Właśnie nadrobiłem Batman v Superman i chciałbym się podzielić wrażeniami. Ze względu na negatywne opinie o tym filmie (np. youtuberów Ichaboda, Uncle Mroovy i Komiksomaniaka) podchodziłem do tego filmu jak do jeża. Okazało się, że nie jest tak źle.
1. Casting do filmu był zdecydowanie udany chociaż mam lekkie zastrzeżenia do wyboru Jesse Eisenberga do roli Lexa Luthora. Po prostu myśląc o tej postaci mam w głowie faceta po 30ce albo koło 40ki, a ten aktor mimo , że ma 33 lata wygląda na młodszego.
2. Motywacje Batmana i Supermana zostały w tym filmie przedstawione jasno. Batman jest nieufny w stosunku do Supermana, chce być gotów na wypadek gdyby Kryptończyk okazał się zagrożeniem dla świata. Pasuje to idealnie do Batmana jakiego znamy z komiksów. Z kolei Superman nie pochwala działań Batmana ponieważ nie są zgodne w prawem i to również pasuje do Supermana, który jeszcze nie poznał dobrze Batmana. Motywy Luthora są pokręcone (jak to u szaleńca), ale do pewnego stopnia zrozumiałe. Wizja Luthora według Zack Snydera nie do końca mi przypasowała. Jest on inteligentny jak na Lexa przystało, ale jego szaleństwo jest moim zdaniem przerysowane i zbyt widoczne (np. jego przemowa na tej imprezie, na którą poszedł Bruce Wayne).
3. Jeżeli chodzi o budowanie uniwersum (a na dobrą sprawę jest to pierwszy film z cyklu, który robi to świadomie, z tego co słyszałem dopiero sukces Man of Steel skłonił producentów do stworzenia uniwersum filmowego) to film jest nieporadny. Na dobrą sprawę myślę, że B v S to powinien być co najmniej trzeci film cyklu (po solowym filmie o Batmanie, który powiedziałby dlaczego jest taką postacią w B v S). Mamy ten dziwny apokaliptyczny sen Batmana z Supermanem faszystą i parademonami Darkseida (Darkseid to jeden z wrogów komiksowej Ligi Sprawiedliwości, odpowiednik Marvelowego Thanosa) , który okazał się snem we śnie – Bruce się „budzi” i ma wizję Flasha, który mówi mu, że Lois jest kluczem i żeby ich znalazł (członków Ligi Sprawiedliwości) i znowu się budzi, tym razem naprawdę; oraz akta meta ludzi ukradzione Luthorowi.
4. W filmie zdarzają się sceny nielogiczne i niejasne. Przykładowo wspomniany sen Batmana wydaje mi się niepotrzebny natomiast pojawienie się Flasha z ostrzeżeniem o zbliżającym się zagrożeniu i konieczności zebrania sojuszników do przyszłej Ligi byłaby super, ale nie jako sen i raczej jako scena po napisach. Inny przykład to kryptonitowa włócznia. Po walce bohaterów Lois ją wyrzuciła, a potem jakimś cudem wie, że monstrum stworzone przez Luthora (swoją drogą nie wiedziałem, że jak połączysz ludzkie i kryptońskie DNA stworzy się potwora heh) można ją zabić mimo, że nikt jej tego nie mówi. Superman też skądś to wie i pyta ją czy już ją znalazła. Innym przykładem jest to jakim cudem Luthor wie, że Darkseid się zbliża (scena, gdy Batman odwiedza go w więzieniu). No i trzeba wspomnieć o sławnej Marthcie: według mnie nie było to nielogiczne tylko źle użyte. Superman był pokonany przez Batmana i pewny, że umrze, więc chciał by chociaż jego matka ocalała, ale powinien powiedzieć: „Save my mother, save Martha Kent”.
Dla mnie film 7,5/10
1. Co do Lexa, to aktor ma 33 lata i wygląda na młodszego, więc może Lex ma tyle samo lat i też tak wygląda ;)
Nie wydaje mi się, żeby przemowa na imprezie świadczyła o widocznym szaleństwie, ale to już zależy jak ktoś to odbiera.
