Jest to właśnie problem Nolanowskich Batmanów, o którym się rzadko dyskutuje - fabuła spłyca się w niebezpieczny podział na barwy czarno-białe i Bruce Wayne jest tylko jeszcze jednym herosem, który przezwycięża swoje słabości żeby móc uratować społeczeństwo od zagłady. Batman z komiksów to mściciel, który po prostu odreagowywuje swój ból na kryminalistach. To sadysta-fanatyk, który dopiero z czasem uczy się współczucia i widzi, że osoby, które ściga podążają podobną drogą co on - też szukają sprawiedliwosci za swoje krzywdy, jak np. Two Face, Mr Freeze, Oswald Chesterfield Cobblepot czy Mutt Hagen alias Clayface. Ze wszystkich Nolanowskich Batmanów najdojrzalszy jest Mroczny Rycerz, głównie za sprawą Jokera, bo dzięki niemu Batman poznaje granice swoich możłiwości, clown to kamień na który trafiła kosa, bo Batman działając jak detektyw próbuje znać motywację przestępcy, a Joker chce sieje chaos bez podawania konkretnego powodu - jest nieprzewidywalny co udowodnił manipując uczuciami Bruce'a/Batmana gdy podał fałszywy adres przetrzymywania Rachel i Harveya.