Po przeczytaniu recenzji na filmweb, szłam do kina z nadzieją, że to co zobaczę na ekranie wciśnie mnie w fotel i zagra na moich emocjach tak mocno, że trudno mi będzie potem wrócić do "normalnego" życia. Naprawdę chciałam żeby tak się stało...Niestety nic takiego nie miało miejsca, nie nastąpiło żadne czarodziejskie bum. Zero jakiegogokolwiek poruszenia serca i duszy. Ot, zwykły, przeciętny film i naprawdę nie pojmuję skąd te zachwyty publiki. Że piękne widoczki na Pandorze ? Przejedźcie Cię w Himalaje albo na Seszele, zobaczycie widoki równie pięknie. Że oni tacy dobrzy byli, a źli ludzie chcieli ich zniszczyć ? Dlaczego macie litość i tyle ciepłych uczuć do fikcyjnych postaci, a nie dostrzegacie nieszczęścia które na co dzień dzieje sie na Ziemii, w Waszych miastach, na Waszych osiedlach ? Przecież każdego dnia ŻLI LUDZIE ( lub system przez nich stworzony ) krzywdzą niewinnych !! Ale Wy tego nie widzicie, bo to takie zwyczajne,mało spektakularne, bez kolorowego, filmowego cukru-pudru. Wydarzenia pokazane w Avatarze, mają miejsce tu i teraz, tuż obok nas, ilu z Was potrafi je dostrzec ?