Batman Begins jest najlepszą cześcia. Batman Tima Burtona podobal mi sie, ale byl za bardzo burtonowski (czytaj odrealiony). Nolan natomiast przedstawił film mroczny i osadzony w prawdziwych realiach. Pewnie że większośc bedzie sie upierac ze Batman Bartona jest najlepszy (zapewne troche z sentymentu, troche z tego ze była to pierwsza pożądnie zrobiona ekranizacja Człowieka-Nietoperza), jednak czegoś mi w nim brakowalo. Nolan przedstawił doskonale metamorfoze Bruce'a Wayna, który jakby nie patrzeć ma zachwianą psychikę [kolo przebiera sie za nietoperka, to coś znaczy;) ] i właśnie u twórcy
"Memento" jest to dobrze ukazane. Jest tu więcej Bruce'a z jego problemami niz Batmana (zblazowany Bruce jest tak naprawde przebraniem nocnego Bruce'a/Batmana). Wayne jest tu pokazany jako prawdziwy człowiek z krwi i kości, a nie jak w poprzednich częściach kiedy to był banalnym playboyem uśmiechającym sie na prawo
i lewo. Poprzedni odtwórcy Batmanów natomiast byli za bardzo "zwykli", brakowało im szaleństwa w oczach jakie ma Christian Bale. Co sie tyczy morderstwa rodziców Bruce'a: u Bartona zostało potraktowane po macoszemu, tzn. Barton nie przedstawił tego zdarzenia w taki sposób aby można było wnioskować że wywarło ono silne piętno na młodym Waynie, co w Batmanie Nolana jest doskonale pokazane. Musze jednak przyznać że Batman Tima jest mroczny podobnie jak nowy Batman, jednak jest to spowodowane nie do końca
postaciami (jak w nowym Batmanie, co bardziej cenie) a odrealnieniem Gotham, które tam ma klaustrofobiczny wręcz charakter. I na koniec przyznam, że troszeczke dziwnie wyglądal Batman Nolana na tle prawdziwego (realistycznego) Gotham, ale właśnie wina spoczywa na Bartonie, gdyz nie wiedząc skąd, stworzył swoje Gotham, ktore pozostaje w pamięci, przez co w nowym Batmanie pojawiło sie
to uczucie. Jednak szybko mineło bo: BATMAN BEGINS RULEZ!!!