Z nieznanego mi powodu bywają filmy gdzie bardziej jestem po stronie antagonisty niż
głównego bohatera i po raz kolejny byłam w stanie zrozumieć postępowanie Ra’s al Ghul
dla którego liczyło się dobro ogóły niż jednostki. I który na swój sposób pracował by świat był lepszy natomiast a nie byłam w stanie zrozumieć postępowania Bruce który gdy był w lidze cieni został postawionym przed "wyborem"
by zabić mordercę i zostać jednym z ligi cieni i poprowadzić ich na Gotham. I odmówił bo nie odbierze życia natomiast
w swojej próbie ucieczki spalił dom organizacji i czym też przyczynił się do śmierci będących tam uczniów.
I w mojej głowie pojawia się myśl Bruce nie chciał zabić jednego człowieka a w zamian przez swą głupotę zabił zapewne kilkoro,
gdzie tu logika. Jak dla mnie w tym filmie nie ma "dobrych" postaci jest parę naiwnych oraz samolubnych.
Dlatego warto czasem obejrzeć "ulubione" filmy po latach bo ich odbiór diametralnie się różni