banału, proszę przestańcie to robić, ten film nie zasłużył sobie, aby wykorzystywać go w roli parawanu dla poparcia jakichkolwiek hipotez!
"Przeniesienie się do innego świata, jednak podświadomie dość bliskiego naszemu, uruchamia może proste i banalne, ale najsilniejsze uczucia i to też jest czynnikiem wpływającym na tak dużą sympatię w stosunku do obrazu Avatara. "
Rozumiem, ale przecież jest wiele filmów, które spełniają to zadanie świetny (rzekłbym - lepiej niż "Avatar"), a przy tym zawierają jakieś przesłanie moralne. Bo w "Avatarze" nie dostrzegam żadnego, które nie byłoby już opowiedziane na tysiące sposobów.
"odnośnie ciągłego przytaczania "Ojca Chrzestnego..."
Nie jestem stałym bywalcem for na tym portalu, więc wybacz, ale przytoczyłem ten film jako przysłowiowy "pierwszy z brzegu" ;). Poza tym nie miałbym zamiaru wysługiwać się jakimkolwiek filmem jako "parawanu dla poparcia jakichkolwiek hipotez".
Pozdrawiam.
Oczywiście, że są filmy, gdzie piękno przyrody jest eksponowane w niesamowity sposób choćby w "Goryle We Mgle", ale tutaj mamy starcie się dwóch elementów - głębia realistycznego trójwymiaru i baśniowy klimat filmu. Historie takie przekazywane są pokoleniom, nic z siebie nie tracą. Co do przesłania moralnego, ukazanie bezsensowności wojny o "skarby", kosztem innych, oraz potrzeba szanowania otoczenia i istot znajdujących się w nich, proste, odwieczne - jakże niewygodne i zapominane przez wieki. Nie twierdzę, że jeden film zmieni w zasadniczy sposób wrytą mentalność ludzi, ale zawsze jest to jakiś czynnik, który wraz z innymi będzie miał na to wpływ.
Niektórzy widząc te wszystkie kolory i efekty nie wytrzymują i
automatycznie zaliczają Avatara do kategorii "błyskotka tylko dla kasy", bo
tak najłatwiej.
Tymczasem jak na film rozrywkowy (o czym wielu zapomina) Avatar jest w
ścisłej czołówce pod względem liczby wydarzeń z dzisiejszego świata, do
których nawiązania można się doszukiwać. I nie tylko z dzisiejszego, ale
też przyszłego i przeszłego.
Czy w Królu Lwie nie ma schematu dobro-zło?
W Avatarze mamy krytykę "Amerykanów" z użyciem amerykańskich schematów, to
świeższe niż powiewająca flaga USA w dziesiątkach innych blockbusterów.
To, że coś jest mniej popularne, nie oznacza, że automatycznie jest lepsze.
Według mnie bardzo przesadziłeś, porównując AVATARA do prostytutki, ale może to tylko moje odczucie. Wielokrotnie już pisałem, że nie uważam za dobre porównywanie dwóch tak odrębnych filmów jak AVATAR i OJCIEC CHRZESTNY. Wcześniej się rozpisywałem na to, ale teraz trochę krócej. Wszystkie elementy AVATARA: prosta fabuła, piękny świat(nie mówią o 3D tylko o samej Pandorze), wątek miłosny, dobro-zło sprawia, że AVATAR to przyjemna baśń. Mi ogląda się ją świetnie, lekko i przyjemnie.
Ojciec Chrzestny to film zupełnie innego kalibru, poruszający inne sprawy, którego cel też był inny.
Te 2 filmy nie sposób ze sobą porównywać, bo różne były ich cele i są to odrębne gatunki. W tym rankingu większość ludzi ocenia filmy, w swojej kategorii lub jak się na nich bawili.
Nie będę polemizował o mierności, chyba, że Twojej metafory.
A czym jest ten ranking ??? Dogmatem ??? Dziesięcioma przykazaniami??? Ja mam własny ranking i on jest dla mnie najważniejszy. Jeżeli tak Cię boli miejsce jakiegoś filmu w jakimś tam zestawieniu to wierz lub nie, ale nie najlepiej to świadczy o Twojej dojrzałości. Ciesz się, że „Insekty” nie wypełzły : ))).
A swoją drogą czasami masz ochotę na taką a czasami na taką... Każda z nich może Ci dać zupełnie coś innego : )). A tak na poważnie to głupie porównanie . Ja bym raczej Avatara porównał do dzikiej mieszkanki lasu deszczowego, odzianej w piórka i błyskotki rodem z innej epoki. Prostej ,ale nie pustej. Naiwnej, ale szczerej. A przy tym nieziemsko pięknej : )). Ja się na takie „ciacho” piszę. A gdy sen się skończy, powrócę do Szekspira i Coppoli. Jedno drugiemu nie wadzi, jedno drugiego nie wyklucza. A ten nieszczęsny ranking jest tylko i wyłącznie wypadkową setek tysięcy głosów, mniej bądź bardziej subiektywnych, więc czego Ty się spodziewasz....
Uogólniasz, pisząc o gustach ludzi i miejscu Avatara. Pamiętaj im szersze horyzonty tym więcej przyjemności z otaczającego świata wyciągniesz. Potrafię ją czerpać zarówno z Camerona jak i Coppoli. Mam szacunek dla Hugo, ale Forsythem nie pogardzę i jeżeli nawet ktoś umieści „Psy Wojny” ponad „Katedrą...” to nie będę bił larum w internecie, sam wiem ile co jest warte. Ranking mi do oceny tego nie potrzebny.
Dopóki dyskutujemy na portalu internetowym, bez większego wpływy na rzeczywistość dopóty traktujmy to jako zabawę. Jak zobaczysz kogoś na ulicy palącego filmy i wymachującego transparentem z mordką Neytiri to wtedy zaczniemy się bać. Problem jednak polega na tym, że to przeciwnikom tego filmu jest bliżej do ekstremizmu aniżeli jego zwolennikom. Przykład janka pasuje tu jak ulał.
p.s Ale jaka to frajda kiedy i seksowna i mądra... : ))