Jestem świeżo po obejrzeniu dwóch wersji Batmana - Burtona i Nolana. Z ogólnej opinii wynika, że to Batman Begins, a więc wersja nolanowska cieszy się większą popularnością i uznaniem wśród krytyków i widzów, jednak moja próżność jest bezgraniczna i twierdzę, że jeśli milion osób ma zdanie inne niż ja, to najprawdopodobniej milion osób jest w błędzie :) Tak więc chciałbym oficjalnie, wszem i wobec zjechać marną pseudopsychologiczną i quasiemocjonalną produkcję wysmażoną przez całkiem niezłego w gruncie rzeczy reżysera Christophera Nolana a wynieść na piedestały genialne dzieło Tima Burtona i ukazać w jak wielkiej niewiedzy żyje społeczeństwo.
Oczywiście wstęp był tylko żarcikiem mającym na celu wnerwić potencjalnego Czytelnika i odstręczyć go od lektury, w pewnym sensie przekonać Go, że ów skromny tekst jest li tylko pamflecikiem. Tak więc jeśli ktoś mimo wszystko przebrnął dalej i chce się wybudzić z marazmu - zapraszam do lektury.
Omówię poszczególne elementy, w których Batman po prostu miażdży swojego wyrodnego wnuka, pominę natomiast kilka drobnych szczególików, w których Batman Begins jest lepszy od swojego wiekopomnego dziadka.
1. Miasto
Pierwsze ujęcie burtonowskiej wersji to ogólny plan Gotham, który przywodzi na skojarzenie dwa inne arcydzieła sztuki filmowej - Metropolis Fritza Langa i Łowcę Androidów Riddleya Scotta. Wspaniała scenografia, nagrodzona zresztą Oscarem w 1990 roku w kapitalny sposób łączyła cechy cyberpunkowej metropolii, pełnej brudu, śmieci i futurystycznych technologii i miasta amerykańskiego z lat 30' - 40' ogarnietego prohibicją. Zawierała więc z pewnością inspirację oryginalnym komiksem Boba Kane'a, który w tym czasie właśnie stworzył postać Człowieka-Nietoperza. To zresztą widać nie tylko w ogólnej strukturze miasta, ale również w drobnych, a jak cieszących oko szczególach jak np. mundury policjantów, używanie przez nich karabinów Thompson, bardziej znanych pod pieszczotliwą nazwą Tommy-gun czy aparaty fotograficzne reporterów lub kostiumy zwywkłych przechodniów - prochowce i kapelusze. Samochody natomiast to zwyczajne amerykańskie pojazdy z tamtego okresu (schyłku lat 80') - taki zabieg, takie wymieszanie uniemożliwia nam dokładną lokalizację akcji filmu w konkretnej epoce i stanowi jeden z czynników budowania wspaniałej, groteskowej atmosfery.
Nolan serwuje nam zupełnie inny Gotham. To raczej nowoczesne "city" pełne drapaczów chmur, współczesnych pojazdów i budynków jakie możemy zobaczyć w takich miejscach świata jak Nowy Jork czy Hong-Kong. Nie ma tu ani krztyny klimatu, wszystko jest bezduszne, niby istnieje coś na kształt slumsów ale... zbyt tu czysto. Fatalnym zabiegiem było stworzenie kolejki zbudowanej nad poziomem ulic i jeśli mnie oczy nie zmyliły (a to całkiem możliwe przy ich stanie) to całość była po prostu efektem pracy komputerów. Kolejny element to drużyny SWAT, z którymi rozprawiał się Batman. Nie pasowało mi to zupełnie do klimatu tej opowieści. Ze SWATEM mogą walczyć bohaterowie Matrixa, ale nie Człowiek-Nietoperz, którego rodowó sięga lat 40', jak już wcześniej się rzekło...
2. Kobieta
Tu bedzie krótko, bo na czym jak na czym, ale na kobietach to ja się kompletnie nie znam i jedyne, co o nich wiem, to to, że obok filmów Stanleya Kubricka to najpiękniejsze wizualnie rzeczy na świecie ;). Burton zatrudnił Kim Basinger - nie dość, że nienajgorszą aktorkę, to jeszcze kobietę, o której można powiedzieć, że wpasowuje się w nurt klasycznego, posągowego piękna - długonoga szczupła blondynka. Jest więc idealnie dopasowana do klimatu opowieści i ogólnego pomysłu o "charakterystyczności" każdego z bohaterów. Wiadomo - taki gość jak Batman musi mieć najlepszą laskę w mieście. A kto jeśli nie taka blondie będzie się lepiej prezentować u jego boku?
U Nolana miota się po ekranie Katie Holmes. Przepraszam, że tak pytam, ale co to ma być, do jasnej anielki? Drewniana i całkowicie sztuczna postać nie posiadająca żadnych cech charakteru, bezpłciowa i marginalna. Nie wiem czy wycięcie scen z nią byłoby zauważalne dla całości...
3. Wrogowie
Demoniczny Joker odgrywany przez Jacka Nicholsona to uczta dla serca, choć przyznam szczerze, że jest możliwość obalenia go przez Heatha Ledgera w kontynuacji nolanowskiego filmu, czyli Dark Knight. Niemniej jednak film jest jeszcze w produkcji i żadnego wiekszego (poza trailerami) odniesienia póki co nie ma, więc nie będę gdybał. A kreacja Nicholsona, jak już powiedziałem to perełka, tak samo jak charakteryzacja i kostiumy - krzykliwe kolory i zabawne desenie, w dodatku żarty z dolnej półki, przerysowana broń i niesamowity sposób bycia. Wszystkie te elementy złożyły się na niesamowity, groteskowy (po raz drugi pada to słowo, dokładniej o tym nieco później) wizerunek króla (czy raczej błazna) przestępczego światka Gotham City. Żeby porównanie bylo jeszcze mniej sprawiedliwe, dorzucę tu kolejnego burtonowskiego typa spod ciemej gwiazdy z kontynuacji filmu, to jest Powrotu Batmana, czyli Pingwina. Cóż to była za obleśna ofiara losu - po prostu brak słów i kolejny punkt dla Burtona! Wracając jednak do pierwszej części - oprócz Jokera występowało też jego mięso armatnie, czyli zwykłe oprychy, więc nie ma sie za bardzo o czym rozpisywać. Przejdźmy zatem do filmu Nolana.
Głównym antagonistą u niego był Henri Ducard. Postać śmieszna w samym swoim zamyśle - wafel wielkiego przeora tajemniczego klasztoru ninja gdzieś na zadupiu świata, Ras'al Ghula; patetyczny do bólu, co moment wyrzucający z siebie jakieś "glębokie" przemyślenia i prawdy życiowe ("Nie nauczyłeś się uważać na otoczenie!"). Oprócz tego, mamy też postać doktora Johnatana Crane'a, który, o ile się nie mylę jest Strachem na Wróble (niestety z filmu w ogóle nie można było tego wywnioskować.) Jego maska jest po prostu przekomiczna - coś na kształt Leatherface'a z Teksańskiej Masakry Piłą Spalinową, dalece odbiega to od wizerunku stworzonego przez Kane'a, nie ma w sobie tej groteski (znów) i dozy śmieszności znanej z pierwowzoru. W dodatku scen z nim tyle, co kot napłakał - jeśli Nolan postanowił, że tak właśnie się skończy Scarecrow, to chyba utopię się z rozpaczy. Zmarnować taki potencjał, Boże widzisz, i nie grzmisz!
