Bóg nie umarł

God's Not Dead
2014
6,3 51 tys. ocen
6,3 10 1 50769
2,7 11 krytyków
Bóg nie umarł
powrót do forum filmu Bóg nie umarł

<Źródło:http://www.filmweb.pl/film/B%C3%B3g+nie+umar%C5%82-2014-684049>
Drogie internety. Piszę, bo chciałbym zbesztać recenzję filmu "Bóg nie umarł", która napełniła mnie niesmakiem, czego pełnię uświadomiłem sobie dopiero po seansie. Krótki ten tekst, napisany przez niejakiego Piotra Czerkawskiego (nazywanego dalej jowialnie Piotrkiem) jest nierzetelny i nieobiektywny, a wyłączny jego cel to maksymalne zniechęcenie czytelnika do obejrzenia filmu.

Ponieważ to jest dosyć oczywiste, że taki temat będzie recenzenta filmwebu palił w przełyk, starałem się czytając recenzję skupić głównie na stronie technicznej (wiadomo, niski budżet, mało doświadczeni autorzy i aktorzy), żeby móc się dowiedzieć, czy ten film w ogóle da się oglądać. "Niską jakość" filmu ma być uzasadniona tym, że Kevin Sorbo, gwiazdor telewizyjny niskich lotów, który grał niegdyś Herkulesa, czego Piotrek nie omieszkał wspomnieć, miał się bardzo spocić odgrywając rolę, uwaga, profesora. W rzeczywistości postać ta została zagrana przez niego bardzo dobrze i w sposób niewywołujący wątpliwości. Mnie osobiści kojarzył się aparycją i grą z R. Downeyem Jr. z Iron Mana i powtarzam, że wykonał swoją pracę na bardzo dobrym poziomie. Co prawda film zbliża się w stronę paradokumentu, kidy wypowiadają się prawdziwi ludzie (sprzedawca wabików i zespół christ-rockowy), ale reszta aktorów bardzo dobrze wywiązała się ze swojego zadania (rozpacz Amy elegancka, czy babcia z Alzheimerem). "God's not dead" jest nakręcony i udźwiękowiony na absolutnie hollywoodzkim poziomie. Szczególnie spodobały mi się te sceny (jest ich w filmie kilka): wyciszone, pełne słońca ujęcia z delikatną muzyką opartą o długie eteryczne dźwięki, ambient podobny charakterem do muzyki z "Monsters". Gdyby ktoś chciał wiedzieć przed seansem, bez wątpliwości da się oglądać "Bóg nie umarł" przyjemnie i bez bólu szczęki.

Kolejnym zarzutem jest chaos w scenariuszu. W świecie, gdzie recenzenci narzekają na płytkie i jednowymiarowe fabuły, śledzenie skończonej ilości wątków w omawianym filmie pozostaje poza możliwościami Piotrka, co stwarza podejrzenie, że nie oglądał go na trzeźwo. Tak naprawdę wszystko tu jest nie tylko logiczne, ale i dość proste, zazębia się i rozwiązuje jak należy.
Chciałoby się rzec, żadnej filozofii, ale skoro jest ona przewodnim motywem filmu - ilość potu, jaką Piotrek wylał, żeby spiętrzyć smętne i mało imponujące zarzuty do absurdalnych rozmiarów, musiała być przepotężna. Owszem, postacie są nakreślone grubo kresko, ateista wredny w sposób przekraczający realne zachowanie profesora na uczelni (chociaż możliwe w Polsce, gdzie na każdym kroku są pozostałości po komunie nie do ruszenia) i nieskazitelny główny bohater, ale nie zapominajmy, że to film fabularny z ewangelizacyjnym przesłaniem (nie propagandowy, Piotrku), a nie kolejna księga Biblii. Główne punkty przesłania filmu są bardzo proste i wydaje mi się, że naprawdę ciężko z nimi dyskutować:

1. Nie da się udowodnić, że Boga nie ma, tak samo jak tego, że jest.
2. Każdy ma prawo wierzyć w to, co chce i nikt nie ma prawa go za to szykanować.

Kiedy już się przejdzie za te, dla wielu betonogłowych ateistów nie do przejścia, stwierdzenia, można odnaleźć bonus:

3. A my wierzymy w istnienie Boga, osobowego Stwórcy, który jest Miłością. Wierzymy, że Jego obecność nadaje sens życiu człowieka, a przyjęcie z wiarą i miłością daje szczęście i nadzieję. PS. Wszyscy mile widziani.

Bo wbrew Piotrkowej ironii chrześcijanie są prześladowani w zlaicyzowanej przestrzeni publicznej krajów rozwiniętych (przez ateistów) i paleni żywcem w zaciszu swojego domu w krajach trzeciego świata, które generalnie mamy w dúpie (przez hinduistów czy muzułman).

Ostatnia dogłębnie durna rzecz - "dobry ateista to martwy ateista". Piotrku. Było tyle nie pić. Śmierć profesora nie jest karą od Boga ani od reżysera za bycie złym ateistą. Przecież on był już prawie nawrócony, czekało go długie i piękne chrześcijańskie życie u boku długonogiej i długogębej babeczki, gdzie tu sens, gdzie tu logika? Jego śmierć była wynikiem tego, że inny człowiek nie zatrzymał się na czerwonym świetle, gdyż, być może, podobnie jak Piotrek, za dużo wypił. "Pan mówi: Nie chcę śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie [wieczne]". Mówiąc powoli i wyraźnie, on i tak by zginął w tym miejcu, ale dostał od Boga łaskę, którą było kilka chwil na podjęcie decyzji o nawróceniu. Nawiasem mówiąc jeżeli ktoś wie o co chodzi to ta scena jest bardzo wzruszająca, a ja nie należę do łatwo wzruszających, ostatnio tak miałem na Pacific Rim.

Podsumowując, odrażającą, tendencyjną i złośliwą recenzję wysmarował nam ten urwis Piotrek. Mówi też o tym rozbieżność w ocenach, 1/10 w stosunku do 6,9/10 użytkowników (w czym jest zapewne sporo jedynek od jemu podobnych cywilnych urwisów).

Polecam film "Bóg nie umarł", bo to przyjemny film z dobrym przesłaniem. Idźcie do kina a jak jesteś biednym kołodziejem to sciągnij z torrentów bro.
Pozdro dla kumatych