Rzeczywista flora i fauna, nie to czym nas od kilku ostatnich lat karmi Disney!

Ich pierwsze filmy fabularne z lat '50 czy '60, miały ręce i nogi.

Owszem, niektóre elementy scenografii czy rekwizyty patrzy się dzisiaj z uśmieszkiem ale było to rzeczywiste, fizyczne, namacalne rzeczy. Czy też w przypadku zamków, pałaców czy statków, ich atrapy, ale zawsze - wybudowane, wyglądające realistycznie, prawdziwie.

Teraz dają nam kapiące od CGI pseudorealne "filmy", których to jakość często przywołuje na myśl jakość rysunków z Painta lub prezentacje z PowerPoint. Czyli, delikatnie mówiąc - nie najwyższych lotów.

Jak Disney, wielki, światowy koncern, mogul i lider na rynku animacji może prezentować tak żałosny poziom? Z tymi wszystkimi utalentowanymi ludźmi, najnowszą techniką i sprzętem, nieskończonymi środkami finansowymi?

Jak francuska wytwórnia filmowa mogła nagrać coś tak pięknego, bez tego całego komputerowego kiczu, przy nakładzie, domyślam się, po stokroć niższym od tych produkcji Disneya?

To jest dla mnie hit.

Całe życie czekałem na taki film przyrodniczy o naszych, europejskich lasach i ich mieszkańcach.

Bambi od dzieciństwa należał do moich ulubionych książek (razem z Perri, Piętnastoma zającami i paroma innymi tytułami, które wyszły spod pióra Feliksa Saltena). Disneyowski Bambi jest moją ukochaną animacją i dlatego czekałem na ich filmową wersję tej historii.

Unifrance stworzyło coś, co po samym zwiastunie wydaje się mi być dziełem doskonałym.

Zwierzęta, piękna przyroda, zdjęcia, bez tych kiczowatych komputerowych efektów od których już mi się niedobrze robi.

Patrz i ucz się Disney! Tak to się robi!

Walt na pewno by się pod czymś takim podpisał.

I obawiam się, że pod niektórymi z gniotów, które zrobiliście w ostatnich latach, już nie bardzo.