4. Rodzice Bruce'a Wayne'a
W pierwszej wersji Batmana tej scenie poświecono dwie minuty - kiedy Bruce słyszy wypowiadane z ust Jokera słowa "Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w świetle księżyca?" przypomina sobie, że to właśnie młody gangster Jack Napier zabił jego rodziców. Ten Jack Napier, który potem stał się Jokerem. Przy okazji, dzięki tej małej scence wpleciono motyw zemsty oraz zależności między protagonistą a antagonistą w klarowny sposób.
Co natomiast wymyslil sobie Nolan? Pierwsze pół godziny filmu to ciągłe retrospekcje, a to do niefortunnego upadku do studni (faktycznie, ciekawy pomysł na uzasadnienie strachu i nienawiści do nietoperzy, ale ile razy w filmie to przypominano, zliczyć nie mogłem. Czyżby reżyser bał się, że widz zapomni?), a to do dramatycznego przeżycia jakim była śmierć państwa Wayne. Kolejna śmieszno - żałosna scenka - pan Wayne umiera z uśmiechem na twarzy mówiąc jakieś patetyczne frazesy do swojego syna. Tak, już mi się chce w to wierzyć...
5. Gadżety
Batman jest filmem powstałym na kanwie komiksu o ludziach posiadającyh nadnaturalne zdolności (choć wszystko jest umiarkowane). Dlatego też można pozwolić sobie na pewną dozę fantazji, np. tak dziwaczny kształt pojazdów bohatera, które jednak mają klasę i styl. Nie przeszarżowano ze sprzętem - linki z hakami do łatwiejszego dostawania się na wyższe kondygnacje zabudowań Gotham.
Batmobil w Batman Begins to, jak określa go jeden z funkcjonariuszy policji - czołg. Co z tego, że jest bardziej wiarygodny skoro wygląda jak połączenie amfibii z monster-truckie, albo, jakby powiedział to mój wujo - skrzyżowanie kurwy z osą? Brzydkie toto i bez żadnego wyrazu. Tak samo pelerynka z samoistnie twardniejącego materiału - dziwnym zbiegiem okoliczności wynaleziono ją w firmie Bruce'a...
6. Batman
Michael Keaton jaki jest każdy widzi - ot, taki sobie jeden z hollywoodzkich aktorów, ani zbyt popularny, ani zbyt przystojny, ani znów wybitny. Może się podobać, może się nie podobać - tak samo jak jego kreacja w filmie. Nie o tym jednak chciałem pisać. Batman w filmie Burtona to tajemniczy, powtarzam, tajemniczy obrońca Gotham City. Nikt o nim zbyt wiele nie wie, nie wiadomo, skąd czerpie pieniądze na swój sprzęt, nie wiadomo też skąd pochodzi sam ekwipunek. Jest poniekąd wpisany w miasto, jest jego symbolem, jest jego częścią, jego pierwiastkiem. Nie ma Gotham bez Batmana - nie ma Batmana bez Gotham. Akcja filmu nawet na sekundę nie opuszcza tego skorumpowanego miasta, gdyż to ono jest teatrem działań bohaterów.
Nolan postanowił nam na patelni podać, gdzie bohater posiadł swoje umiejętności i skąd ma pieniądze na cały ten cyrk związany z bronieniem miasta przed mętami. Wymyślił żenującą akcję ze wspomnianym już tajemniczym zakonem Ninja i ich wielkim wodzem - nigdy niemrugającym Rhas'al Ghulem, walki na miecze (to nie Nieśmiertelny!), medytacje, rozterki moralne i arcyzabawną akcję z ucieczką Wayne'a z tego miejsca - rzucenie kawałka rozżarzonego drewna na beczki z prochem. Beczka śmiechu! Tak samo jak pobyt w więzieniu, który jak dla mnie jest najbardziej absurdalnym motywem filmu. Miało to na celu niby skonfrontowanie Batmana i jego przyszłych antagonistów, wniknięcie w ich umysł, poznanie ich punktu myślenia. Spoko. Kolejnym chybionym pomysłem jest namiastka osobowości bohatera. Nie cierpię łopatologicznych i pseudointelektualnych sylwetek bohaterów w filmach i nie cierpię jak próbuje sie z filmu akcji zrobić psychodramę. Podobny zabieg zastosował Ang Lee w swojej wizji "Hulka". Postacie mają mieć jakieś cechy charakteru, jakieś wady i zalety, jakieś charakterystyczne punkty - niemożliwe jest stworzenie psychologicznego rysu w filmie! (No, powiedzmy że można ale to karkołomne zadanie i udaje się nielicznym. Np. John Cassavetes żeby nakreślić dość realistyczny portret chorej kobiety i wniknięcie w jej umysł nakręcił 2,5 godzinny film którego jedynym tematem są relacje owej kobiety z rodziną!!). Plusa można dać mu za to, że chociaż próbował...
Czas na małe podsumowanie. Jeśli z tekstu wywnioskowaliście, że nie podobał mi się Batman Begins, to jesteście w błędzie :) Otóż podobał mi się, obejrzałem go z zainteresowaniem i przyjemnością, ma sporo zalet jak gwiazdorska obsada (chociaż to akurat miał każdy Batman, czy Burtona, czy Schumahera), doskonałe zdjęcia, świetna rola Michaela Caine'a, widowiskowość a także sam fakt, że Nolan stworzył coś nowego, nie był odtwórczy. Jednak sprawia wrażenie gilmu pociętego, niepelnego. Przez 125 minut seansu odnosiłem wrażenie, że Nolan nakręcił za dużo materiału i chciał wcisnąć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie - montaż jest prawie jak w teledysku, scena goni scenę, nie można się skoncentrować niemal na niczym. Zabrakło też humoru, który u Burtona był wręcz wszechobecny i wpisany w konwencję. W końcu, jeśli już mowa o konwencji - oryginalny Batman był g r o t e s k o w y. To w moim odczuciu zdecydowało o jego świetności - wszystko było wyolbrzymione, skrzywione, w pewnym sensie odrealnione, inteligentnie wymieszane, pełne humoru i dystansu. Batman Begins jest poważny, starano się zrobić film r e a l i s t y c z n y (o człowieku-nietoperzu). Wyszło niemrawo i bez klimatu. Mam tylko cichą nadzieję, że druga część będzie już taka, jakbym pragnął, by była. Wraca bowiem Joker, panowie i panie. Tymczasem kończę już moje wynurzenia bo pora późna, a Ty penwie też jesteście już znudzeni i zmęczeni. Niemniej jednak - zapraszam do polemiki i dyskusji. Pamiętajcie, że to tylko moje zdanie.
