Zacznę od tego, że film Babel mnie rozczarował. Gra aktorska bez zastrzeżeń, ale.... film nudny, czasami żenujący (scena pomiędzy małżonkami, kiedy ona ranna leży i jednocześnie oddaje się potrzebie fizjologicznej, i jednocześnie namiętnie całuje się z mężem)i tak naprawdę bardzo banalny. Nie chce niczym zaskoczyć widza, poza tym, odniosłam wrażenie jakby film był kręcony przez studenta, który musi wykazać się przed profesorem, że zna różne chwyty związane z prowadzeniem akcji(niektóre pomysły były dobre np. ten związany z czesm akcji, ale realizacja jakaś taka sztuczna i bardzo szkolna). Wątki opiekunki i głuchoniemej nastolatki bardzo ciekawe, ale co z tego. Trzy różne wątki (same w sobie niezłe) nie stworzyły całości z klimatem i charakterem. Szkoda pieniędzy na bilet.
o gustach się nie dyskutuje, każdy ma prawo widzieć w tym samym obrazie i urodę i kicz
ale mam wrażenie że oglądasz mało, a jeśli dużo to coś z lindsay lohan i jej podobnymi...
gdybyś widziała choć jeden z wcześniejszych filmów Innaritu znałabyś jego koncepcję i styl prowadzenia kamery czy konstrukcję akcji
i wg wszelkich kryteriów oceny wątki tworzyły całość, a jeśli nie dostrzegasz ich podobieństwa i połączenia to może warto obejrzeć film raz jeszcze
Ten film jest nudny. Dobrze polaczone 3 watki, ale w rezultacie film wydaje sie nieciekawy. Jezeli chcecie zmarnowac pieniadze na bilet to prosze bardzo, ale ja nie polecam tego filmu. Moja ocena 5/10
Niestety, ale Innaritu sie powtraza w tym filmie. Dlatego film jest troche nużący. nie mozna w kółko robić filmy tak samo i o tym samym. 21 gramów i Amorres Peros sa lepsze od tego filmu zdecydowanie. W Babel są ciekawe watki, ale ich połaczenie jest wysilone np. ta japońska mocno odstaje od pozostałych, pomimo, ze ma najwiekszy potencjał na samodzielny film. Z kolei meksykańska jest najbarzdiej pretekstowa ( widac nawiazania na sile do problemow na graniach USA).