2. Mnie akurat nie brakuje wcześniejszego solowego filmu wyjaśniającego zachowanie Batmana. Chętnie go zobaczę, ale to spokojnie może być później. Zresztą w filmie jest pośrednio wyjaśnione, że Batman działa już w Gotham od 20 lat i sam mówi, że po tym czasie niewielu jego znajomych pozostało dobrymi, więc można się domyślić, że on sam też w jakiś sposób został "skażony". A jakie konkretne wydarzenia do tego doprowadziły, dowiemy się już w solowym filmie.
Nie wydaje mi się to "nieporadnością" ze strony twórców. Tutaj zastosowano taki sposób opowiadania i wydaje mi się to nawet ciekawsze niż chronologiczne pokazanie wydarzeń. Moim zdaniem pokazanie najpierw skutków może bardziej przykuć uwagę widza, który przy prostym chronologicznym opowiadaniu przyjąłby wydarzenia do wiadomości, zrozumiał od razu, a potem zaraz o wszystkim zapomniał, a tutaj każdy się zastanawia, dlaczego Batman taki jest, prawie każdy snuje własne teorie i dłużej o tym filmie myśli, co jest chyba korzystne dla twórców, bo więcej się o tym filmie mówi ;)
3. Pojawienie się Flasha NIE JEST snem. Flash przenosi się w czasie przychodząc z przyszłości i przekazuje wiadomość, ale to ma być właśnie takie dziwne, sam Bruce i widzowie mają być zdezorientowani i chwilowo myśleć, że to sen. Tymczasem przy dokładnym przyjrzeniu się widać, że w momencie kiedy po odejściu Flasha Bruce "ponownie się budzi", kartki dookoła niego latają w powietrzu.
Natomiast "wizja apokaliptyczna" jest rzeczywiście snem, ale nie wiadomo na ile naturalnym, wywołanym przez strach i jakieś przeczucia, a na ile spowodowanym przez jakieś bodźce przekazane przez Flasha. Ta wizja jest jakby zwiastunem kolejnego filmu, więc w jakiś sposób jest potrzebna, poza tym pokazuje, kto to taki może przybyć z kosmosu i skłania widza do zastanawiania się, co z tej wizji się sprawdzi, a co nie.
Skutkiem pojawienia się Flasha jest właśnie prośba Bruce'a do Diany o pomoc w odnalezieniu pozostałych metaludzi. Może rzeczywiście "wizyta Flasha" mogłaby być pokazana jako retrospekcja dopiero po napisach końcowych, ale wydaje mi się, że wtedy nie byłoby wiadomo, kiedy to właściwie się wydarzyło.
4. Kryptonitowa włócznia.
Lois ją wyrzuciła, żeby nikt jej nie znalazł i nie skrzywdził znowu Supermana. Nikt jej nic nie mówił, ale Lois sama przecież potem zobaczyła, że Doomsday lata, strzela laserami z oczu i ma moce Kryptończyka, więc dosyć logicznie pomyślała, że jeśli włócznia dopiero co prawie zabiła jednego Kryptończyka, to może być użyta przeciwko kolejnemu i jest jakaś szansa, że pomoże go pokonać.
Co do połączenia ludzkiego i kryptońskiego DNA, to właściwie nie wiem, czy ono było warunkiem koniecznym do stworzenia potwora. Ten potwór był wykonany według "przepisu" na starożytną kryptońską deformację, a w tamtych dawnych czasach nie wiadomo jakiego DNA używano. Może dodawano jakiegoś obcego, a może wystarczało DNA samego "pierwotnego dawcy". Lex podobno dodał swoją krew, żeby móc kontrolować Doomsdaya, bo myślał że coś takiego zadziała. Niestety wycięto króciuteńką scenę, kiedy Lex to mówi i nie ma jej nawet w wersji ultimate.
Superman nie pyta Lois, czy znalazła włócznię. Pyta Batmana, kiedy ląduje zaraz po powrocie z kosmosu. A skąd wie, że Bruce szukał włóczni? Mógł podsłuchać rozmowę Bruce'a z Alfredem, albo się domyślić, że Bruce właśnie po włócznię tam wrócił, bo wie, jak ona działa na Kryptończyków.