(Ale to prawda).
Pozdrawiam.
hehehehhe sczerze to nie chciało mi sie czytac tego co napisałes ale na pytanie ci odpowiem :)
Moim zdaniem o wiele lepszym Batmanem jest ten pierwszy z 1989r
Michael Keaton jest znakomitym aktorem idealnie pasował do roli Batmana
hehehe jak by Ci sie chciało przeczytać chociaż pierwsze 3 zdania to dowiedziałbyś się że dla mnie pierwszy Batman z 1989 też jest lepszy hehehe
hehe to dobrze jak sie zgadzamy który Batman był lepszy:P
hehehe ja uważam ze nawet nie ma co porównywac Batamana z 1989 a teraz tego co jest:)
Ja przeczytalem calosc - i w znakomitej wiekszosci sie zgadzam :).
Jednak uwazam tez, ze porownanie obu filmow jest troche naciagane. Ja traktuje "Batman Begins" jako cos zupelnie odrebnego od wczesniejszych filmow z serii.
Natomiast, jesli porownac oba filmy - zdecydowanie wygrywa "Batman" Burtona :)
Zacznę od tego, że za lepszy film i lepszą wersję Batmana uważam wersję Nolana, mimo że wychowałem się na wersji Burtona. Ale od dzieciństwa czytałem też komiksy i Batman Burtona po prostu NIE BYŁ tym Batmanem z komiksów jakie znałem, tak więc dopiero po kilkunastu latach od tamtego czasu doczekałem się w końcu filmu o TYM Batmanie.
Ad.1 Miasto
Kwestia gustu. Ja wolę Batmana w nowoczesnym i zywczajnym mieście. Przez to jest prawdziwszy tak sam Batman jak i cały świat przedstawiony.
"Kolejny element to drużyny SWAT, z którymi rozprawiał się Batman."
Kiedy Batman "rozprawia się" ze SWAT???
Punkt dla Nolana.
Ad.2 Kobieta
Nie mam nic do powiedzenia na obronę Katie Holmes :P na szczęście w sequelu ją wymieniono.
Punkt dla Burtona.
Ad.3 Wrogowie
Po pierwsze - Ducard w tym filmie to właśnei prawdziwy Ras al Ghul jakby ktos mial watpliwosci.
Po drugie - w Begins liczy się sam Batman, nie jego wrogowie jak to było u Burtona, dla mnie to plus. Bo na dobrą sprawę perwszy Batman mógłby sienazywać "Joker" a drugi "Pingwin i Catwoman".
Tak czy inaczej - punkt dla Burtona.
Ad.4 Rodzice Wayne'a
Burton, który komiksów nie czytał, wymyślił sobie, że korzystniej będzie zrobić z Jokera zabójcę Wayne'ów mimo że nijak się to miało do tego co było o tym wydarzeniu wiadomo. Nolan powrócił do korzeni po ra zkolejny pokazując że to jest TEN Batman, którego znamy z komiksów.
Punkt dla Nolana.
Ad.5 Gadżety
"Batman jest filmem powstałym na kanwie komiksu o ludziach posiadającyh nadnaturalne zdolności"
Batman nie posiada nadnaturalnych zdolności :P
A batmobil z Begins podoba mi się bardziej niż ten od Burtona, ponadto jest on w RZECZYWISTOŚCI o wiele bardziej funkcjonalny.
Punkt dla Nolana.
Ad.6 Batman
No i tu największy plus Begins.
To po prostu pierwszy film w całości o Batmanie, pierwszy film który pozwala poznać tę postać, a grający go Christian Bale jest lepszy w tej roli od Keatona, Kilmera i Clooneya razem wziętych.
"Nolan postanowił nam na patelni podać, gdzie bohater posiadł swoje umiejętności i skąd ma pieniądze na cały ten cyrk związany z bronieniem miasta przed mętami. Wymyślił żenującą akcję ze wspomnianym już tajemniczym zakonem Ninja i ich wielkim wodzem"
Widać, że o Batmanie to ty za wiele nie wiesz. Nolan tego NIE wymyślił. Wszystko jest wzięte z komiksów, szkolenie Bruce'a na dalekim wschodzie byłow nich wielokrotnei wspominane. Nolan to po prostu pokazał.
Punkt dla Nolana.
I jeszcze punkt dla Burtona za muzykę, bo to zrobił Elfman deklasuje zupełnie muzykę z Begins, oraz punkt dla Nolana za o wiele lepsze przedstawienie postaci Alfreda i (zwłaszcza) Gordona, którego to Burton całkowicie zmarnował.
Werdykt:
Nolan - Burton 5:3
Ale tak czy inaczej obydwa filmy (a w zasadzie wszystkie trzy) mają u mnie 10/10, w przeciwieństwie do Schumacherogniotów które mają 3/10 (BF) i 1/10 (BiR)
"W końcu, jeśli już mowa o konwencji - oryginalny Batman był g r o t e s k o w y. "
Jaki "oryginalny" Batman? Batman Burtona to w żadnym wypadku nie jest oryginalny Batman.
I jeszcze jedno - często tak jest że coś do czego mamy sentyment zawsze będzie dla nas "lepsze" i nigdy nie zmienimy zdania. Ja tak mam z Robin Hoodem (jedyna wersja jaką uznaję to Robin z Sherwood - serial z lat 80-tych), ale akurat w przypadku Batmana Nolanowi udało się zrobić film tak dobry, że nawet sentymenty nie były w stanie tu nic zmienić.
Jak pisalem wczesniej, napisze i teraz....
zdecydowanie "Batman" - Burtona jest lepszy...a ze komiksu nei znam az tak dobrze - to zdnaia nie zmieniam. Zreszta nawet apstrachujac od wiernosci wersji komiksowej - poprostu historia Burtona jest o wiele ciekawsza niz momentami bardzo nudna opowiesc Nolana.
P.S. zostawilem Ci wpis na blogu Gieferg :)
haha rzeczywiscie robin z serialu nie ma sobie rownych;) osobiscie wole filmy burtona, przede wszystkim ze wzgledu na lepsza stylistyke miasta i atmosfere filmow. to jednak kwestia gustu i jak juz wyzej wspomniano - sentymentu. nowy nolan jest rownie dobry, ma swoje plusy (osobiscie podoba mi sie uchylenie tajemnicy skad batman ma stroj i batmobil, bale tez niezle daje rade) a do tego daje nadzieje na lepszy los "batmanow" niz to co widzielismy na filmach forever i b&r. nie czytalem komiksow o batmanie, i szczerze mowiac wole historie "powstania" batmana z filmu burtona niz te - ktora jest jak mowicie na podstawie komiksu. pozdrawiam
Uwazam, ze obu filmow nie da sie dobrze porownac - jeden i drugi jest wybitny na swoj sposob. Odnaszac sie do Twoich ocen:
1. Miasto - mowisz, ze misato u Burtona nie pozwala na konkretna loikalizacje. Jednak nie oddajesz tego samego dla Nolana, ktorego miasto jest jeszcze trudniejsze do lokalizacji, bo laczy w sobie wspolczesne metropolie i futuryzm. Osobiscie uwazm, ze obie wersje sa siebie warte.
