Jka dla mnie nic spcjalnego. Amerykańska superprodukcja udająca ambitne kino. Dla idiotów. Wszystko podane jak na tacy. Żałowałam pieniedzy wydanych na bilet. Nie polecam.
straszne... to ty głupoty piszesz jak już jesteś taką znawczynia i posługujesz się "Ambitnymi" słowami to wykaż konkretne wady tego filmu, Podaj je nam na tacy a my je skonsumujemy i zobaczymy czy czas jaki poświęcimy Tobie będzie wart zachodu. Czuje się idiotą bo film mi się podobał. Pozdrawiam
monotonny, prosty, przewidywalny scenariusz z brakiem jakiejkolwiek puenty. film prosty jak autostrada.
zachywycic moze chyba tylko kobiety ktore placza na widok rozdeptanej muchy albo cioty.
a moglbym prosic o jakies argumenty?.. nie jest to napewno arcydzielo jak ktos tu napisal ale mysle ze napewno calkiem niezly film poruszajacy kilka waznych problemow wspolczesnego swiata.... nie bardzo rozumiem tej krytyki i mysle ze jest to kompletne uogolnienie amerykanskich filmow (w koncu Inarritu robil dobre filmy gdy byl troche mniej popularny i troche dziwne byłoby gdyby kompletnie skopal film)...
acid ty masz jakiś kompleks...? twardzielu poza tym film może w formie scenariusza (nie narracji) jest prosty lecz swoje przesłanie niesie w warstwie uczuć, napięcia, mimiki to buduje właśnie treśźć filmu. Secundo- kto powiedział, że film ma mieć pointe... moim zdaniem lepiej jest jak to nam pozostaje właśnie pole do snucia domysłów szukania odpowiedzi domysłów, skłania nas to do myślenia. Pointa dyktuje nam monopola myślenia reżysera, myśle że danie na cokolwiek jednoznacznej odpowiedzi (szczególnie w tych delikatnych i spornych kwestiach a takie właśnie ten film porusza) jest samo w sobie błędne. pozdrawiam
film ten nie jest dokumentem, film fabularny nawet z definicji powinien byc o czyms. chcesz zycia, wyjdz na ulice. nie po to ogladam film zeby zobaczyc zycie, bo byloby ono zafalszowane przez pryzmat rezysera. nie ma w tym filmie nic ciekawego.
aha mimika? napiecia? uczucia? czlowieku aktorstwo w tym filmie jest fatalne....
widzę ostra dyskusja tu rozgorzała....fatalnne aktorstwo i debilny film/to mimo wszystko zbyt odwazne słowa,i na wyrost przede wszystkiim.ja się na filmie dość zawiodłem ale tylko z tego tytułu, że po Inarritu spodziewałem się czegos innego jednak. mimo to nie można nazwać filkmu beznadzieją.trochę obiektywizmu.
Nie masz racji jesli twierdzisz że film nie powinien swoją tematyką przedstawiać życie czy nawet naśladować stylem dokument. Mówisz że w ten sposób narzuca nam reżyser swój subiektywny obraz świata... a podaj mi jakąkolwiek osobę lub formę komunikacji (a jest nią film) która jest obiektywna i oddaje świat takim jaki jest, świat w którym żyjemy zależy tylko i wyłącznie od punktu widzenia. A argument stwierdzający iż nie powinno się mówić o życiu w filmie jest bezpodstawny. NIe każdy poza tym chce oglądać filmową fikcje. Zresztą ja nigdzie nie powiedziałem że film jest o życiu (nie precyzyjnie wyraziłem się mówiąc o napięciu mimice etc. nie chodziło mi o gre aktorów a raczej o przekaz filmu tą metajęzykowośc, pozawerbalność przekazu). NIe możesz też powiedzieć, że film jest o niczym. Choć jest to najwidoczniej twoje subiektywne zdanie. Taka jest właśnie twoja wizja ja odebrałem ten film na swój sposób, film podobał mi się pod tym względem- poruszenia problemu komunikacji międzyludzkiej. (idąc tym tokiem to nikt nie powinien nic mówić ani człowiek ani film bo to jest subiektywne i fałszuje wizje świata - to absurd)
Denerwuje mnie (delikatnie mówiąc) jak ktoś stwierdza że film jest ambitny albo chciałby nim być. Ambitny to termin tak wyświechtany i bezsensowny jak słowo alternatywny. Poprostu albo coś jest dobre wnosi sobą jakieś nowe spojżenie na sprawe porusza jakieś nowe zagadnienia etc. albo jest trefne kiczowate nastawione wyłącznie na kasowy zysk, a uważam że film uw reżysera mimo swych wad takim nie jest, a określanie ludzi którym się on bodobał mianem ciot jest żałosne i świadczy o ignorancji i cyniźmie samych twórców tychże wypowiedzi
Buhahahaha.
Amerykańska produkcja... z reżyserem, operatorem i kompozytorem z Meksyku, aktorami z całego świata /wśród których Amerykanie to zdecydowana mniejszosc/.
A co jest ambitnego w "Skazanych na Shawshank"? To tylko ładna historia, która może się spodobac albo nie. Można doszukiwac się w niej przesłania i je znaleźc, albo nie.
Nie mów, że to film dla idiotów i że wszystko podane jest na tacy, bo wcale tak nie jest; naprawdę lepiej jest byc trochę bardziej neutralnym.
Chyba że po prostu chcesz skupic na sobie uwagę :/