5. Jakim cudem Luthor wie, że Darkseid się zbliża? Ano takim, że sam go wezwał.
Nawet w zwykłej wersji filmu widać, że komputer z kryptońskiego statku oferuje Lexowi wiedzę o "stu tysiącach światów", a Lex mówi "Naucz mnie". Spokojnie możemy wywnioskować, że dowiedział się Darkseidzie, nawiązał z nim kontakt i w ten sposób go wezwał.
A wersja ultimate pokazuje to wyraźnie - Lex w statku rozmawia z tajemniczą postacią wyświetloną na kryptońskim "hologramie".
6. To prawda, że bardziej logiczne i realistyczne wydawałoby się "Save my mother", ale w prawdziwym świecie też ludzie mówią/robią rzeczy nielogiczne i jest to jak najbardziej realne.
Co do sławnej "Marthy" mam dwie teorie.
A) Teoria szoku.
Bywa, ze ludzie w silnym szoku nie są w stanie sklecić nawet całego normalnego zdania i mogą się im mylić słowa.
A tutaj jeszcze Superman wcześniej wysłuchał przemowy Lexa, która brzmiała tak:
"Every boy's special lady is his mother.
Martha, Martha, Martha.
But the mother of a flying demon must be a witch. The punishment for a witch, what is that? That's right. Death by fire. (...)
If you kill me, Martha dies.
If you fly away, Martha also dies.
But if you kill the Bat, Martha lives.
(...)
To save Martha, bring me the head of the Bat."
Lex powtarza imię Martha SIEDEM razy!
(W żadnym polskim tłumaczeniu - ani w napisach, ani w dubbingu - to nie zostało zachowane, więc w pewnym stopniu nasza wersja zaciemnia obraz).
Możemy przyjąć, że Clark jest w szoku i to imię tak mu się "zafiksowało" w umyśle, że nie jest w stanie normalnie powiedzieć "moja matka", co zresztą przypadkowo okazuje się korzystne, bo tylko imię Martha jest w stanie zadziałać na Batmana i wyrwać go z transu.
B) Teoria świadomego działania.
Pod koniec walki Batman mówi:
"I bet your parents taught you that you mean something, that you are here for a reason. My parents taught me a different lesson, dying in the gutter for no reason at all."
Batman jakby zakłada, że Superman ma tylko kosmicznych rodziców, więc raczej nie ratowałby jego matki kosmitki, jeśli prewencyjnie chce zabić jedynego sobie znanego kosmitę.
Widać też, że Bruce jest ciągle wrażliwy na punkcie swoich rodziców. Clark jak najbardziej może wiedzieć, jak miała na imię matka Bruce'a, bo zauważając "dziwne" zachowanie pana Wayne'a na przyjęciu u Lexa, a potem widząc jego twarz pod maską nietoperza, prawdopodobnie poszukał sobie wtedy wszelkich dostępnych informacji na jego temat, żeby wiedzieć, z kim ma do czynienia.
W tej opcji Superman świadomie powiedziałby "ratuj Martę", właśnie po to, żeby uzyskać wiadomy efekt.
@Nerwen: Przede wszystkim dziękuje za tak obszerną odpowiedź na mojego posta. Dotyczy on przecież filmu, którego premiera miała miejsce jakiś czas temu. Odniosę się teraz do tego co pisałeś.
1. W momencie tworzenia tego filmu producenci wydaje się, że zdecydowali o tym, iż będą budować swoje uniwersum inaczej niż Marvel (Marvel przed Avengersami zrobił Iron Mana 1 i 2, Kapitana Amerykę i Thora). Zdecydowali się na coś innego i trudniejszego, ale to jest akurat ciekawe. Pod warunkiem, że jest robione dobrze.
2. Obawiam się, że filmu solowego, którego akcja działaby się przed Batman v Superman się nie doczekamy. Podejrzewam, że tak jak w przypadku nadchodzącego Aquamana i Flasha film o Batmanie będzie miał akcję osadzoną po wydarzeniach z Justice League. Rzeczywiście pojawia się w filmie zdanie o 20 latach działalności Batmana, ale moim zdaniem to aż się prosi o jakąś retrospekcję – np. w pewnym momencie filmu widzimy strój Robina „ozdobiony” napisem od Jokera to czytelne nawiązanie do historii „Śmierć w rodzinie” i mogli z tego zrobić retrospekcje, albo z czegoś innego. Przydałaby się również informacja dlaczego Wayne Manor jest spalone.
