7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823178
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Otwieram oczy. Budzę się, podczas gdy mój avatar zasypia w samym sercu Pandory. Przez moment jestem totalnie zdezorientowana. Mija parę chwil i dociera do mnie, że siedzę w niemalże pustej już sali wpatrzona w napisy końcowe, a na moim nosie wciąż tkwią okulary. Zdejmuję je niepewnym ruchem i rozglądam się wokół. Sala kinowa paradoksalnie przypomina mi Pandorę, tą zniszczoną Pandorę. Kubki po coca-coli - te puste, jak i niedopite, popcorn na siedzeniach, pod siedzeniami nachos i do tego wszystkiego ludzie, którzy jak gdyby nic wychodzą śmiejąc się i rozprawiając o głupotach. Przeważającą większość stanowiły pary oraz rodziny z dziećmi - nie wiem, czy to coś tłumaczy?? Wiem jedno: jest dla mnie nie do pojęcia jak można być tak ślepym! Ludzie naprawdę patrzą, ale nie WIDZĄ i to jest straszne! Nie wspominając o tym, że miałam ochotę w środku seansu wstać i sprawić, żeby to, co konsumowała siedząca obok mnie para wylądowało na ich głowach, bo ciągłe chrupanie, siorbanie i chichotanie w najmniej odpowiednich momentach z pewnie tylko im wiadomych przyczyn doprowadzało mnie po prostu do szału! Proponowałabym ustawić na wejściu jakieś urządzenie mierzące poziom inteligencji oraz kultury osobistej, żeby uniknąć takich sytuacji. Albo po prostu rozgraniczyć seanse dla ludzi, którzy przychodzą do kina po to, żeby obejrzeć film i przeżyć niesamowitą przygodę oraz dla tych, którzy podczas seansu chcą się najeść, narobić bałaganu, porozmawiać, poprzeszkadzać innym i cholera wie, co jeszcze. Wrr!!!

Z tego, co zdążyłam przeczytać przed seansem wiele osób zarzucało Cameronowi zbyt uproszczony przekaz "Avatara" przedstawiającego cywilizację i postęp, jako największe zło niszczące to, co na świecie najcenniejsze - jego naturalne i niepowtarzalne piękno. I chociaż muszę przyznać, że fabularnie film nie powala na kolana oraz nie brak w nim drobnych nieścisłości, to jego przekaz jest podany w bardzo jasny i moim zdaniem bynajmniej nie jakoś bardzo przesadzony, tudzież wyolbrzymiony sposób, bo do ludzi coraz częściej trzeba mówić wprost (momentami nawet przerysowując pewne kwestie właśnie w celu zwrócenia na nie uwagi), chociaż czasem i to nie wystarcza -> patrz rozpaczliwy wygląd sali kinowej, którą opuszczałam. Takie przykłady można jednak mnożyć rozglądając się wokoło każdego dnia, czy chociażby słuchając/oglądając wiadomości... Ale wcale nie o tym chciałam pisać siadając przy klawiaturze, chociaż problem jest istotny. Teraz - wyrzuciwszy z siebie złość na rażącą ignorację niektórych "cywilizowanych" osobników tego świata spróbuję przejść do sedna.

Szczerze muszę przyznać, że nie przepadam zbytnio za szeroko pojętą fantastyką oraz filmami opartymi głównie na efektach specjalnych, dlatego też do "Avatara" podchodziłam z dużą rezerwą i starałam się nie karmić tymi wszystkimi "ochami i achami" na jego temat. Bałam się, że to wszystko może być w dużej mierze spowodowane tym całym medialnym szumem podniesionym z różnych względów jak chociażby sama technika, w której ten obraz został stworzony. Poza tym coraz częściej pojawiały się głosy, że ten film po prostu "wypada"/trzeba obejrzeć, a co za tym idzie zachwycać się nim, bo tak twierdzi większość. Postanowiłam zatem wyrobić sobie własne zdanie na temat tego "przełomowego" dzieła - bilet musiałam zarezerwować z tygodniowym wyprzedzeniem!

Panie i Panowie, witamy na Pandorze - pięknej, naturalnie "dzikiej" i niczym nie skażonej planecie zamieszkałej przez tajemnicze plemię Na'vi - niebieskie istoty ponadprzeciętnego wzrostu przypominające nieco swoim zachowaniem Indian. Planecie kryjącej w swoim wnętrzu pokłady bardzo cennego z punktu widzenia Ziemian minerału, po który też przybyli. Naszą podróż rozpoczynamy wraz z jedną z takich właśnie osób. Sparaliżowany od pasa w dół Jake, były weteran wojenny (żołnierz piechoty morskiej) przybywa na Pandorę, żeby po śmierci brata bliźniaka zająć jego miejsce i przejąć kontrolę nad stworzonym dla niego Avaterem - istotą powołaną do życia w wyniku połączenia DNA Na'vi oraz człowieka. Wszystko po to, żeby przeniknąć do świata tych niezwykłych istot, w którym człowiek nie jest w stanie oddychać, a plan jest prosty - dowiedzieć się jak najwięcej i wykorzystać tę wiedzę dla osiągnięcia zamierzonych celów, jeżeli trzeba niszcząc wszystko, co tylko stanie na przeszkodzie...

