Widze ze wiekszosc tematow o tym filmie jest w stylu: ale gowno/porazka/tragedia. Hm.. gusta sa rozne i sie o nich nie dyskutuje. Film ten jest przeznaczony tak samo jak i "house of 1000 corpses" dla waskiego grona odbiorcow. Rob wiedzial co robi i dla kogo. Wg mnei "devils rejects" jest rewelacyjny. W swietny sposob ukazana jest rodzinka Fireflyow, ich perwersje, tok myslenia. Wsyzstkie postacie w tym filmie sa bardzo wyraziste (chodziasz wg mnie Wydell troche prezsadzal na poczatku, lecz pod koniec filmu swietenie wrecz ukazal swoja druga nature), gra aktorow jest bardzo dobra (zwlaszcza genialny Bill Moesely oraz Sid Heig). Co do koncowki o ktora sie tyle osob "rzuca". Wedlug mnie jest genialna. Byc moze odtworcza, ale genialna. Rob pokaazal Babe, Spauldinga oraz Otisa jako cierpiacych ludzi, majacych pradopodobnie dosc wyzstkiego (zwlaszcza Bill Moseley zagral tutaj swietnie). A piosenka freebird wykonana przez lynyrd skynyrd poprostu swietnie tutaj pasuje, zwlaszcza slowa "Lord knows i cant change" kiedy rodzinka rusza przed siebie strezlajac do policjantow. Jak dla mnie jest to najlepszy film wydany w 2005 roku.
Zgadzam się ze wszystkim oprócz ostatniego zdania :) Popieram w całej rozciągłości, zwłaszcza "Rob wiedzial co robi i dla kogo."