2. Kobiety - niestety nie uwazam Kim za niezla aktorke. Podobnie jak Holmes, nie jest zadna z nich zachwycajaca. Tymbardziej sie boje przyszlej kobiety w nowej czesci batmana, ktora niestety nie wydaje mi sie, ze bedzie nadawala sie do filmu. Czas pokaze.
3. Wrogowie - Joker czy Pingwin to jedni z najlepszych czarnych charakterow ogolnie w kinematografii. Licze, ze Heath pokaze co potrafii. Ucieszylem sie, bo nie wyobrazam sobie innego mlodego aktora, ktory moglby dac sobie rade z ta rola. Rozniez czas pokaze.
4. Tutaj zarzut jest widocznie do fabuly. Mi osobiscie wstep w wersji Nolana i historia Batmana sie podobala. Kwestia oczekiwan.
5. Gadzety. Pierwszy Batman ma ich moze mniej niz drugi, ale mimo to drugi jest bardziej ludzki. Wlasnie wstep pozwala poznac slabosci czlowieka nietoperza. Do tego, w komiks pozwala na uzywanie wielu niekoniecznie wiarygodnych metod dzialania i chwala mu za to.
6. W przeciwienstwie do punktu trzeciego tutaj warto pisac glownie o nowym batmanie. Keaton byl jako ta postac dokladnie taki jak ujales."- ot, taki sobie jeden z hollywoodzkich aktorów, ani zbyt popularny, ani zbyt przystojny, ani znów wybitny. Może się podobać, może się nie podobać - tak samo jak jego kreacja w filmie." Bale, jednak jest tym czym wrogowie bohatera w czesci Burtona. To on jest aktorem przyciagajacym do ekranu, NAjwazniejsza postacia tego spektaklu.
Odnoszac sie do podsumowania - chcialbym kiedys obejrzec wersje rezyserska drugieo filmu, bo takze czulem, ze jest za mocno na potrzeby szerkoiej widowni ciety. Nie zgodze sie jednak , ze komiksowy Batman byl groteskowy - byl on po protstu komiksowy, z wszystkimi tego cechami. To Burton stworzyl go groteskowego i podkreslil jego przeciwnikow. Dlatego uwaielbiam jego czesci, a nie pozniejsze wersje cukierkowe. NA koncu powinno znalezc tazke moje pierwsze zdanie;]
Ps. Chwala za to, ze sa jeszcze ludzie kina, ktorzy chca cos ciekawego napisac...
Dobry...zero obiektywizmu...od poczatku do konca faworyzujesz Batmana Burtona wiec to porównanie (jezeli to mozna tak nazwac) nie ma sensu.
Całkowicie zgadzam sie z Giefergiem :D Mamy podobne zdania...miałem Dobremuy napisac w czym nie ma racji ale ty to zrobiłęs za mnie :D Dzienks :D hehe :D
Burton jest jednym z moich ulubionych reżyserów i nie zebym jego Batmanów nie lubiał...wręcz je uwielbiam ale Batmany Nolana wypadają rownie dobrze :D Niżej podam oceny filmów o Człowieku Nietoperzu....
Jakby co to ja tak dzielę serie o Batmanie
Batman 10/10
Batman Returns 10/10
----------------------
Batman Forever 3/10
Batman & Robin 1/10
----------------------
Batman Begins 10/10
Pozdro
Nigdy nie byłem zbytnim fanem filmów o Batmanie ale widziałem wszystkie a ostatnio postanowiłem zobaczyc najnowszego Batman Początek i powiem tylko tyle bardzo mile sie zaskoczyłem film jest naprawde dobry.
Batman 8,5/10
Batman Returns 8/10
Batman Forever 4/10
Batman & Robin 2/10
Batman Begins 7,5/10
"Batman" - 7,3/10
"Batman Returns" - 7,5/10
"Batman Forever" - 3,2/10
"Batman & Robin" - 1/10
"Batman Begins" - 8,2/10
Witam, teraz ja wypowiem się trochę na temat tych filmów
1. Rzeczywiście Gotham w wykonaniu i wizji Burtona jest spoko, jednak w wresji Schumahera Gotham jest poprostu beznadziejne, takiej poprzewracanej wizji miasta nie było nigdzie, co mi sie bardzo nie podobało
2. No tu akurat masz rację, Katie Holmes była beznadziejna
3. Jokerów nie ma co porównywać, zrobię to dopiero podczas oceninia Dark Knighta, natomiast nic nie zastąpi oryginalu, czyli nie ma mowy aby Heath pobił kreację Jacka Nicholson'a. Jednak mam takie dziwne wrażenie, że Joker Nolana będzie przedstawiony jako zwykły świr, który ma przy sobie kilkanaście noży (co z resztą pokazuje trailer), boje się jeszcze o makijaż, bo Joker Burtona niby wykąpał się w chemikaliach ( a nie jak to niektórzy mówią "wpadł do kwasu"), w skutek czego wybielała mu skóra i uszkodziły mu się nerwy na twarzy (uśmieszek). A u Nolana coś tam widać że przy koncikach ust Joker ma poparzoną skórę, i najzwyczajniej w świecie nałożony makijaż.
4. Rodziców Bruce'a rzeczywiście nie zabił Jack Napier, jednak Burton fajnie skleił te wątki z czego wyszła dodatkowo Vendetta, według mnie to było dobre posunięcie z jego strony.
W nolanowskiej wersji pokazane są rozterki życiowe naszewgo bohatera, czyli jak mu to było źle na tym świecie. Po pierwsze ojciec Bruce'a był znanym lekarzem, a nie dodatkowo twórcą jakiejś kolejki i nie posiadał wierzowca w centrum miasta
5.Tu bez gadania zwycięża Burton, Batman miał swój Batmobil, kombinezon, samolot, jakieś linki itp. Nolan natomiast zamiast charakterystycznego Batmobila serwuje nam czołg wzięty żywcem z jakiejś armii, zamiast linek Batmobil posiada "wyrzutnie", jadąc przez Gotham Batman rozwala pół miasta.
6. No i tu największe rozczarowanie, B: Batman jest tajemniczy, nie ujawnia się policji, a gdy ta go przyuważy od razu znika. N: Batman chce być strachem dla swoich przeciwników, wydziera się na wszystko co się rusza i psuje nastrój, bo zamiast "czarny charakter" powinien straszyc, on się boi kolesia w masce
PS: Nolan sam mówił, że to jest odrębna częśc od wszystkich poprzednich, co go jednak nie usprawiedliwia, ze w jakiś sposób spartolił film. Po obejżeniu Dark Knighta będzie można trochę go zjechać, bo jak spartoli Jokera to starci w moich oczach talent.
