Ciekawi mnie pod wpływem jakiego środka odurzającego niektórzy użytkownicy piszą o przesłaniu avatara jako infantylnym.
Przesłanie jest bardzo dobre zwłaszcza dlatego, że to film dla mas, a to znaczy, że trafi do większej ilości osób, ale skoro jest INFANTYLNE to co dorośli, poważni ludzie będą się przejmować stertą śmieci w którą powoli zamieniają świat.
Mnie film uświadomił bardzo ważną rzecz, a mianowicie: mam niezwykły talent, polegający na pogarszaniu wyglądu mojego pokoju(a raczej jego czystości) w sytuacji w której wydaje się, że gorzej już być nie może. Tak samo będzie z naszą Ziemią.
Nie zmienia to jednak faktu, że po obejrzeniu avatara możemy dojść do konkluzji podważającej sens naszej egzystencji(przynajmniej ja tak miałem). Co jeśli gdzieś we wszechświecie istnieją tacy Na Vi, których całą populacja jest uświadomiona ekologicznie? Co mogę ja, prymitywna jednostka wobec jeszcze bardziej prymitywnej większości?
Gdzieś się zaczytałem w Twoich postach o muzyce, a doszedłem do termodynamiki. Pozwól entropii rosnąć i nie zabijaj cywilizacji podobnej do Na Vi poprzez sprzątanie pokoju.
13 stycznia 2010 - życie było piękne, kiedy miało się niecałe 16 lat. Miałem wtedy taki syf w "najwyżej ocenianych" jak ludzie, których teraz hejtuję, a i muzycznie też nie było się czym pochwalić (zresztą pozostałości z tamtego okresu jeśli chodzi o muzykę wciąż można gdzieś na filmwebie znaleźć).