I znowu film o niczym, a zarazem film o wszystkim. Z pozoru błache rysunki, które nie maja żadnego ze sobą związku ukazują nam całą gamę symboli i metafor. Oczywiście chodzi mi tutaj o symbolikę tego, że cały nasz świat ulega pod presją mechanicznego postępu. Niby prostackiei głupie, ale jakie prawdziwe i wymowne. Kino dla najbardziej wytrawnych kinomanów. Ja osobiścię wolę jednak twórczość Harry'ego Smitha.
7/10