"Jokerów nie ma co porównywać, zrobię to dopiero podczas oceninia Dark Knighta, natomiast nic nie zastąpi oryginalu, czyli nie ma mowy aby Heath pobił kreację Jacka Nicholson'a."
Joker nicholsona na swiezo po obejrzeniu jest załosny, otyły, niegrożny, tanczacy i zachowujacy sie jak zwykly pajac nie jak JOKER...Heath ledger już zjadł nicholsona w samym trailerze..
dalej film burtona byl "dobry" na swoje czasy teraz jest po prostu nie wzbudzajaca wiekszych emocji historyjka z klimatem tak z klimatem ale niczym wiecej...kostium batman smiech, gra keatona smiech, bieg batmana smiech, ekipa jokera smiech, joker wykapany w kwasie z makijazem przyklejonym na stale - zalosne, smiech jokera to jakis zart ...batmobil wyglada jak samochodzik z matela...ten film jest po prostu bajeczka,plaska, czasem nudna, ktora w porownaniu do begins trzeba ogladac z bardzo zmruzonymi oczami zeby byl w ogole sens porownywania...powtarzam Joker Ledgera zmiażdzy wersje nicholsona, ktora tylko z uwagi na tak naprawde jedyna sluszna wizje jest tak wychwalana...a naprawde nie ma czym sie podniecac...
A bale jest o trzy klasy lepszym aktorem i lepiej pokazujacym postac batmana niz pajacyk w gumowym wzianku keaton...zreszta burton kreci przez swoja cala kariere jeden film...
Begins 10
Batman 89 6
Joker Nicholsona jest zalosny, niegrozny ????????? Kpisz czy o droge pytasz ????
Joker Nicholsona jest jednym z najlepszych czarnych charakterow w historii kina - mistrzostow aktorskie. A co do LEdgera - to poz wiastunei powiedziec nei mozna nic - obejrzymy, zobaczymy.
Według mnie Nolan lepszy. Butron przedstawił batman bajka a Nolan prawdziwą komiksową wersję czyli Batman realizm. To zależy od gustu co kto bardziej woli. Ja oczywiście jestem fanem Nolanowskiego Batmana. A DLA MNIE to film burtona nigdy mógł by nie powstać.
Nigdy nie powstac...tez cos.
W filmie Burtona jest cos niezwykłego,coś co wciąga widza od pojawienia sie loga dystrybucji Warner.Doskonały mroczny klimat zdobiony muzyką Dannego Elfmana-to mozna uznac za błąd Nolana brak jakiej kolwiek muzyki trzymającej klimat.Radze kiedys posłuchać Descent of Mystery albo temat z narodzin Pingwina.Pojazd lepszy w wydaniu Burtona bo bardziej wygląda jak samochód niż jak czołg.Sam Batman lepszy Burtona.Dlaczego? A dlatego ze Batman jest zamyslony,skrywa tajemnice,ogarnia go mrok,a takze drobne zarty jak np scena gdy Kim pyta sie gdzie jest Bruce a on na to nie jestem pewien,no i sentyment do samego Keatona.Co do kobiety,nie napisze nic,wygrywa Kim.odoba mi sie takze kreacja Alfreda Burtona,zresztą nawet Schumacher z niego nie zrezygnowal,poczciwy i cieły jak dobry dziadek.Natomiast Joker Nicholsona mi sie nie podobal bo był zabawny a miał przeciez straszyc.Gdyby Ledgera osadzic w tym filmie to film Burtona stal by sie arcydzielem,niestety to niemozliwe.Stroj Batmana lepszy od Burtona i gadzety tak samo,wiec stwierdzam ze film Burtona był lepszy.
"W nolanowskiej wersji pokazane są rozterki życiowe naszewgo bohatera, czyli jak mu to było źle na tym świecie."
Bo było mu źle, takie są fakty. Burton w swoim Batmanie o tym nie opowiedział, bo zwyczajnie tego nie wiedział. Nigdy nie czytał komiksu. Zrobił sobie z Batmana zwierzątko doświadczalne. Wyszło, ale nie każdemu podoba się, że zwierzątko ma głowę w miejscu dupy.
Burton dostał scenariusz i scenopis, zmienił co nieco po czym odjebał sztukę. A że klimat swój własny ma wypracowany, to i film mu wyszedł... Co i tak wcale nie stawia go w lepszym świetle gdyż postacie są płaskie niczym kartki papieru. Człowiek nietoperz to naprawdę głęboka komiksowa postac, mająca swoją długą historię. W filmie jest niezdarnie biegajacą, milczącą pacynką, z unieruchomioną głową. To już kurwa Sok z Żuka miał więc głębi.
Wiadomo, masy nie przeczytają komiksu, bo mają to w dupie. Wolą pójść do kina i kupić to co zaserwuje im reżyser.Gorzej jeśli reżyser o Batmanie wie tyle ile oglądająca film kura domowa, ktroa poszłą na niego jedynie po to by wzdychać do demonicznego Jacka N.
"Jokerów nie ma co porównywać, zrobię to dopiero podczas oceninia Dark Knighta, natomiast nic nie zastąpi oryginalu, czyli nie ma mowy aby Heath pobił kreację Jacka Nicholson'a."
Buahahahaha dobry jesteś:D Zdecyduj się, najpierw piszesz, że nie będziesz porównywał, a pare słow dalej to robisz, umniejszając wartość kreację Ledgera. Nie ma to jak obiektywizm poparty rzeczowymi faktami.
"Tu bez gadania zwycięża Burton, Batman miał swój Batmobil, kombinezon, samolot, jakieś linki itp. Nolan natomiast zamiast charakterystycznego Batmobila serwuje nam czołg wzięty żywcem z jakiejś armii, zamiast linek Batmobil posiada "wyrzutnie", jadąc przez Gotham Batman rozwala pół miasta."
No, linki w Burtonowskim batmobilu sa wręcz "zajefajne". Szczególnie utkwiła mi w pamięci scena, w której fura musiała się na zakręcie posiłkować latarnią, bo inaczej by nie wyrobiła. Chyba Alfred zapomniał wymienic opon. Żenada.
witam.
przeczytalem caly tekst i w wiekszosci sie z Toba zgadzam. odniose sie jednak do tego porownania po swojemu. troche to chaotyczne bedzie ale wybaczcie:P, nigdy z polskiego nie bylo dobry.
powiem tak... Burton to Burton, pokazcie mi jaki kolwiek jego film, w ktorym swiat przez niego przedstawiony, jest normalny, rzczywisty. ten facet po prostu mial wlasna wizje Batmana, gdzie miasto ma byc groteskowe i a Batman mroczny i tajemniczy. niestety zarzutu o niezgodnos z komikem sie nie podzielam, bo nigdy nie bylem wielkim fanem komiksow i nie czytalem komiksu. fakt fatkem denerwujace czasami jest zmienianie oryginalu na potrzeby fimow, co ma czesto miejsce w ekranizacjach ksiazek. ale jak juz poweidzialem tu mi to absolutnie nie przeszkadza. co do gry Nicholsona nie mozna mu robic zarzutu z tego ze byl smieszny, czy nie straszny, to jest wizja rezysera aktor tylko gra jak mu kaza. mnie on tu pasowal jak ulal, z reszta nie zmienil bym w obu filmach Butrona ani jednego aktora.