3. Muszę jeszcze raz obejrzeć scenę z Flashem, przysiągłbym że to był sen Ciekawe czy to co mówie Flash: „Lois jest kluczem” odnosi się do wydarzeń z finałowej walki czy też chodzi o to, że gdyby Lois umarła to Superman przeszedł by na ciemną stronę jak w Injuistice? Niemniej wizja z Flashem nadaje się na scenę po napisach (nie byłaby to retrospekcja, wtedy oczywiście dialog z Diana na pogrzebie Supermana wyglądałby inaczej).
4. Ten sen o apokalipsie jest niczym nie wyjaśniony w filmie, a powinien być (dlaczego napiszę później). Ta „kryptozapowiedź” Juistice League też nadaje się na scenę po napisach, jeżeli nie w takiej formie to po przeróbkach.
5. Co do Luthora to uważam, że jego szaleństwo jest widoczne w czasie tej przemowy, no i wysłał ten słoik z uryną pani senator, który dostała zanim ten budynek gdzie mieli przesłuchać Supermana wyleciał w powietrze. W ogóle jest coś z Jokera w tej postaci.
6. Kryptonitowa włócznia. Muszę sprawdzić tą scenę, wydawało mi się, że z miejsca gdzie była Lois nie mogła widzieć co umie Doomsday. W sumie powinna była wtedy powiedzieć do siebie np. „ten potwór musi być z Kryptona, muszę znaleźć włócznie” (oczywiście ten tekst byłby w rzeczywistości dla widzów).
7. Mówisz, że w wersji ultimate rozmawia z Darkseidem? I co namawia go na inwazję? Jeżeli tak to powinna ta scena być w wersji kinowej a nie rozszerzonej.
8. Dlaczego apokaliptyczny sen powinien być lepiej wyjaśniony (i parę innych rzeczy też)? Jestem fanem Batmana i komiksów i wiele rzeczy rozumiem, ale fani to mniejszość wśród widzów, a film powinien być zrozumiały dla wszystkich. Taki niedzielny widz nie ma pojęcia kim jest Darkseid, nie wie też że Flash umie podróżować w czasie (stąd niektórzy mogli nie wiedzieć, że to on się pojawia), albo tego że kobieta na przyjęciu to Wonder Woman i kim w ogóle Wonder Woman jest. Film musi się też bronić jako samodzielne dzieło, a nie tylko jako część uniwersum. Według mnie oznacza to wyjaśnianie wszystkich wątków tak by każdy widz zrozumiał. Słyszałem opinie „Snyder wyjaśni to w kolejnym filmie”, tak być nie powinno.
Pomimo tego wszystkiego film mi się podoba :)
Również dziękuję za obszerną odpowiedź, zwłaszcza że ostatnio coraz trudniej spotkać na Filmwebie normalną dyskusję ;)
Premiera była dawno, ale ja widziałam ten film trochę później i jest jeszcze dla mnie świeży.
1. Ta odwrotna niż u Marvela metoda tworzenia uniwersum jest dla mnie właśnie ciekawa, bo nie znam komiksów, więc wprowadzenie Wonder Woman, Flasha czy Aquamana właśnie sprawiło, że chcę zobaczyć ich solowe filmy, a gdyby takie filmy pojawiły się wcześniej, nie zwróciłabym na nie uwagi, bo uważałabym, że to kolejni superbohaterowie "na jedno kopyto" ratujący świat i takiego przesytu tematyki nie chcę widzieć ;) Tymczasem ta "reklama" w BvS, a potem w zwiastunach Ligi Sprawiedliwości, właśnie mi pokazała, że to mogą być ciekawe postacie.
