7,4 822 tys. ocen
7,4 10 1 822182
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Jak w tytule.
Zabierałem się za ten film trzy razy. W końcu go obejrzałem, ale i tek musiałem zrobić sobie co
najmniej dwie przerwy.
Nie ukrywam że byłem negatywnie nastawiony do tego obrazu od momentu jego wyświetlenia w
kinie. Dlaczego? Bo jakkolwiek lubię czasem obejrzeć coś widowiskowego i wizualnie
odstrzelonego z fanfarami to Avatar zbrzydł mi już całą nagonką jaka miała miejsce przed jego
pierwszą projekcją - Jak film nazywa się kultowym i trąbi się przez dwa lata o tym że taki film jest
właśnie kręcony, szansa na to, że ten się takim stanie jest marna, a wręcz komiczna... Nie dziwię
się, że zarobił najwięcej w historii, bo jeśli ktoś nam wmawia, że to jest dobre mimo że to jeszcze
nie powstało to "każdy" chce to zobaczyć...
Tak więc to że ten film tyle zarobił to sukces PR-u i speców od marketingu a nie zasługa samego
filmu, bo zanim ktokolwiek go zobaczył, to film miał status kultowego.
Teraz wyjaśnię dlaczego ten film na taki status nie ma prawa zasługiwać.
1. Historia.
Dziwię się Cameronowi, że chełpi się na lewo i prawo, że ten pomysł siedział w nim od
kilkunastu lat i dopiero teraz mógł go zrealizować. Czemu? Bo historia jest banalna jak
Abecadło. Każdy kto w sztuce filmowej trochę siedzi, zapewne zrywa boki i przestaje pana
Camerona traktować poważnie.
Motyw (pomysł) kolonizacji, wchodzenia w inną kulturę znany jest od lat - choćby Star Trek, który
na tym się w dużej mierze opierał. Zdobywanie bezcennych surowców? - To podsunęła nam
DIuNA wiele lat temu, a również głupiutki Superman i wiele innych filmów, które działały w drugą
stronę - to My byliśmy najeżdżani przez kosmitów bo mieliśmy to, czego im zabrakło...
No i w tym temacie cała nowatorskość pada...
2. AVATAR.
To też pomysł już na dziś wyświechtany i tłumaczenie pana Camerona, że gdy to wymyślił, nie
było jeszcze podobnego filmu, jest z goła nędzne. Oaco chodzi: Ktoś mnie reprezentuje w świcie
rzeczywistym, a ja sobie leżę i myślą steruję...
W tym samym roku co avatar wyszli Surogaci z Willisem i ponoć nie ma mowy o kradzieży
pomysłu, bo Pan Cameron strzegł pilnie sekretu swej fabuły. Ale wcześniej był Matrix, który na
tym bazował i sporo innych filmów, książek opowiadań (P.Dicka np), które mówiły o zewnętrznej
kontroli... Co w tym nowatorskiego? NIC.
Sam tytuł filmu wydaje się śmieszny i sugerujący dla kogo to kino jest przeznaczone - awatar,
czyli obrazek, który mnie reprezentuje w świecie internetu. Jednym zdaniem sam internet był dla
pana Camerona inspiracją i nawet tytuł i ideologia "awatara" została przez niego niejako
zerżnięta na potrzeby własnej fabuły... Ale to dalej ponoć nowatorskie i odkrywcze...
3. Przesłanie filmu.
Śmieszą mnie wypowiedzi, że film jest głęboki, ma drugie dno, niesie przesłanie...
Od kilku pokoleń powstawały takie filmy jak choćby GORYLE WE MGLE (tam, z genialną Panią
Weaver), INSTYNKT z Hopkinsem czy choćby BOGOWIE MuSZĄ BYĆ SZALENI gdzie pieje się na
temat tego, że ingerencja "dzisiejszego" człowieka w nieznaną kulturę i życie przeważnie niesie
ze sobą klęskę i szkodę dla tej kultury...
W tomie CZTERY RÓŻE DLA LuCIENNE Roland Topor w krótkim opowiadaniu opisał zagładę
ludu, który na obcej planecie człowiek chciał "wyzwolić" z jarzma ich "niewiedzy" - odcinając
mieszkańców planety od klatek, które ich więziły - z tym prostym finałem, że te klatki były częścią
ich ciał i odcinając ich, odkrywcy zadali tubylcom śmierć - Brzmi podobnie?
Opowiadanie Topora pochodzi z lat 80 lub 70 - nie chce mi się obecnie sprawdzać...
4. Fabuła.
po 20 minutach projekcji wiadomo jak film się skończy. No nie jest tak?
On się zakocha, Źli ludzie Doprowadzą do tego, że on się zbuntuje i będzie jednym z nich... A
wszyscy, którym kibicujemy i tak będą wygrani i szczęśliwi... W tym punkcie nawet mi się nie chce
pisać ani podawać przykładów, bo to najsłabsza część tego filmu... Sztampa niemal na miarę
Niewolnicy Isaury - fani filmu niech doczytają o co chodzi...
5. Efekty specjalne.
Jak czytam ile pieniędzy wydano na ten film to jest to dla mnie jedno wielkie nieporozumienie!
Mam wrażenie, że najwięcej pieniędzy poszło na animację żywych aktorów, którzy mieli być
podobni do awatarów swych - po co ? I tak wszystko wygląda jak animacja komputerowa.
Zwracałem na to szczególną uwagę bo w końcu ten film miał być rewolucją w efektach
specjalnych.
tego typu zabieg znacznie lepiej wypadł w filmie PRZEZ CIEMNE ZWIERCIADŁO, gdzie nikt nie
próbował się silić na udawanie rzeczywistości, a był to czysto zabieg artystyczny...
W Avatarze, wszystko jest sztuczne - najgorzej wypada mimika głównych bohaterów...
Przeszliśmy przez Parki Jurajskie, Matrixy, Władców Pierścieni, które wizualnie oszałamiają a
AVATAR? Mógłby oszałamiać gdyby nie znajomość poprzedników i świadomość ile się na to coś
wydało.... DYSTRYKT 9 miał dla mnie doskonałe efekty specjalne, któymi nikt się nie chwalił - nic
nie wyglądało na animację komputerową. A Avatar? - To taki komputerowy, kiczowaty obrazek, w
którym bardzo raziło mnie to, że oglądam animację podczas gdy spodziewałem się filmu...
Animacyjnie dla mnie lepiej wypada cała seria o Shreku, jak i Final Fantasy... Niestety
PODSuMOWANIE:
Niestety ten film jest dla mnie wciąż produktem czysto marketingowym. Gadanie o nim na kilka
lat przed tym jak powstał - to samo robi się z jego kolejnymi częściami... Świetny produkt PR-
owski, ale poza tym niestety bida z nędzą... Szkoda w tym wszytkim Camerona, który jest bardzo
dobrym reżyserem co udowodnił Terminatorem, GŁĘBIĄ (przede wszystkim!) i Terminatorem 2,
ale to co teraz robi to jedynie skok na kasę a talent swój niestety grzebie w popelinie, która woła
o pomstę do nieba...
Pozdrawiam.