Nolan z kolei zrobil film w ktorym Batman jest rowniez morczny i tajemniczy... ale dla wrogow, jedynie Ducard i jego swita wie kim jest Batman. cala tajemniczosc jednak dla widza pryska, bo oto mamy Batmana w calej okazalosci wiem co, jak i gdzie kiedy. to nie jest zarzut bo tajemniczego batmana juz mamy i nie bylo by sensu robic drugiego takiego samego. dobrze zauwazyles ze w ogole u Nolana nie pasuje postac kobieca. wczesniej w ogole na to nie zwracalem uwagi, po prostu na chwile jest ale zaraz o niej zapominamy. gadzety sa calkiem fajne... dla mnie u Burtona mogla by byc ta pelerynka elektoraktywna:), ale pancerz juz nie, samochod zdecydowanie fajniejszy u Burtona. ktos powiedzial ze batmobil byl malo praktyczny, a mnie sie wlasnie wydaje ze byl lepiej przygotowany. fajna scena w Powrocie Batmana jak sie rozczlonowuje i przejezdza przez szczeline, u Nolana pewnie by rozpierdzielil pol budynku:P. wlasnie troche mi nie pasowalo ze oto obronca miasta rozwala je w trzy d... bo po takiej jezdzie po dachach domow mieszkancy pewnie nie za bardzo by lubili Batmana.
film Burtona byl pewnego rodzaju rawolucja. kiedy Batman wchodzil do kin ja mialem 4 lata wiec nie bardzo to pamietam, ale nie ma innych podobnych mu filmow(no chyba ze sie myle to prosze mnie poprawic), to film z wlasny niepowtarzalnym klimatem.
Nolan zas zrobil kolejny film akcji w ktorym tak sie trafilo ze akurat glownym bohaterem jest Batman, mamy poscig, walki na miecze i piachy, strzelanie rakietami i tym podobne. to wszystko juz bylo jedynie umieszczone w innych realniach.
na koniec powiem ze obie wizje Batmana mi sie podobaly jednak do kadego inaczej podchodzilem . Film Nolana to film akcji ale nie do konca jak kazdy inny film akcji bo bardzo dobrze zrobiony i dla teogo mozna go polecic. Burton zas przenosi nas do innej rzeczywistosci, w ktorej tajemniczy bohater walczacy z niepozornymi, ale groznymi dziwakami.
To tyle ode mnie:).
Pozdrawiam.
Złe porównania:D
Begins to Batman wyzerowany, podstawa do reszty. Moim skromnym zdaniem:D:D:D Jeśli już ktoś próbuje porównywać batmany to powinno być na płaszczyźnie
Batman Burtona vs. The Dark Knight
Gdzie tak naprawdę rozpocznie się logiczne starcie do porównań.
1. pokazanie Bruce'a/ Batmana
2. Postać Jokera
3. Prowadzenie akcji
4. Pojedynki między jokerem i batmanem
5. muzyka
6. fabuła
7. postać alfreda
8. klimat
itd.itp
Wydaje mi się, że ma to większy sens:D:D:D BO tak żeby porównać Begins , to Burton musiałby przed tym z 89r. zrobić jeszcze wcześniejszego batmana opowiadającego o jego początkach:D:D:D I prawdziwe starcie będzie między Batmanem Burtona i Dark Knightem:D:D:D może się myle;d
mnie sie wydaje ze porownanie trzeba zaczac od poczatkuwlacznie z begins wlacznie, bo jesli to juz ma byc porownanie, to przeciwstawiamy wizje batmana. nolan stwierdzil ze musi wszystko od poczatku wyjasnic. burton zas chcial pokazac tajemniczego batman. takie jest moje zdanie:). obie wizje to jest ciag a nie odregne filmy.
w pelni sie zgadzam. dodal bym jeszcze burtona:P, bo to on wykreowal taki swiat:).
Obie wizje to SĄ odrębne filmy nie mające ze sobą nic wspólnego, co wie każdy kto jest choć troche w temacie.
tak to mi sie wydaje oczywiste ale my dyskutujemy tutaj ktora wizja sie komu bardziej podoba i dlaczego
Nie zgadzam sie - nowsza wersj lepsza, glebsza, z lepiej zarysowanymi postaciami i ciekawsza fabula.
ciekawa dyskusja-wtrace tylko swoje 3 grosze-nowy Joker powinien byc chudszy-tak jak to pokazane jest w orginalnych DC komiksach.
A mi tymczasem nie podoba się ani Batman Burtona, ani Nolana, ani żaden inny. Uważam, że to, co tkwi w postaci Batmana, nie zostało jeszcze nigdzie porządnie wykorzystane. Marzy mi się Batman w reżyserii Fritza Langa - to byłby dopiero prawdziwy Batman, taki jakim ja go subiektywnie widzę. Pomarzyć można.
Jednak jeśli już miałbym wybierać - wybrałbym jednak Burtona. U Nolana odstręcza mnie patos i Katie Holmes. Ale podobała mi się rzetelna i logiczna próba wyjaśnienia działania bat-gadżetów.
No to zacznę od tego, że choc "Batman" Burtona jest filmem naprawdę bardzo dobrym, to jednak Nolan stworzył coś sporo lepszego, powazniejszego, głęszego i ciekawszego. "Omówię poszczególne elementy, w których Batman po prostu miażdży swojego wyrodnego wnuka, pominę natomiast kilka drobnych szczególików, w których Batman Begins jest lepszy od swojego wiekopomnego dziadka." - no i to się nazywa pełen obiektywizm...
1. Miasto - moim zdaniem w wersji Nolanowskiej Gotham jest o wiele lepsze - gdy je zobaczyłem pierwszy raz dech mi w piersiach zaparło. Jest oryginalne, futurystyczne, z jednej strony pełne przestępczości, bandy grożnych wariatów ( jak np. w zakładzie psychiatrycznym ). Szczególnie ciekawy pomysł z linią kolejową Wayne'a. A co mamy u Burtona - jak dla mnie (prawie) całkowicie zwyczajne miasto nie wyróżniające się niczym oprócz kilko ciekawych miejsc, a te najciekawsze miejsca Burtnowskiego Gotham ukazano w Powrocie Batmana - tak na marginesie. Ja w wersji Burtona nie widzę nic z "Cyberpunkowej metropolii" nie jest to miasto tak wielkie i potężne jak u Nolana. A miasto z Begins wcale nie było miejscami takie czyste. Powiedziałbym też że rezydencja Wayne'ów jest lepsza u Nolana, a kryjówka Batmana u Nolana bije na głowę tą z Burtonowskiego Batmana. Tak więc tu zwycięża "Batman: Początek".
