ROZDZIAŁ I: PEWNEGO RAZU...PRZY STOLE (1941).
W nim hitlerowiec i francuski hodowca krów mlecznych przez 20 min. rozmawiają przy stole, najpierw po francusku, a następnie po angielsku.
ROZDZIAŁ II: TRZY LATA BĘKARTÓW WOJNY W 16 MIN. ...BEZ STOŁÓW (W WIĘKSZOŚCI)
W nim amerykański porucznik rozmawia ze swoim nowo sformowanym 8-osobowym żydowsko-amerykańskim oddziałem komandosów. Obecności stołów nie stwierdzono. Następuje cięcie i trzyletni skok w czasie do Adolfa Hitlera. Wścieka się on na nieudolne poczynania swoich ludzi wobec "Bękartów Wojny". Hitler ma stół. Następnie poprzez retrospekcję wracamy do "Bękartów Wojny". Ponownie wyraźnie dostrzegamy nieobecność stołu.
ROZDZIAŁ III: NIEMIECKA NOC W PARYŻU....ROZMOWY...PRZY STOLE.
W nim Żydówce, która w rozdziale pierwszym uciekła spod stołu, jakoś udało się zostać właścicielką kina. Żydówka rozmawia przy stoliku barowym z aktorem. Później Żydówka, Aktor, Joseph Goebbels i tłumacz rozmawiają przy stole w restauracji. Aktor i Goebbels mówią po niemiecku, Tłumacz tłumaczy z niemieckiego na francuski. Żydówka odpowiada po francusku. Tłumacz tłumaczy z francuskiego na niemiecki. Goebbels postanawia, że premiera filmu odbędzie się w kinie Żydówki. Aktor i Goebbels wychodzą. Hitlerowiec (ten który w rozdziale I przez 20 min. rozmawiał przy stole z hodowcą krów mlecznych) przybywa. Rozmawia przy stole z Żydówką. Wychodzi. Żydówka załamuje się; emocje związane ze spędzaniem tak długiego czasu na rozmowach przy stole biorą górę.
ROZDZIAŁ IV: OPERACJA "ROZMOWA PRZY STOLE".
W nim Austin Powers wysyła angielskiego oficera, aby ten mógł dołączyć do Bękartów Wojny i Aktorki w misji rozmawiania z Niemcami w przy stole w tawernie. Po 21 minutowej rozmowie przy stole, wszyscy do siebie strzelają. Aktorka przeżywa, jednak kolejne 5 min. leży na stole i gada.
ROZDZIAŁ V. ZEMSTA WIELKIEGO STOŁU.
W nim Bękarty postanawiają kontynuować misję, rozmawiając po włosku i wysadzając kino. Hitlerowiec zabiera Aktorkę do małego pokoju, gdzie rozmawiają przy stole. But, który został odnaleziony pod stołem w tawernie pasuje do jej stóp, więc Nazista ją zabija. Następnie zabiera on dwóch Bękartów do dużego pokoju, w nim siadają przy stole i rozmawiają. W międzyczasie Kino zostaje wysadzone. Hitler zostaje podziurawiony kulami, a dwóch Bękartów bez żadnego powodu wysadza się w powietrze.
Koniec.
-------------------------------------------------
Powyższy tekst nie jest mojego autorstwa. Jest to jedna z setek recenzji (opinii) na temat "Bękartów wojny", zamieszczonych na forum Imdb. W tłumaczeniu starałem się trzymać ściśle słów autora. Jej oryginalny tytuł to Tarantino's "Talking At Tables". Można ją znaleźć w tym miejscu:
http://www.imdb.com/title/tt0361748/usercomments?filter=hate
Aby dopełnić tą moim zdaniem trafną choć prowokacyjną recenzję muszę wyjaśnić pewną rzecz. Otóż recenzja ma tzw. "ukryte dno". Humorystyczne skoncentrowanie się na stole, to nawiązanie do programu nauczania szkół filmowych. Stąd moje podejrzenie że autorem tej opinii był najprawdopodobniej angielski student jednego z kierunków filmowych.
