Dobro wylewa się z niego wręcz litrami. Szkoda niestety, iż niosąc religijne prawdy, reżyser zapomniał by zadbać o artystyczny poziom tego dzieła. Ja na prawdę nie chce tym komentarzem nikogo obrażać, ale "Bóg nie umarł" jest na miernym poziomie realizacyjnym. Tendencyjny do bólu scenariusz, nie najlepsze aktorstwo, ujęcia jak z teledysków lat 90 i do tego fanatyczne podejście twórcy do wiary. Tak fanatyczne, iż uderzające nie tylko w ateistów (wszyscy są przedstawieni jako najnieszczęśliwsze istoty na ziemi), ale również inne religie. Rozbawił mnie zresztą symbol jakim posłużył się reżyser by o tym opowiedzieć: muzułmanin zatrzymał się samochodem na miejscu dla niepełnosprawnych. Parkowanie w złym miejscu = wybór złego Boga? Nieźle.

Kiczowatych scen jest tu nieskończenie wiele. Czy jeśli ktoś robi film o Bogu, nie musi przykładać się do formy, bo liczy się jedynie przesłanie zgodne z poglądami widzów? Nie potrafię zaakceptować takiego stanu rzeczy. Stąd moja ocena.