2. Kobiety - zacznę od tego, że jak na mój gust Nolan zaserwował nam laskę po prostu sporo ładniejszą ;). Sama postac jest ciekawie stworzona - zna Wayne'a od saemgo początku, jest aktywna, stara się coś zrobic i przeciwdziałac korupcji - tylko trochę innymi metodami niż Batman, dla Wayne'a jest bliską przyjaciółką, często udziela mu różnych rad. Cierpi nie przez to że wpadła w oko głównemu czarnemu charakterowi ale dlatego że mu się przeciwstawiała - co mi się podoba o wiele bardziej. Katie Holmes nie zagrała najgorzej - stworzyła swoją postac taką jaką miała byc. U Burtona jego laska została postawiona w mniej ciekawej sytuacji i ma raczej mniej odpowieni charakter. Tu znów zwycięża "Batman: Początek".
3. Wrogowie - Burton postanowił wyjaśnic skąd wzieli się wrogowie Batmana zdzierając z nich tajemniczośc, za to u Nolana raczej niewiele wiemy o przeciwnikach Batmana, nawet o tych którzy byli kiedyś jego przyjaciółmi. W Begins są naprawdę groźni, zdolni do wszystkiego, zaślepieni głupotą którą uznawali za mądrości, wydawało im się że walczą ze złem chociaż tak naprawdę sami je szerzyli. Są też bardzo tajemniczy i naprawdę groźni. O Strachu na wróble było niestety trochę mało, ale widac było że stanowi on poważnego zagrożenie - które było niczym w porównaniu do demonicznego Ras'al Ghuli. A Joker wyglądał jak zwykły błazen i tak samo się zachowywał. Owszem również był naprawdę grożny ale za dużo było w nim niepotrzebenj groteski, a za mało tajemniczości. Po raz kolejny zwycięstwo "Batmana: Początek".
4. Nie wiem czy tu w ogóle konieczne jest jakieś porównanie - u Burtona rodzice Batmana zostali ograniczeni do absolutnego minimum. Pomysł, że to Jack Napier był mordercą rodziców Wayne'a był ciekawy, ale dużo lepiej próbę zemsty Wayene'a przedstawił Nolan, więcej z tego wynika o samym Batmanie. No i bardzo ciekawe pomysł z przedstawieniem powiązań między Brucem a jego całym rodem - "Batman: Początek" tu wprost miażdży wersję Burtona.
5. Gadżety - same gadżety które Batman nosił przy sobie nieco lepiej przedstawił Burton. Ale o wiele lepszy u Nolana jes kostium Batmana - także lepiej wyjaśniono jego działanie. Batmobil był dużo lepszy u Nolana - o wiele bardziej funkcjonalny, również miał swój styl, był potęzny i można było uwierzyc że to pojazd człowieka walczącego ze złem. Jednak Nolan nie zaserwował nam żadnego pojazdu latającego, co zrobił Burton, miejmy nadzieję że w końcu to nadrobi. Tu stawiam na równi oba filmy.
6. Batman - Nolan zmiażdżyl tu wręcz Burtona - wszystko dokładnie wyjaśnił, wiemy skąd wzięła się w Waynie jego idea walki ze złem, jak się do tej walki przygotował, wszystko jest wyjaśnione, a Batman jest też o wiele grożniejszy. Tu jest prawdziwym twarzielem- nie tak jak u Burtona. A poza tym ma też niekiedy kłopoty ze swoimi przeciwnikami, prowadzi walką twardą i bezwzględną chociaż czasem sam nieżle obrywa. Po za tym Nolan zagrał chyba swoją rolę lepiej niż Keaton i lepiej nadawał się na Batmana niż Keaton. A co do ukazania przemian psychlogicznych Wayane'a jest to pomysł wręcz genialne i genialnie ukazany - zmiana poglądów Wayne'a, jego podejścia do walki, jego walki ze strachem itp. "Batman: Początek" po raz kolejny pokonuj film Burtona.
A teraz dorzucę trochę od siebie:
7. Muzyka - chyba jedyne w czym film Burtona jest lepszy od Beginsa. U Nolana muzyka jest oczywiście znakomita, ale Elfman stworzył coś wręcz genialnego - zwłaszcza mistrzowski motyw przewodni. Nawet lepiej że u Nolana nie próbowana stworzyc żadnego nowego motywu głównego, który miałby byc charakterystyczny dla serii bo kłociłoby to się z tym co zrobił Elfman.
8. Realizacja - w Begins jest o wiele większy rozmach i widowisko, sceny walk też są nienajgorsze, niektóre są wręcz świetne.
9. A co do klimatu to i w Begins i u Burtona jest pewien oryginalny nastrój i to chyba kolejny element gdzie te filmysię równają.
Tak więc, raczej nie zgodzę z tym co napisałeś, uważam film Nolana za o wiele lepszy od tego co stworzył Burton.
hmm.. no tak, ale przeciez wszystko co napisales jest, jak sam to okreslasz -"na Twoj gust". teraz moznaby na kazdy punkt odpowiedziec na "inny gust" i tez bylyby to opinie prawdziwe. natomiast kompletnie nie zgodze sie z twierdzeniem ze miasto u nolana: "Jest oryginalne, futurystyczne,(...) " -gdzie widzisz te oryginalnosc? w pudlekowatych, szklanych wiezowcach, czy moze przeplatanie dzielnic nedzy z nowoczesnym budownictwem? kolejka wayne'a - no kurcze przeciez wiele miast (hmm.. niekoniecznie w Polsce) ma swoj miejsko-podmiejski pociag ktory potusza sie ponad poziomem ulic. Dlaczego poza tym uwazasz ze miasto Burtona jest ,jak mowisz, zwyczajne? Przeciez styl miasta u Burtona daleko bardziej odbiega od miast wspolczesnych. A poza tym futurystyczne? To ze budynki sa wyzsze o parenasce pieter ,a w miescie jezdzi kolejka, to chyba dosc uboga futurystyczna wizja... a wogole czy batman ma byc futurystyczny? Jak dla mnie ,to raczej alternatywna terazniejszoc niz przyszlosc.
Oczywiscie lubie film Nolana, jest udanym filmem, ratuje wrecz Batmana od konwencji przyjetych w ostatnich 2 filmach. Ktos dobrze zauwazyl ze nie nalezy filmow Burtna i Nolana łaczyc - to dwie osobne wizje, i nie ma sensu na sile ich spajac. Demitologizacja u Nolana jest niezle prowadzona, ale czy gdyby nie Burton i jego poprzednie filmy, film Nolana nie bylby teraz tak dobrze oderany?
Ostatnio obejrzałem wszystkie batmany raz jeszcze (komiksy pochłaniałem maniakalnie do 17 roku życia - mam 20).
