Balto II Poszukiwania

Balto II: Wolf Quest
2002
6,8 1,5 tys. ocen
6,8 10 1 1516
Balto II Poszukiwania
powrót do forum filmu Balto II Poszukiwania

... gdyby nie:
1. Finał. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że film zbyt szybko się kończy. Można by np. pokazać reakcję rodziny i przyjaciół Balta, gdy tamten wraca do domu z wieścią o odejściu Szarki.
A zresztą... nie podoba mi się to, jak rozwiązano wątek jej samej. Jak byłem mały, to drażniło mnie to, że woli trzymać z wilkami zamiast z ojcem (z którym zresztą dopiero co się pojednała). Teraz – w sumie też. Ale nie tylko – bo gdy obejrzałem film w całości, to wiem, że chociaż całe jej rodzeństwo opuściło w jeszcze młodszym wieku dom rodzinny, to przynajmniej powiedziano, że nadal trzymają się blisko rodzinnego gniazdka. Czyli po sąsiedzku. A ona? Jakby na zawsze urwał się między nimi kontakt... Bo chyba nie będą sobie przesyłać listów wydrapanych pazurami na kawałkach kory, ani zatrudnić Borysa ani Kodiego ("Wicher zmian") jako posłańca?
I chyba najgorsze: co by sobie pomyśleli jej właściciele, tj. Rosy (w tym dubbingu: Róża) i jej rodzina? Nawet jeżeli Jenna czy Borys zaakceptowali jej decyzję, to ludzie mogliby być innego zdania...
Przez co jeszcze trudniej mi zaakceptować to bezpańskie życie Szarki. Bo czy jej właściciele się nią brzydzili, chcieli się jej pozbyć itd.? No chyba nie!
2. Te wątki magiczne, totemy itd. – raczej nie jestem nastawiony przychylnie do pokazywania magii w świetle pozytywnym. Może tu akurat powinienem nieco złagodnieć ze względu na to, że nie posługują się nią ludzie, ale hej, to właśnie chyba te magiczne sprawki przyczyniły się do odejścia Szarki.
3. Pewne błędy logiczne: już nawet mogę przymknąć oko na to, że ludzie nie tłuką się w kolejkach o szczeniaka, który najbardziej przypomina psa-bohatera. Trzeba było wszakże jakoś fabułę do przodu. Za to mimo że broniłem początkowo tego, że Balto nadal jest bezdomny, bo myślałem, że lepsze to niż pies co ucieka swym właścicielom na samotną wyprawę ratunkową – jednakże, doszedłem do wniosku, że jedynce i trójce takie psie eskapady nie były obce. Więc to trochę słaby argument. Nawet jeżeli nie powinno się puszczać psa luzem.
Ale bardziej mnie drażni to, że przywódcą ma być wilk, który nie wie, że jest wilkiem – i zostaje nim Szarka, która nie dość że tylko w 25% jest wilkiem, to jeszcze dopiero co się dowiedziała o swoich korzeniach? Czy chodzi tu o to rozróżnienie na to, kim się jest i czym się jest (w polskim dubbingu trochę za bardzo to przekręcili, tj. "kim się jest VS skąd się jest")? Że ważniejsze jest zachowanie, charakter itd. od genów?

Jak można by poprawić ten film? Moje sugestie:
1. Film jest dłuższy, i widzimy, jak Balto wraca do domu i opowiada wszystkim o decyzji Szarki + ich reakcja.
2. Szarka woli zostać domowym "kanapowcem", albo przynajmniej nie wychodzi bez smyczy i obroży (więc spada ryzyko, że pomylą ją z wilkiem). No bo powtarzam: Czy tak bardzo w domu jej było źle, czy to ze strony rodziny, czy to znajomych, czy to właścicieli (których tutaj prawie całkiem pominięto)? A z ojcem dopiero co się pogodziła.
3. Realizujemy propozycję numer 1, potem do domu wraca Szarka – która doszła do wniosku, że bycie wilkiem jest jednak nie dla niej. A może nawet okazuje się, że te wszystkie szamańskie wizje itd. były zwodnicze. A na koniec mamy zrealizowaną propozycję numer 2.

LosowyTyp

Teraz to mnie jeszcze naszła taka rozkmina, że takie wilczo-psie hybrydy są wyjątkowo trudne w wychowaniu. Co nasuwa myśl, że może faktycznie dla Szarki lepiej by było w dziczy, choćby żeby film nie zachęcał do posiadania takich wilczaków. Ale czy aby na pewno byłoby lepiej? To budzi kolejne pytania: np. jak przez to patrzeć na samego Balto? Tutaj ludzie z dziećmi bez strachu podchodzą do pilnowanej przez niego skrzyni, nawet jeżeli nie nadzorują go rodzice Rosy ani inni dorośli (ach, no i jeszcze "Wicher zmian")... Więc z jednej strony mielibyśmy wyjaśnienie, czemu mimo uratowania miasta nie ma nadal "oficjalnego" domu, (tylko waletuje na tym wraku), ale z drugiej ludzie go się już tak bardzo nie boją. No i reszta jego dzieci – chyba że to po prostu taka już różnorodność genetyczna, że wilcze geny się tak nie wyeksponowały u reszty miotu... ale ile w tym realizmu, że ćwierć-wilki tak bardzo zachowują się jak zwykłe psy, i to z tak (no, zasadniczo...) ufnej i łagodnej rasy (choć i tak podobno dosyć niesfornej i niezależnej)? Czy by działało to przeciwko argumentom za tym, by nie trzymać w domu mieszańca z wilkiem? I czy w prawdziwym świecie 25% wilczych genów tak bardzo by "immanentnie" upodobniło charakterologicznie psa do wilka? A co z czynnikami zewnętrznymi, jak działalność właścicieli? Zresztą, Balto cały czas siedział przy skrzyni, więc czy nabywcy się nie domyślili, że to on jest ojcem tej psiarni? A z poprzedniego filmu wynika, że chyba cała okolica wiedziała, że główny bohater to hybryda z wilkiem. No i może "dziecko bardziej podobne do wilka niż ojciec" dałoby się wyjaśnić jakimś atawizmem, ale znowu: jak bardzo to realistyczne, że nie da się zagłuszyć w psie (będącym w ¼ wilkiem) podyktowanych genetyką wilczych instynktów do stopnia przynajmniej mieszczącego się w granicach tolerancji? Czy w prawdziwym życiu taki ćwierć-wilk byłby aż tak "niereformowalny" i nieposkromiony jak Szarka? A, no i ciekawe czy wypuszczenie takiego wilczaka w dzicz byłoby dobre... Czy to dla niego, czy to dla otoczenia.
Tak więc, jeżeli uznać, że argument z odstraszaniem od hodowania prawie-wilków leży, to nasuwa się myśl, że skoro twórcy już na tyle odeszli od realizmu, że (mentalnie) zantropomorfizowali bohaterów, to mogliby zrobić jednak historię o trzymaniu na wodzy swych skłonności. I o tym, że nasze pochodzenie nie musi decydować o tym, kim będziemy, nawet jeżeli to z niego owe ciągoty wynikają (a więc inna realizacja wątku rozróżnienia na "czym jesteśmy" i "kim jesteśmy" niż to, co dostaliśmy). I że jednak lepiej żyć w cywilizacji niż na dziko. I może też żeby pilnować swoich psów... Bo kto by strzelał do psa w obroży, zwłaszcza na ulicy lub prywatnej posesji, tylko dlatego że mu wyglądał na wilka?
Chyba w prawdziwym życiu najlepszym miejscem, w którym taka krzyżówka mogłaby żyć, byłoby zoo, azyl etc...