Bądźmy uczciwi... to takie trochę naiwne kino, dobre dla NAS chrześcijan ale dla człowieka, który
jest anty to taki film jest miejscami śmieszny. Trzeba wiecej sprytu przy pisaniu takich scenariuszy..
trafnie ujęte, mam podobne spostrzeżenia, a nawet uważam, że jak dla mnie (osoby wierzącej), to podejście do tematu trochę jak w podstawówce, postać wykładowcy też cienko argumentowana, zatwardziały ateista, bo stracił matkę (a przecież wiele osób to spotyka), po czym boi się kary na sądzie ostatecznym i się nagle nawraca (?) na 5 sekund przed zgonem