Proste?? Tylko do momentu, gdy nie zamkniemy oczu, by zobaczyć piękno w jego najczystszej postaci. Brzmi banalnie?? O nie, Pandora nie jest banalna, bo potrafi oddychać każdym swoim skrawkiem i każdą żyjącą na jej powierzchni istotą. Jest jak baśń i największe marzenie dziecka, które zawsze chciało móc dotknąć tęczy. Wszystko przez to, że sama potęga natury i jej wciąż niezgłębione tajemnice sprawiają, że człowiek nigdy nie będzie w stanie przejść obok niej obojętnie. W tym wszystkim tkwi jakaś niewysłowiona magia, której choć sami jesteśmy maleńką cząstką, nigdy nie będziemy w stanie dorównać, bo też nie o to chodzi! Z naturą ani jej pięknem nie można rywalizować! Zamiast tylko brać, trzeba również dawać. Zamiast niszczyć, pielęgnować. Żeby jednak móc to zrobić trzeba najpierw je dostrzec - spojrzeć wgłąb siebie i poczuć wewnętrzną więź z tą ogromną siłą, która nas otacza. I to właśnie zrobiłam kiedy tylko wyszłam z kina. Czułam się wolna i nie obchodziło mnie, co ludzie sobie pomyślą. Idąc chodnikiem bezwiednie zaczęłam wodzić dłonią po oblodzonym murku rozkoszując się skutkiem zderzenia dwóch tak różnych temperatur. Później wyciągnęłam w górę rękę, by pozwolić wiecznie zielonym igłom połaskotać opuszki moich palców. Stojąc na skrzyżowaniu dotknęłam chropowatej kory drzewa badając w skupieniu jej każdą najmniejszą nawet bruzdę. Wreszcie zapatrzona w bezkresną toń nieba z błędnym wzrokiem i błogim uśmiechem na twarzy o mało co nie wpadłam na Bogu ducha winnego człowieka, który zamiast skręcić w boczną uliczkę jak to zrobili jego koledzy, nie wiedzieć czemu zaczął iść w moim kierunku, co wywowało ogólną salwę śmiechu ;P Eh...

Na tym kończę dziś zapis moich wspomnień z pierwszej podróży wgłąb Pandory, gdzie błogim snem gdzieś w koronach drzew śpi mój avatar niecierpliwie czekając na kolejny dzień...

użytkownik usunięty
_Morwena_

Długie, ale przeczytałem. Fajnie napisane ''młodym stylem''. :)

ocenił(a) film na 10

Co masz na myśli przez "młody styl"? ...

ocenił(a) film na 10
_Morwena_

Powiem krótko: respekt.
"Tylko do momentu, gdy nie zamkniemy oczu, by zobaczyć piękno w jego najczystszej postaci."
Aż tęskno do Pandory :)
Pozdrawiam i trzymaj się ciepło!

użytkownik usunięty
xtomixx

Chyba w swojej recenzji pominąłem właśnie tą kwestię, czyli wyobraźnię. Od niej wiele zależy by ten film się spodobał.

_Morwena_

trzeba przyznać, że ten film działał właśnie jakby człowiek sam go przeżywał-
1. Przez okulary 3d wczuwało się w film bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, w czym pomagały także sceny z perspektywy pierwszej osoby.
2. Po filmie można było poczuć się odłączony od avatara, i źle czuć w zderzeniu w szarą rzeczywistością.
więc to naprawdę rewelacja.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
Bllake

Minus jest taki, że później bardzo ciężko się ogarnąć. Przynajmniej w moim przypadku. Szczęście, że film obejrzałem w samym środku wolnych od nauki zimowych serii i mam jeszcze kilka dni na powrót do szarej rzeczywistości (we wtorek zamierzam udać się do kina jeszcze raz).

ocenił(a) film na 10
_Morwena_

Wiesz co...to co napisałaś jest świetne...oglądałem 2 razy film i od
ostatniego seansy minął już ponad tydzień,a po Twoim tekście znowu się
wszystko taj jakby nasiliło...tak jakbym dopiero co z kina wyszedł...
Ciekawie to napisałaś, podoba mi się ;)

Pozdrawiam serdecznie!

użytkownik usunięty
Stackhouse

Emo-blog jakiś ?

taaaa... to było bardzo zabawne....