2. Możliwe, że akcja solowego Batmana będzie się rozgrywała później, ale mam nadzieję, że będą jakieś retrospekcje, zwłaszcza o Robinie, no i też o spaleniu Wayne Manor. Cała seria filmów z tego uniwersum powinna być samowystarczalna, czyli ktoś nieznający komiksów powinien się z któregoś kolejnego filmu dowiedzieć np. kim był Robin, jeśli już pokazano jego strój.
3. Wydaje mi się, że z Lois właśnie chodzi o jakieś przyszłe wydarzenia, czyli możliwe, że o wpływ jej losów (śmierci) na zachowanie Supermana. W tym śnie apokaliptycznym widać, że stał się zły, a Lois może być do tego "kluczem".
4. Przy scenach z Doomsdayem w porcie Lois była dosyć blisko, mogła widzieć, że strzela laserami z oczu, skacze wysoko itp. Poza tym wiedziała, że potwór pochodzi z kryptońskiego statku, więc mogła go skojarzyć z działaniem włóczni.
Zdanie "On jest z Kryptona, tylko kryptonit go zabije, muszę znaleźć włócznię" dopiero co wypowiedział Bruce do Alfreda. Powtórka tego samego tekstu z Lois to już byłoby za dużo moim zdaniem, ale zgadzam się, że powinno być pokazane, że Lois patrzy na wyczyny Doomsdaya i potem biegnie po włócznię.
5. Luthor rozmawia z postacią, którą znawcy komiksów rozpoznają raczej jako Steppenwolfa. Nie słychać, czy go namawia na inwazję, bo w ogóle nie słychać głosu :) To jest po walce z Doomsdayem, oddział antyterrorystyczny wkracza do statku, a Lex stoi po pas w wodzie i wpatruje się w wyświetlony przed nim srebrny hologram postaci, która jakby "żongluje" trzema motherboxami (unoszą się przed nim w powietrzu), a potem wizja znika.
Tak, szkoda, że nie ma tego w kinowej.
6. Co do wyjaśnienia snu i innych zagadek. Ja jestem właśnie takim "niedzielnym widzem" i ogólnie rozumiem, o co chodzi w filmie. Trochę tych "tajemniczych" rzeczy dowiedziałam się później z różnych internetowych dyskusji, ale nawet gdyby nie, to nie przeszkadza mi, ze na razie nie wiadomo z filmu, kim jest Darkseid. Mnie, jako niedzielnemu widzowi, wystarcza wiedza, że to jakiś kosmita, który wybiera się z inwazją na Ziemię, a reszta będzie w następnej części. Niedzielny widz nie musi na razie wiedzieć, że Flash podróżuje w czasie, a Wonder Woman jest dla takiego widza zagadką tak samo jak dla Bruce'a Wayne'a. Uważam, że można wyjaśniać różne tajemnice w kolejnych filmach, bo te filmy będą tworzyły całość.
Problem teraz jest przede wszystkim taki, że my musimy czekać długo na kolejne premiery. Kiedy już będą wszystkie filmy ukończone, nowi widzowie pooglądają sobie jeden po drugim i szybko się wszystkiego dowiedzą :)
Ja nie rozumiem całego hejtu. Wynika on chyba z nieznajomości uniwersum DC. Choć scenariusz fakt, raczej średni, to do czego chyba jeszcze się nie przyznali i widzę, że mało kto dostrzega - film w dużej mierze jest wzorowany (niektóre sceny i teksty, a wręcz cytaty) są żywcem wyciągnięte z animowanej dwuczęściowej wersji Dark Knights Returns. Gdzie Gacek również pokonuje Clarcka, również przypominając mu o tym, by pamiętał, że jest jedynym człowiekiem, który dał mu radę (nawet zbroja jest baaaaardzo podobna). Cała postać gacka jest mocno oparta o tą bajkę - stary i zmęczony już Bruce, nie przebiera w środkach i to jest ta część, która w tej części podoba mi się najbardziej porównując do starszych gacków. Bo dla mnie zawsze było nielogicznym, jak może wzbudzać panikę wśród bandziorów ktoś, o kim wiedzą, że ich nie zabije? Gacek musi zabijać, by być naprawdę mrocznym. I nie chodzi o egzekucje ale jak już w walce się zdarzy.. mówi się trudno i tu miało to miejsce (kilkanaście trupów).
