Czy ja wiem... Na D9 byłem w kinie i nawet tam nie zrobił na mnie zbytnio wrażenia, Avatar już prędzej choć arcydziełem też nie jest
ogólnie nie lubię Sci-Fi , ale po obejrzeniu dystrykt zmieniłem zdanie, poprostu genialny film
Mój ulubiony cytat:
"Z resztą to jest typowa taktyka manypakiao7, zauważa że ktoś ma fajny avatar i go sobie kroi, przy okazji rozprawiając cały czas o tym jak ważna jest oryginalność i nazywając innych hipokrytami"
Oryginalność w kinematografii jest bardzo ważna, zwłaszcza, że współczesne kino cierpi ostatnio na brak pomysłów a zdecydowana większość obrazów, która trafia do kin to remejki lub produkcje poruszające tematy znane już z dziesiątek wcześniejszych filmów.
Ale co ty chcesz oryginalnego w tych czasach? Wychodzi może jedna w miarę oryginalna produkcja rocznie. W tym roku to może tylko Sucker Punch był w miarę oryginalny.
Oryginalny nie znaczy od razu super, łał. A Sucker Punch to na prawde dobry film, myślałem że będzie lipny jak paczka draży po pierwszym "tańcu" Babedoll, ale się pomyliłem
ważne że 2000 roku powstał super oryginalna produkcja
po za tym w 2009 był dwie oryginalne produkcje - Bękarty wojny i Dystrykt
Sucker Punch - czy aby na pewno taki oryginalny? trochę zajeżdżał Labiryntem fauna
Nie aż tak znowu zajeżdżał Labiryntem. Bardziej to hołd dla Gier Video wizualnie z ciekawą fabułą ale trochę gorszy od Scotta Pilgrima.
jednak film mnie trochę rozczarował, przede wszystkim zbyt widowiskowy i schematyczny a i zakończenie z przekazem też mnie nie przekonało
Nie wiem czy ty myślisz że reżyserzy i scenarzyści mają swój kontrwywiad i non-stop kradną sobie nawzajem pomysły, śmieszne troche
A więc to że pewne elementy w filmach się powtarzają (to normalne), nie ma nic do wartości filmu
Skradzione avatary (praktycznie widziałem już cie z kilkoma i ŻADEN nie był twój) są tego potwierdzeniem
Moim zdaniem Dystrykt 9 otarł się o arcydzieło (dałem 10, ale normalnie postawiłbym 9,5), no po prostu miał wszystko, co dobry film powinien mieć. Avatar za to miał tylko efekty.
Aktorstwo, muzyka, efekty, fabuła, klimat. Wszystko, ten film miał wszystko co powinien mieć dobry film. No i na dodatek przesłanie o którym mówisz.
Jeśli wolisz Dystrykt... O Avatarze też można powiedzieć że miał jakieś tam przesłanie
To trochę inne filmy, ale jednak nie tak do końca.
A co do mojego zdania to ''Avatar'' dla mnie tylko niezły, ''Dystrykt 9'' u mnie aż 9.
U mnie Avatar ma 9 z jednej prostej przyczyny. Oglądając go, znowu poczułem się jak dzieciak i przypomniałem sobie czasy gdy oglądałem (a raczej zajeżdżałem) Gwiezdne Wojny na VHS. Był to rok bodajże '89 a ja miałem całe 8 lat. To wystarczyło. I pal licho wtórność, aktorstwo itp. Niech żyje radość z oglądania filmów.
O - to, to. U mnie wrażenia były podobne. Olać tych wszystich snobów, którzy nagle się poczuli znawcami kina tylko dlatego, bo dostrzegli, że fabuła Avatara jest schematyczna.
Ale nagle jest cała masa "transcendentów", którzy chcą głosić jakieś "prawdy objawione", a film był po prostu dla ludzi, żeby miło spędzić czas bez jakiś pseudo - filozoficznego bełkotu... Miało być kolorowo, dynamicznie, prosto i z dozą uczucia - ciekawe, dlaczego ludzie się tego wstydzą?
Avatar jest zbyt przesłodzony przede wszystkim. I gdyby nie efekty w 3D jego ocena byłaby dużo niższa. Ot taka bajeczka, nieco infantylna, ale do obejrzenia.
Dystrykt jest już bardziej ambitny, np. poruszana kwestia apartheidu, ale to już może być zbyt trudne do ogarnięcia dla młodszych widzów.