Zaznaczam, że uwielbiam Burtona i jego Gacka ALE... Begins zwyczajnie miażdży Burtona fabułą. Historia jest dużo bardziej skomplikowana niż Batman 1989 który ma w sobie może ze 4 wątki.
Raz, że Keaton dupa jest a nie batman. Człowiek jego postury został by zabity przez pierwszego dresiarza w ciemnym zaułku. Dwa, że Jack Nicholson dupa jest a nie Joker. Nicholson to świetny aktor który mimiką twarzy podbije serce każdego widza, fakt. Jokera zagrał cudownie, fakt. Tyle tylko, że zobaczcie jak Joker wyglądał w komiksie...no litości. Powiązanie Jokera z batmanem poprzez zabicie rodziców Bruce'a nie jest genialne tylko debilnie banalne - tego nigdy nie mogłem wybaczyć Burtonowi. Kolejna rzecz to komisarz Gordon który po prostu jest żałosny(teoretycznie można stwierdzić, że go tam nie ma). No i co najważniejsze Burton w obu batmanach miał tendencję do zapominania o tym kto jest głównym(tytułowym) bohaterem.
Filmy Burtona były świetne - no geniusz sam w sobie (mówię to szczerze). Tyle tylko, że nie były o Batmanie.
"2. Kobiety - zacznę od tego, że jak na mój gust Nolan zaserwował nam laskę po prostu sporo ładniejszą ;)"
Fuj. Holmes w zestawieniu z Basinger czy Pfeiffer z miejsca odpada. Dobrze, że ją wymienili bo była najsłabszym ogniwem BB. No i ten jej krzywy uśmieszek...
No to jest akurat wyłącznie kwestia gustu, w której jak widzę się różnimy. A tak w ogóle, to ten fragment był tylko częściowo na serio ( co wcale nie znaczy, że wolę Pfeiffer czy Basinger ). Akurat kwestią atrakcyjności kobiet wolałbym się nie zajmowac przesadnie - zwłaszcza, że forum "Batmana" to chyba słabe miejsce do takich rozmów. A po za tym nie tylko za urodę stawiam postac Holmes wyżej od np. Basinger, jest też kilka innych powodów.
skoro forum "Batmana" nie jest miejscem do dyskutowania o urodzie kobiet to po co w ogole o tym wspominasz. swoja droga jesli uwazasz pfeiffer czy nawet basinger za gorsza aktorke od holmes to chyba nie mamy o czym dyskutowac. holmes w kazdym filmie jest nijaka od tak sobie jest, tak samo bylo w batmanie, ani kszty zycia. pozdrawiam wszystkich, przeciwcikow wersji burtona rowniez:P.
"skoro forum "Batmana" nie jest miejscem do dyskutowania o urodzie kobiet to po co w ogole o tym wspominasz." - po pierwsze - tłumaczyłem już że ten fragment wypowiedzi miał byc częściowo żartobliwy, a nie całkowicie na serio; po drugie - jak sam zauważyłeś jedynie wspomniałem o tej kwestii, dyskusję zaczął kto inny, tak czy owak, ta dyskusja ( na temat urody ) nie powinna trwac dłużej, więc może lepiej już o tym nie wspominajmy.
No a teraz na temat samej Holmes - przede wszystkim spodobało mi się większe rozbudowanie jej postaci, a z tym że "nie ma w niej krztyny życia" chyba nie do końca się zgodzę, jest w niej tyle życie ile trzeba, jej bohaterka wcale nie miała byc "przepełniona życiem", miała byc w trudnej sytuacji, podejmowac się nierównej walki z korupcją, była przyjaciółką Wayne'a udzielającą mu niekiedy rad, była też ofiarą Stracha na Wróble i w tych wszystkich rolach wypada zupełnie wiarygodnie.
Wersja Burtona jest lepsza bo nie jest wszystko idiotycznie przedstawione jak u Nolana . Batman Begins to bieda ,a jakie ma fajne zabawki , takie jak kazde mazenie 10-latka :D
Batman 9/10
Batman returns 8/10
Batman forever 3/10
Batman i Robin 1/10
Batman begins 8/10
Ale teraz czuje ze TDK pobije wszystkie poprzednie części na głowę.
P.S. Zna ktoś jakąś stronę z komiksami online z Batmanem? Bo chciałbym zobaczyć czym się różni ten komiksowy od burtonowskiego.
wczoraj obejrzałem po latach batmana i jestem totalnie rozczarowany... kiedys jak jeszcze małym szczylem bylem to mi sie podobało nawet ale teraz to co chwile przełaczalem na inny kanał... nie byłem w stanie ogladac tego filmu...
Dla mnie Batman z 89r jest ciut jednak lepszy od Batman Begins, zaważył głównie tu klimat.
Batman Begins jest zbyt teledyskowy, akcja przeskakuje za szybko, nie ma zapadających scen w pamięć, bo wszystko puścili jako migawki.
A Batman z 89r ma klimat.
Batman 89r 9,5/10
Powrót Batmana 92r 6/10
Batman Forever 95r 5/10
Batman i Robin 97r 3/10
Batman Begins 05r 9/10
Batman -Mroczny rycerz może sie okazać i przewyższy Batman Begins i Batmana z 89r,
to sie okaże.
Też mi się czytać nie chciało do końca, ale widać, że znasz się na rzeczy. Co mi zapadło w pamięć i z czym się nie zgadzam to fakt iż Keaton jest zwyczajnie niedoceniony. Burton go olał. A trzeba pamiętać, że to Keaton był jego "chłopcem" na początku jego kariery. Teraz ma Deppa.
lol... ale rozciągłość wypowiedzi... dla mnie istnieje Batman, Dark Knight za Jokera i chyba tylko za Jokera, a Dark Knight Rises za finał, czyli - Batmanem może być każdy kto ma odwagę do tego by walczyć ze złem.... reszta to uzupełniacze dla fanów... szkoda mi tylko tak krótkiego wątku Dwóch Twarzy, w obu batmanach, można to było robić na dwa oddzielne filmy, zarówno w pierwszej wersji, jak i w drugiej
No proszę :), akurat dziś na CBS Europa leciał Powrót Batmana. Wcześniej w tygodniu, gdzieś leciał właśnie "nowy" Batman. I zastanawiałam się, co mi nie gra. Podczas dzisiejszego oglądania odkryłam różnice. Ty wymieniłeś wszystko, co mi się w głowie kłębiło :)
Dziękuję Ci za to :D
mnie niestety "nowy" się nie spodobał. może Christian Bale mnie nie kręci jako Batman :P po prostu czuję wewnętrzny opór przed powtórnym obejrzeniem tego filmu ;)
Zgadzam się z tobą w 100%. Dodatkowo kolejna część z Jokerem to ta sam historia. Zero humoru i pełen psychologizm i powaga.
To nie jest Joker, ale pacjent na terapii i smutas!
Ale oczywiście 1 część jest ogólnie spoko (ta muzyka!). Dopiero 2 totalnie nawala!