Ale faktem jest, że na koniec rola gacka.. była zerowa i tam właściwie statystował przy tym potworku.
W obu największych uniwersach powstało multum wersji tych samych postaci - czego sam akurat nie lubię, bo nigdy nie byłem komiksowym maniakiem i patrzę na to trochę jak na telenowele, gdzie mamy z tyłka wyciągnięte zawiłości. Jednak jak pewnie każdy, mam też własną wizję - jakiego gacka bym chciał i to jest właśnie taki gacek - mroczny, zmęczony walką i całym życiem, tym, że zamykanie mend nic nie daje, a świat wcale nie staje się lepszy. Ale też gacek detektyw, wysoce inteligentny człowiek. Ten nolanowski.. cóż niestety był to zwykły cymbał i cały intelekt Batmana z komiksów przerzucono na Luciusa i bez niego tamten Batman byłby nikim.
Natomiast nie takiego bym chciał Alfreda.. on zdecydowanie jest za młody. Alfred musi być conajmniej 30 lat starszy od gacka i musi być to widać. Akurat Nolanowski Aflred był moim ulubionym.
Zgadam się z tobą, że hejt był przesadzony. Film oczywiście miał trochę wad, ale i tak bawiłem się nie najgorzej. Oczywiście trzeba pamiętać właśnie o tym, że większość ludzi, która poszła na ten film nie są komiksowymi ekspertami i wymagają oni tego, aby pewne sprawy były wyjaśnione. Co prawda w filmie jest scenka, gdzie mówi się że Batman działa już 20 lat i jest tym zmęczony, ale moim zdaniem to trochę za mało. Taka scenka może umknąć w zalewie reszty fabuły. Przydałaby się np. retrospekcja o tym jak Joker zabił Robina, albo postrzelił Barbarę Gordon, tak że ta wylądowała na wózku. Tacy widzowie muszą poznać i dobrze zrozumieć motywację Batmana i Supermana (i reszty postaci). Oprócz tego słyszałem, że kilka scen, które wypełniały różne luki były dodane dopiero w wersjach rozszerzonych filmu (nie powinno tak być). Muszę przyznać, że Marvel w Iron Manie zrobił to lepiej. Kto znał tę postać poza fanami komiksów? Film o nim świetnie przedstawił postać i ludzie ją polubili.
Inspiracja kreskówką Dark Knight Returns (która oczywiście jest adaptacją komiksu Franka Millera) jest widoczna, chociaż filmowy Batman jest tak na oko z 10 lat młodszy od tego animowanego :) Nie zgodzę się, że Batman, który nie zabija nie może być przerażający. Bandziory boją się bo wiedzą, że spuści im łomot, połamie kości i wylądują w więzieniu albo Arkham. Co do inteligencji filmowego Batmana - głupi to on nie jest, ale tak się dać podejść Luthorowi :/
Z tym, że ma być film poświęcony tylko Batmanowi - może wtedy nadrobią, bo jednak zakładam, że będzie to kontynuacja, a nie coś ala "begins" - pomimo, że to chyba zawsze moje ulubione wersje, oglądać jak reżyser sobie uwidział genezę danej postaci.
Ironmana - to ja ogólnie nie lubię jako postaci, więc nie specjalnie mi się to oglądało i trudniej obiektywnie ocenić film jako całość.
Tak, w kreskówce jest starszy ale nie o to mi chodziło, a raczej o sceny i teksty, które wręcz żywcem wyjęto. Np. w kreskówce gacek ratuje dziecko, do którego mierzy bandzior. Ten trzymając jego kolegę i mierząc do niego z broni kolegi, słyszy od bandyty, że go zabije. Gacek go unieszkodliwia i rzuca tekst "wierzę Ci". Zamiast dzieciaka wstawiamy matkę Kenta i scena wypisz wymaluj niemalże identyczna :P
A tam, łomot nie jest przeraźliwy dla ludzi, którzy są bardziej zagrożeni przez śmierć z rąk np konkurencji czy choćby policji podczas strzelaniny. Łomot, połamane nogi i ręce - to się zagoi, śmierci już nie odwrócą.
