PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10171}

Ballada o Cable'u Hogue'u

The Ballad of Cable Hogue
1970
7,3 2,0 tys. ocen
7,3 10 1 1956
7,3 12 krytyków
Ballada o Cable'u Hogue'u
powrót do forum filmu Ballada o Cable'u Hogue'u

W tym temacie dyskusję prowadzą uczestnicy wakacyjnego maratonu filmowego, co nie znaczy, że komentarze innych użytkowników portalu są niemile widziane - wręcz przeciwnie - włącz się śmiało do rozmowy, jeśli masz tylko ochotę :)

Więcej o maratonie wakacyjnym przeczytasz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/494523/(+).html
_____________________

Uwaga!!! Komentarze w tym temacie mogą zawierać [SPOJLERY]

ocenił(a) film na 6
nawka

Piersi Stelli Stevens

Gdzie nie spojrzę, to chwalą Sama Peckinpaha, wynoszą go ponad Kordyliery i twierdzą, że był większy niż prerie Ameryki Północnej.
A mnie ten komediowy western nie zachwycił. Poczucie humoru wielkości kolibra pustynnego, chyba, że nie po kowbojsku mrużyłem oczy. Charaktery są fajne, ale w taki przerysowany sposób zagrane. Nie przeszkadza to w oglądaniu filmu, ale też nie angażuje specjalnie w ich losy.
W gruncie rzeczy nie wiadomo o czym jest ten film?
Rola Jasona Robertsa bardzo dobra, nie sposób go rozpoznać pod tą brodą.
Muzyka mi się bardzo podobała (tym razem).
Z ciekowstek, gdy Hilda (Stella Stevens), kąpie się w beczce i już prawie widać jej piersi, a tu ... skrót kamery ;)

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

To był mój powtórny seans i muszę po drugim obejrzeniu podwyższyć swoją ocenę filmu.

O czym? :) Dla mnie o tym jak żyć wg własnego uznania. Choćby i na Dzikim/Nowym Zachodzie. Jak kreślić swoje cele w życiu. Jak dawać się wykiwać ciemnym bandytom, aby być jednak tym jasnym. I takie inne przemyślenia ;)

Za najmocniejszą część Ballady uważam sam początek, czyli jakieś pierwsze 10 minut filmu łącznie z openingiem, wadzeniem się z Bogiem bohatera i utworem "Tomorrow is the Song I Sing".

Tomorrow is the song I sing
Yesterday don't mean a thing
I'll make today my next day's dawn
And I'll still be here grinning
When the sun goes down
(...)
Tomorrow's still the song I sing
Good or bad,
Whatever it brings
Got no choice,
Greet the day
And whatever decides old fate,
I'll make fate pay

Za najsłabszy element samą postać Hildy nakreśloną całkiem nie aż tak fatalnie przez Stellę Stevens - choć uważam jej bohaterkę za chybioną w fabule. Elementy komediowe wprowadza podobnie jak inni bohaterowie poboczni. Ale marzyłabym sobie ostrzejszą satyrę pesymistyczną. Zawarta co do Hildy uwaga w recenzji Westmana, że: 'Ogromnie ważna dla przesłania obrazu jest postać prostytutki Hildy. To typowa młoda kobieta, która marzy o sławie i pieniądzach. Jednak, gdy poznaje szczerego Cable'a jest gotowa porzucić dawne, nieprawe życie i żyć u boku włóczęgi. Dzięki wprowadzeniu do scenariusza właśnie tej osobowości krwawy Sam uświadamia widzom, jak ważne jest okazanie miłosierdzia i przebaczenia.'
Moim zdaniem wprowadzenie jej postaci i jej zachowań, czyni film mniej logicznym i płytko spójnym. Pozostaje wrażenie, że jej postać została wprowadzona tylko dla przysłowiowych cycków. Mało przekonujące są zmiany jej charakteru, stąd trąci to nadinterpretacją.

Słowo o montażu. Taki sposób a la nowoczesność dodaje filmowi sporo uroku. Te przyspieszenia i mix okienek czasami.

Bardzo dobry Jason Robards jako główny bohater i przezabawny David Warner jako kaznodzieja Joshua Duncan Sloane :D Ma świetne kwestie ten pastor, np. 'Widzę, że tragedia już dotknęła ten kaktusowy Eden...' :)

Mi się film bardzo podobał <za razem drugim>
Wesoło i smutno. Sam Peckinpah <prawdopodobnie> w uniwersalny sposób o kondycji człowieka.

A i jak umarł Dziki Zachód. Piękna piosenka na zakończenie: Wait for Me, Sunrise. Bring me some new sky's... :)

ocenił(a) film na 6
nawka

A jak brzmi to przysłowie o cyckach? ;)

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

Jest zbyt wulgarne na publiczne forum ;>

ocenił(a) film na 6
nawka

To tym bardziej chcę je usłyszeć ;)
Napisz, jakby co, zrobi się skrót kamery ;)

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

Nie ma mowy :D

ocenił(a) film na 8
nawka

mnie też się film podobał. o czym był? był przede wszystkim po prostu o niejakim Cable'u Hogue'u i nie trzeba wiele więcej dodawać. ale dodać można bez problemu, co już zrobiła Nawka: że o zmierzchu Dzikiego Zachodu, o żuciu po swojemu i takie tam. dlatego nie zgadzam się z Lejzorkiem, że nie wiadomo o czym ;) podobnie jak w sprawie rzekomo niskiego poziomu humoru dlatego, że mnie się ten humor bardzo podobał. była to naprawdę świetna rozrywka uważam i pośmiać się też było można fajnie. zwłąszcza rewelacyjna była pierwsza wyprawa Hogue'a do miasteczka. dialogi miodzio i postaci Hogue'a i Hildy też super. jedyną postacią, która mnie tu wkurzała był samozwańczy ksiądz.
trochę western, trochę komedia, trochę romans. lekki, przyjemny i pożyteczny. ja to kupuję.

ocenił(a) film na 8
sten44

Ksiądz był ekstra :] Nie znasz się ;P
Western, komedia, romans - a jakie nostalgiczne zakończenie. Dziki Zachód umarł... <nuci wait for me sunrise> Też to kupuję :)

ocenił(a) film na 6
nawka

Sprzedane!!! ;)

ocenił(a) film na 8
sten44

a mnie ogólnie (you know, in life...) wkurzają takie cyniczne cwaniaki :) komuś moze narobić szkód, ale dla niego liczy się tylko własny interes i własna za przeproszeniem dupa :)

dlatego w filmach też mnie to wkurza, zwłaszcza jak utożsamiam się z bohaterami. a z Kablem i Hildą się żem zutożsamił ;D