ocenił(a) film na 6
_Morwena_

Jak ty wszystko tak przeżywasz to aż strach siedzieć obok ciebie w kinie. Mam nadzieje że nigdy nikogo nie skrzywdziłeś, dlatego że jadł "za głośno". Uuuuuuuuuspokój się.

ocenił(a) film na 9
Drimek

Doskonale rozumiem autorkę tekstów. Kino jest po to, by rozkoszować się filmem, nie jedzeniem. Pochrupać zawsze można w domowym zaciszu.

ocenił(a) film na 6
sprite9

No rozumiem że jak ktoś mlaska i beka to może to być nie znośne, ale spokojne żucie popcornu raczej nikomu nie powinno przeszkadzać. Chyba że masz tak wyczulony słuch że uszy cię bolą od najmniejszego szmeru.

ocenił(a) film na 9
Drimek

Oczywiście, że nie powinno przeszkadzać. Odsyłam do mojego komentarza niżej.

ocenił(a) film na 9
Drimek

Zresztą wspominałem o chrupaniu. Popcornu się nie chrupie (raczej), można więc się domyślać, że chodzi mi o inny rodzaj żywności. ;)

ocenił(a) film na 7
_Morwena_

Dobry tekst. Podoba mi się styl. Nie będę ci marudzić, że za bardzo się wczuwasz, bo przecież to miało taki być... takie trochę nawiedzone ;)

Ale...

"Sala kinowa paradoksalnie przypomina mi Pandorę, tą zniszczoną Pandorę. Kubki po coca-coli - te puste, jak i niedopite, popcorn na siedzeniach"
No tak...
Ja osobiście nie mam nic przeciw piciu/jedzeniu w kinie. Sam z resztą lubię przekąsić coś podczas seansu... jednakże jeść to jedno, a jeść jak świnia to drugie ;)

"Proponowałabym ustawić na wejściu jakieś urządzenie mierzące poziom inteligencji oraz kultury osobistej"
Kultury tak, intelignecji nie... bo człowiek inteligentny nie znaczy kulturalny/miły.

PS

Avatara uważam za taką bajkę z morałem i fajnymi efektami, która (niestety) bez 3D traci swój urok, bo fabułą raczej nie imponuje... i tak ekologia jednak trochę razi...
Film nie trafił w mój gust podobnie jak Titanic. Zachwytu nie rozumiem i od Camerona stanowczo wolę: Aliens i Terminatory :D

ocenił(a) film na 9
Znawca_

> Ja osobiście nie mam nic przeciw piciu/jedzeniu
> w kinie. Sam z resztą lubię przekąsić coś podczas
> seansu... jednakże jeść to jedno, a jeść jak świnia
> to >drugie ;)

Otóż to. Co innego jak ktoś przez większą część filmu szeleszcze paczką chrupiących "naczosów", a co innego jak stosunkowo kulturalnie spożywa spreparowaną na potrzeby kina żywność, jaką jest popcorn. Co innego jak irytująco dla otoczenia siorbie słomką od Coca-Coli, co innego jak raz na jakiś czas przepłucze gardziołko dwoma-trzema łykami wody/soku.

Znawca_

"Kultury tak, intelignecji nie... bo człowiek inteligentny nie znaczy kulturalny/miły."

Fakt, wszak można być inteligentnym chamem, który z jakimkolwiek pojęciem "kultury" nie ma nic wspólnego. Chociaż obserwując niektóre jednostki nie można wykluczyć, że poziom inteligencji ma jednak znaczący wpływ na ich postępowanie...

Co zaś tyczy się tematu spożywania czegolwiek na sali kinowej, to ja rozumiem, że może to się odbywać w kulturalny sposób i jest mnóstwo osób, które przestrzega pewnych podstawowych zasad podczas zaspokajania swoich potrzeb, nie przeszkadzając przy tym innym. Ok. Tylko, że... Istnieją również tacy, którzy nie jedzą, lecz za przeproszeniem "żrą" i idąc do kina trzeba liczyć się z tym, że istnieje ryzyko "zaszczytnego" zajmowania miejsca u boku jednego z takich to właśnie osobników, co jest postrzegane przeze mnie co najmniej za "niefajne", tudzież mało komfortowe czyt. cholernie irytujące. Dlatego uważam, że rozgraniczenie seansów na te dla oglądających oraz te dla oglądających i przy okazji konsumujących, byłoby dobrym rozwiązaniem tego problemu.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
_Morwena_

Recenzja fragmentami równie piękna jak Pandora:)
Mnie najbardziej urzekł fragment o dzieciach marzących o tym, żeby dotknąć tęczy...
Pozdrawiam Cię, Istoto o pięknym wnętrzu...:)

_Morwena_

Co ja bym zrobił żeby śnić o pandorze i Neytiri. Niestety takich snów nie mam więc muszę chodzić regularnie do kina na kolejne seanse.