Była krótka scena, w której Alfred mówił, ze zaprosił księgowych ma rozmowę bo inaczej Bruce zostanie bez centa co ten olał bo nie dba o to i skupia się ma byciu Batmanem

Nie dbac o pieniadze, a nie dbac o fundacje, ktora ma pomoc Gotham to 2 rozne historie.

Dlatego nie da sie wytlumaczyc tego bledu.

Jak do tego dodamy, ze jest detektywem, walczacym ze zlem a nie widzi mafiozow bawiacych sie jego kasa... eh...

No to mamy film w ktorym batman sluzy jako machina marketingowa, by naciagnac nas na seans. Najlepiej wyszedl na plakacie.

To była właśnie część tragizmu tej postaci Batmana. Dopiero na końcu zrozumiał, że chciał zmieniać miasto poprzez "zemstę" i bycie Batmanem, a zaniedbał własne podwórko, które od lat było realną szansą na poprawę. To nie jest żaden błąd, zresztą przez większą część tych 20 lat był dzieciakiem, więc co miał robić?

Nie można tego filmu traktować jako oderwanego od całego uniwersum, gdzie przecież wyraźnie było pokazane, że Bruce jest osobą publiczną, nie żyje w cieniu ojca i spotyka się z różnymi osobami związanymi z fundacją. To po prostu zwyczajnie odbiera wiarygodności tej historii - Bruce nie mógł nie starać się o swoją spuściznę, szczególnie związaną z podstawowym celem mu przyświecającym - pomocy innym. Sory, ale nie kupuję takiego tłumaczenia, gdzie przed nosem detektywistycznego postrachu miasta są przez parę lat robione takie wielkie wały, a on nie ma nawet cienia podejrzenia.