Kurcze nie wiem czy to ja miałem słabszy dzień, zy też to wina filmu ale:
- pierwszą połowę filmu odebrałem jak trochę na siłę ciosaną przez scenarzystów, aby było dużo buddy movie, dużo żartów, plus cała akcja z problemami z sercem, pobytem w niebie, przekazem od byłego nieżyjącego już szefa, 6-ty zmysł po powrocie z zaświatów etc.
- druga połowa to gwałtowna zmiana na taką akcję że chłopaki z kilkoma osobami wsparcia wymietli niczym Schwarzenegger z oddziałem w PREDATORZE wykosił obóz partyzantów w dżungli.