Tak jak w temacie. Zaznaczam ze nie mam zamiaru nikogo obrażać.
O gustach się nie dyskutuje, lecz... Po prostu współczuję ludziom którzy nie poczuli tej magii, czaru i piękna filmu. Dla wielu osób był to wyciskacz łez, nie kryli wielkich wzruszeń, dla innych emocje były tak silne że podskoczyło im ciśnienie (jeden przypadek zgonu).
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Film został tak skonstruwoany by je wywołać na widzach. jednak nie podziała na każdego.
Dla wielu to tylko papka efektów i ekologicznej ściemy. Daltego niesety współczuję że nie poczuli tego co inni. Dałem się porwać niczym kilkunastletni chłopiec na Gwiezdnych Wojnach. Chodziłem na różne filmy, w tym ambitne. Zadawały pytania an bardzo długo ale nie miały czaru jaki ma Avatar. kilkanaście lat nie czułem tekiej ekstazy w kinie. Może ktoś z tych krytyków podejdzie jeszcze do filmu na luzie, swodobnie, wyłączy komórki szukajace jakiś wielkich intryg i pozwoli się porwać czarowi.
Film zasługuje na oscary i zapis jako kultowy w historii kinematografii.
Spadnie ponieważ ludzie są bardzo podatni na prowokacje...
Film bardzo mi się podobał choć podeszłem do niego sceptycznie. Oglądałem go wczoraj rano i dalej nie moge o nim przestać myśleć. Wciągneła mnie natura i piękno tego filmu. Ten film pokazuje goszką prawde o naszym gatunku...Pozdrawiam
Nie chodzi o samą podatnosć na prowokacje, lecz fakt że pewien troll regularnie, niemalże codziennie podbija najgłupsze tematy na górę wklejając jeden tekst.
Nie rozumiem jak ktoś może mówić, że nie podobał mu się Avatar.
Już od dawna chciałam go zobaczyć, poszłam dziś.
Sala była prawie w całości pełna, nikt nawet nie wychodził do toalet podczas seansu, chociaż film był dość długi. Kiedy się skończył niektórzy ludzie płakali. Ja sama miałam rumieńce i uśmiech od ucha do ucha.
Film jest nieziemski, cudowny i genialny. Aż nie chciało się wychodzić z sali!
Choć jestem facetem i mam 20 dychy na karku to też już mi się w oku kręciło. Gdy ja byłem w kinie to niestety przedemną siędziały cztery dziewczyny które najwyrażniej chciały porzucać popkornem. Ciągle łaziły do toalety i mi zasłaniały:]
JA na seansie mialem dziwny przypadek: siedzial obok mnie gosc, mlody. Cuchnelo od niego papierochami, co raz spogladal na swoja komorke wlaczajac jej obezwladniajace oswietlenie. Czasem nawet calych kilka siedzen drzalo od jego nerwowych przytupywan, a z w koncu (chyba po godzinie) zebral sie i wyszedl z sali na amen. Zaznacze, ze byla z rodzina lub znajomymi. Nie chcialem sobie psuc seansu, wiec gdyby mnie film nie wciagnal, dawno bym mu zwrocil uwage, ale... tak jest z niektorymi - ida na cos, co w gruncie rzeczy wcale ich nie interesuje :)
A co tu współczuć? Oni jeszcze do tego dorosną. Większość krytykujących to świży studenci którzy myślą ze pozjadali wszystkie rozumy. Prawie nie ma tak ostrej krytyki wśród osób powyzej 25 lat. Starci potrafią docenić ten film i przyjąć go z wielkim ciepłem. Nie każdy film ma być ambitny i intrygujacy. Ci yntelygenci nie potrafią tego zrozumieć.
Błagam Cię, zaczynasz tu tworzyć mit, że wszyscy w wieku 19-25 lat są niedojrzali. Jest to z Twojej strony czysta ignorancja i niemożność uświadomienia sobie tego, że są gusta i guściki. Odbiór filmu jest sprawą indywidualnej wrażliwości, czy jeśli nie przypadł mi do gustu tak jak Tobie, nie mam prawa go skrytykować? A może uważasz, że za 10 lat nagle oświeci mnie jaki ten film był genialny? Jest jakaś taka magiczna granica? 30? A może wraz z 40-tymi urodzinami nagle wytwarza się w naszym mózgu specjalny obszar odpowiedzialny za odpowiedni odbiór Avatara?W to wątpie tym bardziej, że za 10 czy 20 lat zdążę obejrzeć jeszcze więcej filmów, które będą lepsze od Avatara.
Co do "yntelygentów" - masz jakiś kompleks?
Nie chodzi za pewne o wszystkich w tym wieku lecz fakt że w przedziale wiekowym 19-25 znajdzie się wiecej takich buntowników, indysidualistów, chcących się pokazać niż w wieku powyzej 25 lat. Wiem jak było wokół mnie gdy sam byłem studentem i jak się zachowywali moi rówieśnicy a jak zachwoują się teraz w wieku 30.
I niestety w większości stajemy się realistmi. Zresztą po wpisach na moim temacie stwierdziłem ,że "młodzi" źle odbierają "starych" marzycieli.
Jak przed laty pewien generał powiedział o pewnym wielkim królu i wodzu:
''marzyciele są ciężarem dla ludzkości''.
Po wyjściu z kina po seansie Avatara i rozglądając się wokół można aż nadto to odczuć. :)
Jak przed laty pewien generał powiedział o pewnym wielkim królu i wodzu:
''marzyciele są ciężarem dla ludzkości''.
Po wyjściu z kina po seansie Avatara i rozglądając się wokół można aż nadto to odczuć. :)
Im nawet nie ma co współczuć. Większość tutaj piszących to trolle bez uczuć, o niskiej inteligencji.
A ja współczuję tobie bo współczujesz wszystkim, których film nie oczarował. Avatar mi się oczywiście podobał, ale nie będę nikogo do polubienia filmu przekonywał, bo jest to niemożliwe (i jednocześnie imbecylne, debilne, idiotyczne, kretyńskie). Obydwie strony konfliktu to jedna wielka żałość. Próbują się nawzajem przekonać kto ma rację. Bezskutecznie. Dobre filmy zawsze dzielą ludzi na wielbicieli i antyfanów. To wszystko.