Dawno się tak nie wynudziłem w kinie. Ile jeszcze można zrobić filmów w konwencji Pulp-Fiction, jadąc ciągle na tym samym schemacie ? Trudno było na tym wysiedzieć nawet mimo kilku browarów :)
Sam film jako całość jest żenujący, tak naprawdę dobre w tym filmie jest zaledwie kilka scen, gagów, ujęć czy dialogów, które niestety nie tworzą całości składającej się na arcydzieło i dzielą je długie przestoje nudy, w których człowiek czeka aż zdarzy się coś ciekawego.
Jedyną bardzo ciekawym fragmentem filmu była scena w piwnicy z Wilhelmem i grą w karty. To było naprawdę małe arcydzieło z ciekawymi dialogami i w dodatku zabawne. Z cyklu śmieszne fragmenty filmu na uwagę zasługuje też scena z "Włochami". Co do ciekawych ujęć to tutaj są te dwa ujęcia z perspektywy ofiar przy wycinaniu swastyk na czole. Reszta to mniejsza lub większa nuda, bezensowna przemoc pod jakimś żenującym i pretensjonalnym pretekstem. . .
Aczkolwiek pomysł mimo wszystko miał potencjał. Zabrakło chyba pozorów realizmu, które przykryła gruba warstwa absurdu. Tego za co kocham Pulp-fiction. Pulp-fiction było absurdalne, ale przecież nie było tam nic czego nie można byłoby zarzucić realnemu światu. To wszystko mogło się w gruncie rzeczy zdarzyć w rzeczywistosci. Z kolei w Bękartach wojny czegoś takiego nie ma. Zamiast spójnego i genialnego arcydzieła, dostajemy w pełni komercyjną papkę dla mało wymagającej widowni, która ku mojemu zażenowaniu zaczęła klaskać po pojawieniu się napisów końcowych - co to k. . . w samolocie już im nie wystarcza ? :D
Jak już wspomnialem, film mial potencjał. Wydaje mi się, że zabrakło po pierwsze, odrobiny realizmu. . . tak aby realizm mieszał się a absurdem, który w ten sposób nabrałby właśnie pozorów realizmu. Może należało np. nakręcić jako osobny rozdział, ultrarealistyczną scenę z frontu (najlepiej wschodniego) ze snajperem w roli głównej. . . może należało pokazać jakąś scenę z desanty w Normandii z bękartami wojny w roli głównej i tak realistyczna scena z oszałąmiającymi efektami specjalnymi, pozwoliłaby na wprowadzenie bohaterów do akcji, przeniknięcie przez niemieckie linie i płynne rozpoczęcie absurdalnej częsci filmu ze skalpowaniem i wycinaniem swastyk itd. . . można by przy okazji pokazać jakieś pododziały niemieckich liniowych dywizji SS. . . sama walka dałaby okazję do wielu świetnych scen. ALe to są dywagacje. . .
Wg mnie ten film to nudna papka. Co prawda oczekiwałem papki, ale nie nudnej. . .
Dobrym zabiegiem na rzecz realizmu była rezygnacja z angielskiego, ale to niestety za mało. A niezłe aktorstwo nie ratuje słabego scenariusza.
W całej kaszanie rodem z Hollywood "Bękarty wojny" to perełka błyszcząca w błocku. Nudna może być właśnie dla miłośników owej kaszany, choć jak łatwo zauważyć "Bękarty wojny" podobają się zarówno pospolitym zjadaczom popcornu jak i bardziej wyrafinowanym widzom, bo to po prostu świetny film.
tego typu posty i ocena spada. bardzo łatwo jest wpłynąć na ludzka psychikę i wywrzeć na neij zmianę oceny :D