Obejrzałem wczoraj, przespałem się i w nowym dniu stwierdzam, że ten film to zupełne rozczarowanie. Oczywiście tylko dlatego, że wcześniejsze ohy i achy przesadnie rozbudziły apetyt.
Di Caprio drętwy, przesłuchanie przed komisją senacką żałosne, jego zmagania o firmę, o nowe konstrukcje nieprzekonywające, nudy Panie ...
A i tak pokazał najciekawszą postać - Gladriela; kurcze, przecież ona jest "nieładną" aktorką, co do gry, w tym filmie kompletnie nic,
pozostając przy Śródziemiu - epizodziki Holma nijakie, patrząc na niego widziałem po prostu Bilba, nikogo więcej,
żeby już skończyć - muzyka Shore bez rozmachu
Inni - niezły Reilly, Alda.
Ale przede wszystkim film nieciekawy, beznamiętnie toczona opowieść o obcych ludziach, może która kucharka czy praczka przesiedzi cały film pełna emocji. Ja kilka razy broniłem się przed zaśnięciem.