Ten film opowiada o Indianach i podboju Dzikiego Zachodu przez białych, tyle że w rzeczywistości nie było happy-endu. Poza tym to jest jedna wielka kalka, to wszystko już było i to ciekawiej. Fabuła jest infantylna.
Niezaprzeczalnym atutem są efekty specjalne. Rozmach tej produkcji powala. Ale uważam, że autorzy nie wykazali się jakąś wielką wyobraźnią. Przecież wszystkie zwierzęta na tej planecie mają swoje odpowiedniki w prawdziwym świecie. Są koty, małpy, nosorożce. Ale gdy zobaczyłem konie to prawie dupa ze śmiechu odpadła. Co więcej, Na'vi wyglądają i zachowują się ja ludzie, nawet mimikę mają taką samą. Zero inwencji, wszystko wygląda jak na Ziemi tylko trochę bardziej.
Jedynym ciekawym motywem tego filmu jest owy awatar. W dobie internetu większość z nas ma swojego awatara w cyberprzestrzeni - na forach, czatach w grach. I tamten świat nierzadko jest lepszy i ciekawszy niż ten realny.
Więcej niż 6 dać nie mogę. Cały ten film to burza w szklance wody.