Nie bede pisać o fabule, efektach, przesłaniach itd. Tylko o tym, że ten film zabrał mi kolory życia. Cała historia ludzkości to dążenie do rozwoju technologii, bogactwa i władzy po trupach i to dosłownie. Nie mamy żadnej więzi z przyrodą, szacunku do zwierząt. Co jest ważne dla większości społeczeństwa? Żeby iść w sobote na impreze, pochlać, poderwać laske i zaruchać. Żeby sobie kupić fajny ciuch, rasowego pieska, a jak szczeniaczek dorośnie to pieska oddamy do schroniska bo już nie jest taki fajny...
Więź między ludzmi, świat bez kłamstw, zdrady i fałszu ta całą Pandora to jak raj utracony...
Szkoda, że my ludzie jesteśmy tak beznadziejni. Ja mówie o całokształcie ludzkości, nie o jednostkach bo oczywiście jest sporo fajnych ludzi ale jako gatunek jednym słowem jesteśmy popaprani.
Powinno być więcej takich fimów, a nie jakieś kretyńskie Piły czy American Pie ogłupiające młodzież.
Jest wiele filmów które pokazują zło naszego świata. Są wojny, morderstwa itd. oczywiście większość brzydzi i szokuje ale nie poruszyło mnie tak jak atak na Drzewo Domowe w Avatarze.
Fajnie że odkryłeś sens tego filmu a nie zarzekasz tak jak co poniektórzy że film jest do dupy:),na mnie również film zrobił duże wrażenie:D