Batman niczym feniks z popiołów odradza się na nowo, dzięki wizji Nolana. W zasadzie z Batmanów widziałem tylko dwie kinowe produkcje wyreżyserowane przez Burtona i nie powaliły mnie one na kolana. Ładnych parę lat temu jednak zacząłem się żywiej interesować Nietoperzem za sprawą Aronofsky'ego i jego "Batman: Year One". Niestety z filmu nic nie wynikło, za to WB wydało kasę na konkurencyjny projekt, także opowiadający o początkach Batmana, oddając go w ręce innego "młodego gniewnego". Nazwisko reżysera sugerowało odejście od sztampowej konwencji ekranizacji komiksu. W końcu Nolan nakręcił intrygujące "Memento". I rzeczywiście nowy Batman odbiega od hollywoodzkich standardów... niestety nie aż tak bardzo, jakby tego chciał. Tak w nowym Batmanie na pozór jest więcej realizmu, mrocznej psychologii, niejednoznaczności. Jednak jest to tylko iluzja i złudzenie. Pod tymi sztuczkami, sprawnie zrealizowanymi, to fakt, kryje się w dalszym ciągu prosta, jednowymiarowa kalka komiksowa. Powiedziałem to już gdzie indziej i tutaj powtórzę: "Batman - Początek" sprawia wrażenie ćwiczenia, wprawki reżyserskiej. Nolan zamiast zrobić odważny krok w przód, nadać Batmanowi prawdziwego mroku i niepokoju, zrobił zaledwie pół kroku. I tak ciekawe rozwiązania sąsiadują tutaj z absurdalnie głupkowatymi sekwencjami, które bardziej pasowałyby do Daredevila. Nolan nie wykorzystał nawet w pełni Bale'a, który przecież grał już oswobodziciela ludzkości jak i socjopatycznego zabójcy. Innych aktorów też nie wykorzystano. Caine, Freeman, Neeson i Holmes powtarzają w zasadzie te same role, z których są już doskonale znani (w przypadku Neesona mamy pewien twist, ale jest to jedynie wariacja na temat, a nie jakaś nowa jakość w jego aktorstwie).
Przeczytawszy powyższe, można by uznać, że film uważam za gniot. Nie, tak nie jest. Film jest niezły. Niektóre sekwencje i rozwiązania wizualne podobały mi się i to bardzo. Jednak Nolan, moim zdaniem nie pobił Bryana Singera, którego oba filmy z serii "X-Men" uważam za najlepsze ekranizacje komiksowe (plus może jeszcze "Road to Perdition") ostatnich lat. Od "Batman Begins" zdecydowanie wolę "Equilibrium". Jednak na tle innych podobnych filmów, Batman Nolana wypada nieźle.
W sumie bez zachwytu, ale i bez nudy.