W skrócie o co chodzi z tym ukrytym przekazem recenzji. Jedną z pierwszych rzeczy, którą kręci początkujący student filmowy jest zwykle scena z ludźmi, siedzącymi przy stole w jakimś pomieszczeniu. Nie zagłębiając się w szczegóły czemu tak jest, powiem tylko, że ma to związek z kształtem tego mebla (kąty proste). Ułatwia on początkującym filmowcom poprawne ustawienie kamery, światła itp. (zaplanowanie sceny).
Reasumując, pytania brzmią następująco:
Czy "Bękarty Wojny" w sensie realizacyjnym (koncepcja scen, zdjęcia, montaż) nie są tak naprawdę pójściem na kompletną łatwiznę?
Czy ten film na poziomie realizacyjnym nie jest przypadkiem studencki i półamatorski?
Chętnych zapraszam do spokojnej dyskusji.
Nieźle się uśmiałem. Gość który to napisał ma niezłe poczucie humoru, jednak ta teoria spiskowa, według której Tarantino nie potrafi ustawić kamery (wiem upraszczam trochę) to gruba przesada. Tym bardziej, że nie kto inny, jak właśnie QT, nazywany jest mistrzem montażu.
Nie zrozumiałeś, choć niewykluczone, że to moja wina ponieważ nie wyjaśniłem tego właściwie w pierwszym poście.
Nikt (tak przynajmniej sądzę) nie ma wątpliwości, że Tarantino to bardzo dobry reżyser, potrafiący sfilmować (pokazać) sceny trudne w realizacji („Kill Bill”), jak i znający się doskonale na montażu („Pulp Fiction”).
Zakładając ten temat chodziło mi jednak o coś innego. Fani „Bękartów Wojny” podkreślają w pobliskich tematach na tym forum, że ten film to świadomy żart Tarantino. Oczywiście mają rację. Przerysowane postacie oraz groteskowa fabuła nie pozostawiają co do tego żadnej wątpliwości. Może jednak ten żart jest wielopłaszczyznowy?
Może główna koncepcja Tarantino, kryjąca się za „Bękartami Wojny” zawiera się w pytaniu – jak daleko mogę się posunąć kręcąc filmy, aby profesjonalni krytycy , widzowie i fani wciąż mówili o nich mistrzowskie i wspaniałe? Wiem! Zrobię film złożony niemal wyłącznie ze scen godnych studenta pierwszego roku reżyserii. To będzie jedna wielka etiuda studencka, sfilmowana i zmontowana w podręcznikowy sposób, zgodnie z informacjami, radami i wskazówkami zawartymi w podręczniku do reżyserii ,z którego uczą się słuchacze tego kierunku w USA.
Efekt? Wyśmienite recenzje, tłumy widzów, duże grono zaciekłych fanów filmu, sukces finansowy. Po czymś takim Tarantino nie ma już wątpliwości, że we współczesnym kinie osiągnął status półboga.
@ SuszyMie
Okrągłe stoły to tylko dwór króla Artura i Polska Anno Domini 1989. Poza tym jak sam trafnie zauważyłeś, nie trafił.
Po QT można się wszystkiego spodziewać, ale moim zdaniem tak częste eksponowanie stołu wynika po prostu z fabuły filmu. Wiadomo, że w filmach Pana QT (a w tym zwłaszcza) jest mnóstwo świetnych dialogów, a rozmawia się zwykle.....przy stole (tym bardziej, że rozmowy toczą dystyngowani niemieccy oficerowie). Ale jak powiedziałem po nim można się spodziewać wszystkiego, więc może rzeczywiście chciał zagrać krytykom na nosie, choć wydaje mi się, że to trochę naciągana teoria.
"Nie zagłębiając się w szczegóły czemu tak jest, powiem tylko, że ma to związek z kształtem tego mebla (kąty proste). Ułatwia on początkującym filmowcom poprawne ustawienie kamery, światła itp. (zaplanowanie sceny)"
cholercia, ale jakby tak trafił akurat na okrągły stół, to strzeliłby sobie w stopę i z filmu nici
To fakt, cos z tym filmem jest nie tak. Albo QT sie starzeje, albo mial zbyt czesta absencje na planie filmowym i inni odwalali wiekszosc roboty. Uwielbiam jego filmy, ale ten jest najgorszy z jego tworczosci. Gdyby nie genialna gra Pitta (ktora podnosi ma ocene filmu o 2 pkt), to z tego filmu wogole bylaby wielka kupa.