Czy trzeba coś dodawać? Polskie komedie bywają śmieszniejsze. Szczerze mówiąc
nazwałbym ten film autoironią, bo Reynolds gra aktora, którego sława przebrzmiała i gra w
amatorskiej sztuce - to trochę jak z samym Reynoldsem. Złote lata kariery minęły i zagrał w
tym gniocie. Jestem ciekaw co czuł będąc na planie i grając samego siebie.