Ale to, że się dał podejść to też dosyć typowe dla Gacka, on zawsze ma swoje demony i duże poczucie winy i tym zawsze dawało się manipulować. I tak czy siak jak wspomniałem, jak porównasz inteligencję Batmana w tym filmie do trylogii Nolana, to różnica jest gigantyczna. Tamten robił wrażenie "użytkownika gadżetów" - ten sam jest ich twórcą.
Tak czy siak z tym zabijaniem - ja wolę Batmana jako Mrocznego Rycerza w pełnym znaczeniu tego określenia, takiego, który ma krew na rękach ale nie ludzką krew - tylko "łotrów" :)
Pamiętam, że w jakiejś wersji jest nawet gacek wampir, który przy okazji stołował się na bandydatach :) Niestety nie wiem co to za wersja, bo jak wspominałem, nie śledzę tych telenoweli, aż tak.
Nie dawno przeglądałem listę bohaterów Marvela.. to mnie łeb rozbolał.. samych hulków tam było z 8 :P Tego się nie da spamiętać.
Najprawdopodobniej akcja solowego Batmana odbędzie się już po Lidze Sprawiedliwości. Trochę mi szkoda, że nie zrobili solowego Batmana zaraz po Man of Steel i tam nie pokazali jak staje się taki mroczny.
Tylko wiesz zdaniem wielu film powinien się bronić nie tylko jako część uniwersum, ale również jako samodzielne dzieło. Innymi słowy powinniśmy wiedzieć i rozumieć wszystko po zakończeniu seansu, a nie czekać jak dadzą jakąś retrospekcję w kolejnym filmie. Kolejny film nie powinien tłumaczyć poprzedniego tylko pokazywać co było dalej (lub wcześniej).
Tak połamane kości się zrosną, ale i tak nikt nie chcę dostać takiego łomotu. No i nie ma gwarancji, że kości się dobrze zrosną :)
U Nolana Batman zachowuje się jak detektyw w Mrocznym Rycerzu, w pozostałych dwóch faktycznie nie błyszczy w tym względzie.
DC też ma mnóstwo bohaterów :) Tak na marginesie odnośnie Hulka - nie każdy z tych Hulków to Bruce Banner.
Tak, to była by właściwsza kolejność. Z resztą nie tylko z Batmanem ale każdym bohaterem biorącym udział. Przed Batman v Superman, również Wonderwoman najpierw powinna mieć swój film, a nie po. To coś co zawsze mnie irytuje - brak chronologii. Dlatego też nie lubię filmów typu prequel.
Co do rozumienia.. cóż większość ludzi nie zrozumie nawet prostego przekazu. Ja tu nie miałem problemu ze zrozumieniem czegokolwiek w filmie. Mogłem to uznać za fajne/głupie ale nie za niezrozumiałe. Acz coś takiego, że następny film, tłumaczy coś z poprzedniego to wcale nie musi być złe. Czasem się to robi, choć zwykle właśnie końcowe elementy i jest to zabieg czysto marketingowy, by widz chciał zobaczyć następną część by się dowiedzieć. Marvel to zwykle robi w trakcie napisów np. Ale i też przed nimi. Ot np. ta ucieczka Hulka (choć brak tu konsekwencji - raz jest zielonym kretynem, a raz.. potrafi wyłączyć rozmowę na panelu.. ale to inna para kaloszy, brak konsekwencji zwłaszcza w filmach komiksowych jest niestety nagminny).
Ja wiem, że nie każdy Hulk to Banner ale właśnie tym trudniej się połapać. Tak jak Flash - Bary Allen czyli ten, który ma wystąpić w lidzie.. to Flash nr2 i wcale nie najszybszy. Batmanów też było kilku. Nie pamiętam nazwiska - ale wedle komiksów zdaje się, że któryś z "bad guyów".. na jakiś czas zastąpił batmana, gdy ten miał przetrącony kręgosłup przez Bane'a (coś jak w powrocie). Ale nie zagłębiałem się w temat dokładniej. Zdecydowanie wolę nieco większą jasność i uproszczenie, gdzie wszystko jest kontynuacją, a nie wieloświaty, flashpointy i inne duperele :P